tag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post39285851536724882..comments2023-06-01T05:01:32.623-04:00Comments on !! Take me to California and give me a new life. - My life in the USA.: Radzenie sobie ze strachem. - Część 3, ost. (Polski / English)Agahttp://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comBlogger16125tag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-85326253363296725382014-10-03T12:47:52.888-04:002014-10-03T12:47:52.888-04:00Ok, więc upewnię się, że rozumiem, o co chodzi.
Wi...Ok, więc upewnię się, że rozumiem, o co chodzi.<br />Wierzysz, że fizyczna przemoc jest inna niż używanie 'przemocy mówionej'. Widzisz świat jako coś brutalnego i wymagającego oraz że musimy czasami wytrwać idąc przez te nieprzyjemne sytuacje, zanim stanie się coś dobrego. Myślę, że chodzi Ci o to, że boisz się, iż dziecko wybierze tę łatwą i przyjemną drogę niezależnie od konsekwencji w bliższej lub dalszej przyszłości. Twój sposób na naprawę rzeczy to przekonywanie dziecka do wcielenia Twojego sposobu patrzenia na świat (jak wspomniane wcześniej - jako coś brutalnego, nieprzyjemnego). Nie kwestionuję tego, że być może jest to opis Twoich życiowych doświadczeń, ale jednocześnie nie wierzę w to, że tak to musi wyglądać dla wszystkich. Nie wierzę, że uczenie się musi być nieprzyjemne lub że ktoś zawsze musi jakby oddać samego siebie, by mieć dobre życie. Myślę, że wyjaśnię tę kwestię w późniejszych postach, by inni mogli widzieć, że istnieje alternatywna rzeczywistość, która jest mniej brutalna, niż Ty i inni ludzie sobie wyobrażają.<br /><br />A'propos mówienia, że dziecko "musi" coś zrobić, zastanawiam się, jaka byłaby Twoja odpowiedź, gdy owe dziecko powie: "co się stanie, jeśli tego nie zrobię?" Jeśli dziecko jest wolne, by tego nie zrobić i stawić czoła konsekwencjom lub chociaż ewentualnym konsekwencjom, jakie mogłyby być, wtedy nie widzę używania żadnej siły. <br /><br /><br />PS. Cięszę się, że generalnie lubisz moje posty!Agahttps://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-71186459260543766382014-10-03T12:39:58.364-04:002014-10-03T12:39:58.364-04:00Dla Ciebie to przegięcie, ale dla mnie nie. Dla Ciebie to przegięcie, ale dla mnie nie. Agahttps://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-35173424846862683852014-09-22T14:48:29.668-04:002014-09-22T14:48:29.668-04:00Chodzi nam o to, by pokazać innym tę stronę, o któ...Chodzi nam o to, by pokazać innym tę stronę, o której większość nie ma pojęcia (i ja sama nie miałam). To, że mamy nadzieję, że będą osoby, które chociaż spróbują i dopiero wtedy powiedzą czy dana rzecz ma sens, czy nie, to jedno. Inna sprawa to fakt, że wiele osób tego nie poprze i z tym liczyłam się od samego początku, podjęłam jednak to ryzyko. Jeśli Ty jesteś jedną z tych osób, które nie popierają (i mówią, byśmy "wyluzowali"), to ja jak najbardziej szanuję Twoje podejście, co nie oznacza oczywiście, że się z nim zgadzam i Ty z moim również zgadzać się nie musisz. Chciałabym jednak, byś Ty szanował/a moje również, bo ja nikomu nie każę zmieniać ich postępowania.Agahttps://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-6149220269000356902014-09-22T11:09:33.403-04:002014-09-22T11:09:33.403-04:00A ja z kolei odnoszę wrażenie, że potraficie zrobi...A ja z kolei odnoszę wrażenie, że potraficie zrobić z igły widły.<br />Prostu przykład, matka mówi w sklepie dziecku że mu czegoś nie kupi bo nie ma pieniędzy, dziecko płacze, a matka powtarza to dosadniej, sytuacja, którą każdy rodzic zapewne przeszedł, i nikt się tym nie przejmuje, bo fatycznie nie ma czym, a Wy potraficie napisać obszerny post analizując dokładnie to co się dzieje w głowie dziecka i krok po kroku wyjasnic na czym polegał błąd rodzica i jakie konsekwencje ze sobą niósł. wyluzujcie trocheAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-16641000883774046612014-09-22T10:44:53.889-04:002014-09-22T10:44:53.889-04:00Nie miałam na celu zastraszania Was, broń Boże, je...Nie miałam na celu zastraszania Was, broń Boże, jedynie zwrócić uwagę na charakter Waszych wypowiedzi, który tak jak wyżej napisałam, wydaje mi się troszkę za bardzo poważny i.., niemalże naukowy.<br /><br />Jeżeli chodzi o użycie siły o której napisałam. Nie chodzi tu o siłę fizyczną, tylko... zmuszenie dziecka do zrobienia czegoś mówiąc mu po postu, że musi, bo potem będzie mu łatwiej. Niestety, na tym polega życie, musimy najpierw uczyć się ciężko w szkole, żeby w przyszłości mieć dobrą pracę, żeby było lepiej - najpierw musi być gorzej i ta zasada obowiązuje w wielu dziedzinach życia. Dzieci zawsze chciałby, żeby wszystko było łatwe i przyjemne i to jest normalne, ale rodzice muszą dziecku uświadomić, że nie zawsze jest kolorowo, bo potem przyjdzie moment, gdzie dziecko zderzy się z brutalną rzeczywistością i nawet w przedszkolu czy gdziekolwiek, będzie musiało zrobić rzecz, której nie chce i która nie będzie przyjemna, ale musi. <br />Musicie wiedzieć, że każda metoda ma swoje plusy i minusy i nie można kwestionować innych metod wychowawczych nie znając rodziców czy dzieci i widząc tylko 5 minut z ich życia, obserwując jakąś jedną złą sytuację.<br />Jeżeli chodzi o końcówkę mojej wcześniejszej wypowiedzi, to nie miałam na myśli odpowiedzi Agi, tylko następne posty na ten temat, bo osobiście normalnie notki Agi bardzo lubię i czytam od dobrego pół roku. Dziękuję Wam za odpowiedź na mój komentarz. <br />Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-81431190341919995732014-09-22T10:38:13.099-04:002014-09-22T10:38:13.099-04:00Jak dla mnie te odpowiedzi, to jednak z lekka prze...Jak dla mnie te odpowiedzi, to jednak z lekka przegięcie. Ludzie, wyluzujcie trochę, wszyscy, włącznie z autorami tego bloga. Życie nie jest jednoznaczne. Czy to jest jakieś komputerowe tłumaczenie?Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-1851898731293270142014-09-22T09:23:48.453-04:002014-09-22T09:23:48.453-04:00Szczerze mówiąc, ja chciałabym, by ten świat, o kt...Szczerze mówiąc, ja chciałabym, by ten świat, o którym mówisz, był trochę lepszy, bo wierzę, że jest dużo rzeczy, które można poprawić nie wkładając w tego aż tyle wysiłku, ile się wydaje.Agahttps://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-90801482435911392982014-09-22T09:22:03.673-04:002014-09-22T09:22:03.673-04:00Dzięęęki!Dzięęęki!Agahttps://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-33129376308510244152014-09-22T09:21:38.992-04:002014-09-22T09:21:38.992-04:00Nie wydajesz się być zadowolona z naszymi metodami...Nie wydajesz się być zadowolona z naszymi metodami i przypuszczasz, że nie jesteśmy wystarczająco wykwalifikowani do wyrażania ich. Czujesz, że konfrontacja dziecka z ekonomiczną rzeczywistością, na którą narażeni są dorośli, jest równoznaczne z zastraszaniem go, powstrzymywaniem go od pokazywania prawdziwych emocji. Myślisz, że patrzymy na inne metody z pogardą. Wydajemy się nie wystarczająco wykwalifikowani, by mieć tak silne opinie i tutaj wyszczególniasz Agę, która nie ma swojego własnego dziecka i ma limitowane doświadczenie.<br /><br />Mówisz, że nasze metody zabraniają używania siły, ale wtedy mówisz o historii ze swojego życia, kiedy miałaś nadzieję, że siła wobec Ciebie zostanie użyta. Mówisz, że nie możesz pływać i nigdy się nie nauczysz, bo ojciec nie zachował się wbrew Tobie. Przypuszczasz, że nigdy nie nauczyłabyś się jeździć na rowerze, gdyby nie zmusiła Cię do tego Twoja matka.<br /><br />Wierzysz, że jakby Aga miała więcej obowiązków, nie polecałaby takiej metody, która, w Twoim przekonaniu, zajmuje za dużo czasu. Nie lubisz również tego, że mówimy o metodach innych rodziców w sposób krytyczny. Mówisz, że to niemożliwe, by znać temperament każdego dziecka, więc powinniśmy zostawić wszystko rodzicom, którzy znają ich dzieci najlepiej. Myślisz, że mówimy o tych metodach z większą pewnością, niż jest to uzasadnione.<br /><br />Końcówka Twojej wypowiedzi brzmi tak, jakbyś oczekiwała nieprzyjemnej odpowiedzi od Agi, więc nie masz nawet zamiaru jej czytać.<br /><br />Po pierwsze, nawet, jeśli rozumiem Twój punkt widzenia w kwestii dzieci, które nie są wolne do wyrażania swoich prawdziwych emocji, by ich rodzina nie skończyła na ulicy, nie ma to dla mnie żadnego sensu. W moim przykładzie, rozmowa przeprowadzania jest wcześniej i dziecko jest zachęcane do zakwestionowania wszystkiego. Nawet później w trakcie konfrontacji w przedszkolu czy innym miejscu, dziecko jest wolne do kontynuowania wyrażania wszystkich obaw bez ryzyka ze strony rodziny. Zachowanie dziecka (nie wyrażanie emocji) jest ograniczone przez takie same obawy (ryzyka), jak jego opiekuna.<br /><br />Po drugie, odnosząc się do pływania i jeżdżenia na rowerze. Rozumiem, że cenisz sobie użycie siły w Twoim przypadku. Może naprawdę byłabyś teraz świetną pływaczką. Niemniej jednak, przypuszczam, że wraz z rosnącą zdolnością do pływania, rósłby również Twój poziom niepokoju. Moja metoda umożliwia dziecku konfrontację jego strachu (nauka do pływania) oraz eliminowanie niepokoju. Z związku z tym, wolę tę metodę.<br /><br />Po trzecie, nasza metoda zabiera o wiele mniej energii i czasu, niż każda inna. Nie ma żadnej walki, biernego oporu, kłótni, a w zamian jest duch współpracy, co tylko sprawia, że jest również wspólny szacunek. Pozwala to również dziecku, by mieć swoje własne problemy, prowadzić swoje własne życie i nie przeszkadzać w tym. Kiedy mówisz, że nasza metoda nie jest praktyczna w żaden sposób, namawiałbym Cię do spróbowania jej najpierw, zanim weźmiesz się za cokolwiek innego. Przypuszczam, że niewiele rodziców wie, że istnieje jakaś alternatywa. Chciałbym, żeby ci rodzice mieli tę wiedzę i te umiejętności, zanim zdecydują, którą metodę użyć w jakiejkolwiek sytuacji.<br /><br />Kiedy kwestionujesz nasze kwalifikacje, wyobrażam sobie, że chcesz nas zastraszyć czy też onieśmielić do wyrażania naszych przekonań. Jeśli tak jest, nie podoba mi się to. Czytanie Twojego komentarza i odpowiadanie na wszystko było niekomfortowe z powodu tych niebezpośrednich zarzutów oraz odwoływania się do autorytetu. W każdym razie, doceniam, że podzieliłaś się swoimi doświadczeniami i jesteś mile widziana, by zrobić to ponownie.<br />Agahttps://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-14440517810265962292014-09-22T09:02:07.526-04:002014-09-22T09:02:07.526-04:00Pozdrawiam również!Pozdrawiam również!Agahttps://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-62632197573190534512014-09-22T09:01:44.371-04:002014-09-22T09:01:44.371-04:00Hej Maria, tu Nathan. Masz rację, że Alicia była z...Hej Maria, tu Nathan. Masz rację, że Alicia była za mała, by użyć tej metody, o której przeczytałaś, gdy miała 11 miesięcy. Działo się to, gdy miała prawie 2,5 roku i miała problemy z miejscem, do którego chodziła i z innymi szkołami, które ocenialliśmy. Masz 14-miesięczną dziewczynkę i jesteś pewna, że metoda ta nie zadziałałaby z nią. Wierzę, że może być ona użyta nawet z tak małymi dziećmi, bo większość jej skuteczności leży w powtarzaniu emocji dziecka bardziej, niż słów, jakie miałoby mówić. Nie wiem tego z doświadczenia, ale czuję, że jeśli opiekun zobowiązuje się do utrzymania relacji z dzieckiem opartej na kompletnym szacunku, znajdzie drogę. Co więcej, jeśli dziecko jest za małe, by zrozumieć, że opiekun je zostawi na jakiś czas, nie widzę sposobu, by uniknąć krzywczenia dziecka, robiąc to. Rozumiem, że niektórzy rodzice nie mają wyjścia w tej kwestii, ale obawiam się, że większość rodziców odrzuca od siebie powagę sytuacji, a tym samym nie ważą rzeczywistych kosztów ich działania. Jest to dla mnie całkowicie OK, by być praktycznym, pragmatycznym, ale jednocześnie chcę zachować szczerość.<br /><br />Może to brzmi ostro dla niektórych, kiedy mówię, że dziecko będzie skrzywdzone. Zważam na to, że małe dzieci są inne niż dorośli w ten sposób, że są całkowicie zależne w kwestiach, które pozwalają im przetrwać. Jakakolwiek degradacja w więzi zaufania pomiędzy nimi, a ich opiekunami, to jak sprawa życia i śmierci. Przez to wierzę, że dzieci są bardzo podatne na niepokój, a więc mam nadzieję, że sprawowana będzie jak najlepsza opieka.<br /><br />Ostrzegasz, że jeśli nie pozwoli się dziecku mieć problemy, nie będzie w stanie radzić sobie z innymi, gdy będzie dorosłe. Nie mam nic przeciwko płaczącej Alicii i temu, by miała swoje własne problemy, ale robię wszystko, co mogę, by wypracować z nią takie rozwiązanie, że ja nie jestem tego powodem. W najgorszym przypadku zgodziny się z tym, że jest to bardzo trudna sytuacja, która może powodować łzy, ale zazwyczaj jest to wspólna decyzja.<br /><br />Mówisz, że nie chcesz iść za daleko w wysilaniu się, by unikać łez. Moim celem nie jest unikanie łez, ale bycie z Alicią, gdy płacze.<br /><br />Zawsze czuję się lepiej, gdy widzę, że inni doceniają posiadanie pełnego szacunku w stosunku do dzieci. Zawsze mnie to zaskakuje. Z przyjemnością napiszę o moim doświadczeniu z jedzeniem, bo w tej kwestii tak ja, jak i Aga mamy dużo do powiedzenia.<br /><br />Pozdrowienia!Agahttps://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-81060548356635746162014-09-19T08:58:33.680-04:002014-09-19T08:58:33.680-04:00Jeśli mam być szczera, Twoje wpisy są... pseudo ps...Jeśli mam być szczera, Twoje wpisy są... pseudo psychologiczne. Czy Ty albo Nathan macie jakiekolwiek kwalifikacje do tego, aby wypowiadać się na taki temat? Widzisz, każda metoda postępowania z dziećmi ma swoje dobre i złe strony. Tą, którą opisałaś jaką dobrą, można odebrać za zazstrasznie dziecka. Taki chłopczyk czy dziewczynką będa żyli w strachy, że jeżeli ujawnią swoje prawdziwe emocje związanie z odejściem ojca/matki, wyglądują głodni na ulicy i dlatego nie mogą zatrzymywać matki/ojca. Odnoszę wrażenie, że traktujesz metody innych z pogardą, uważając, że Twoje są najlepsze, mimo tego, że dzieckiem opiekujesz się około rok, i to jeszcze nie swoim. <br />W poprzednich notkach mówiaś o tym, że rodzice nie mogą dziecka do niczego zmuszać, podam Ci prosty przykład. Kiedy ja byłam dzieckiem, bardzo bałam się pływać. Nie mogłam się odważyć, zawsze chciałam, żeby tata mnie trzymał i nie puszczał, i wiesz co? Bardzo żałuję, że on nie postąpił wbrew mnie i nie puszczał mnie powoli przyzwyczajając do wody, bo teraz mimo tego, że jestem dorosłą kobietą, nadal nie umiem pływać i już raczej się nie nauczę :). Tak samo jestem bardzo wdzięczna mojej mamie, która wręcz siłą brała mnie na naukę jazdy na rowerze, bo gdyby nie ona, pewnie tego robić też bym nie umiała. <br />Myślę, że zmienisz zdanie, kiedy będziesz miała inne obowiązki poza opiekowaniem się dzieckiem, bo normalnie rodzice zwyczajnie nie mają czasu trząść się nad dzieckiem np. podczas porannego zostawiania go w przedszkolu,bo muszą iść do pracy zarobić na dom i dzieci nie są ich jedynym zmartwieniem. Wydaje mi się, że najlepszym przykładem tego jest właśnie Nathan, który widać, że jest cudownym ojcem, ale właśnie z jakiegoś powodu zatrudnił au-pair. Co z rodzicami, których na to nie stać? <br />Najbardziej uderza mnie podawanie konkretnych przykładów złych zachować rodziców z komentarzem jak POWINNI się zachować. Znacie tamto dziecko? Otóż powinniście wiedzieć, że dzieci są różne. Jedno zacznie płakać jak mu zabawka spadnie na podłogę albo mama zrobi krzywo kucyk, a drugie wywracając się i zdzierając sobie kolano będzie się z tego śmiało, rodzice najlepiej znają swoje dzieci, a wy nie zachowujcie się jakbyście mieli co najmniej doktorat z psychologii i odchowane tuzin dzieci :).<br />Więc droga Agnieszko wiem co chcesz napisać - jeśli Ci się nie podoba, nie czytaj. I zapewniam Cię, że nie będę :) Ale każdy może tutaj wyrazić swoją opinię. Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-45903420271671999932014-09-18T17:23:07.828-04:002014-09-18T17:23:07.828-04:00uwielbiam Twoje wpisy! Mega mądrze piszesz!uwielbiam Twoje wpisy! Mega mądrze piszesz!Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/03270656945800451741noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-88620252342393053072014-09-18T17:22:53.984-04:002014-09-18T17:22:53.984-04:00Świat byłby chyba zbyt piękny, gdyby dało się to w...Świat byłby chyba zbyt piękny, gdyby dało się to wszystko tak zrealizować! Rodzice też ludzie, mają na dodatek mnóstwo obowiązków. Nie popadajmy w żadną skrajność. Myślę najlepiej byłoby to wszystko wyśrodkować. Dzięki za post! Każdy ma trochę racji włącznie z komentarzami.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-87079136700818801032014-09-18T16:50:41.646-04:002014-09-18T16:50:41.646-04:00Wybacz, trochę się zgubiłam. N. pisze, że Alicia m...Wybacz, trochę się zgubiłam. N. pisze, że Alicia miała 11 m-cy, kiedy zapisał ją do przedszkola (day care facility). Rozumiem, że w tym wieku do tej placówki zaczęła uczęszczać, tak?<br /><br />Opierając się na tym założeniu, nie za bardzo widzę, jak metodę przedstawioną w tym poście można by było zastosować w przypadku tak malutkiego dziecka. Sama opiekuję się czternastomiesięczną dziewczynką i, mimo że jest bardzo mądra i dużo rzeczy rozumie, nie mam wątpliwości, że ta metoda byłaby kompletnie bez sensu w jej przypadku - nie mówi jakoś bardzo dużo, a słowa, które zna, dotyczą głownie produktów pierwszej potrzeby - jedzenia, picia, osób z najbliższego otoczenia.<br /><br />Metodę sama stosowałam z jej starszym o dwa lata bratem i bardzo nam pomogła. Metodę zresztą można stosować codziennie, przy każdej sytuacji.<br /><br />Z mojego doświadczenia oraz z rozmów z osobami o wiele bardziej doświadczonymi ode<br />mnie wynika jednak, że czasami dobrze jest szybko wyjść, zamiast robić z tego wielkie wydarzenie. Rozumiem, że dziecko nie powinno czuć się opuszczone i zostawione, dlatego przed taką sytuacją przeprowadzamy rozmowę (mama musi wyjść z domu, bo idzie do pracy, żeby zarobić pieniążki, bo są nam potrzebne na jedzenie, zabawki i nasz dom, itp.), ale po takim wytłumaczeniu i rozmowie dziecko i tak płacze przez pierwsze kilkanaście sekund. Potem zajmuje się nową zabawką, coś je rozprasza i nie rozpacza już z powodu odejścia mamy. Czasami upewnia się tylko, że mama wyszła do pracy i wróci po obiedzie. Nie sądzę, aby ten krótki płacz był dużą szkodą dla dziecka - jest to raczej normalna reakcja na sytuację, która mu się nie podoba. Jak wychodzimy z placu zabaw też płacze, bo się dobrze bawił. Jestem jak najbardziej za partnerskim związkiem między rodzicem a dzieckiem opartym na zaufaniu i szacunku, ale nie przechylałabym się za bardzo na drugą stronę. Dajmy czasami dziecku popłakać. Wytłumaczmy, porozmawiajmy, ale nie powstrzymujmy każdej najmniejszej fali płaczu, bo może się okazać, że w dorosłym życiu sobie nie poradzi z żadnym problemem samo.<br /><br />Bardzo chętnie podyskutuję na ten temat, jeśli wyraziłam się niejasno, albo masz inne od mojego zdanie. Widzę, że jesteś dobrą opiekunką, więc cenię sobie Twoją opinię.<br /><br />Czy zaplanowaliście jakiś następny cykl artykułów? Bardzo chętnie poczytałabym o niejadkach (bo tych spotkałam w swojej karierze niani bardzo dużo).<br /><br />Pozdrawiam serdecznie, Ola.Olahttps://www.blogger.com/profile/10238259405889568343noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-19816213058644211042014-09-18T13:00:19.678-04:002014-09-18T13:00:19.678-04:00Mądre rady :) Pozdrawiam serdecznie :)Mądre rady :) Pozdrawiam serdecznie :)Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/05461219537922090440noreply@blogger.com