tag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post5718649325446005093..comments2023-06-01T05:01:32.623-04:00Comments on !! Take me to California and give me a new life. - My life in the USA.: Radzenie sobie ze strachem. - Część 1. (Polski / English)Agahttp://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comBlogger16125tag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-30785129777596427692014-08-21T15:18:49.217-04:002014-08-21T15:18:49.217-04:00Albo nie umiem szukać ;), albo nie ma nigdzie żadn...Albo nie umiem szukać ;), albo nie ma nigdzie żadnej publicznej wersji. Jest to ta książka - http://www.amazon.com/Parent-Effectiveness-Training-Responsible-Children/dp/0609806939 . Jeśli wyślesz mi maila na gusiek.w@gmail.com to Ci podeślę skany kilku stron (np. tego przykładu z chłopcem), żebyś zobaczyła, o co tam chodzi :).Agahttps://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-89250206261603573702014-08-13T17:21:20.297-04:002014-08-13T17:21:20.297-04:00Daj mi moment, bo chcę spróbować znaleźć jakąś ogó...Daj mi moment, bo chcę spróbować znaleźć jakąś ogólnodostępną wersję i sprawdzić czy jest ona dostępna gdzieś w Polsce.Agahttps://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-38914937040924680162014-08-11T14:23:34.159-04:002014-08-11T14:23:34.159-04:00Bardzo chętnie przeczytam fragment, albo całą ksią...Bardzo chętnie przeczytam fragment, albo całą książkę :)Olahttps://www.blogger.com/profile/10238259405889568343noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-75001927516588417782014-08-11T12:11:28.881-04:002014-08-11T12:11:28.881-04:00Nooo, Anonymous, nie ukrywam, że też o tym myślała...Nooo, Anonymous, nie ukrywam, że też o tym myślałam, ale to jest problem szerszy: wolnych związków i zmieniających się cioć i wujków w otoczeniu dziecka i czy w takich warunkach udaje się w ogóle wychować ludzi ze stabilną psyche. W przypadku Agi sytuacja się pokomplikowała (w sensie mam nadzieję pozytywnym), ale ja też byłam opiekunką do dziecka podczas studiów i starałam się nie przywiązywać nadmiernie dziecka do siebie, bo ja byłam z dzieckiem tymczasowo, a najmocniejszą relację dziecko powinno mieć z rodzicami i o to dbałam. Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-56334369212675221932014-08-11T10:13:51.091-04:002014-08-11T10:13:51.091-04:00Czyli że myślisz, że lepiej by było, gdybym skończ...Czyli że myślisz, że lepiej by było, gdybym skończyła na tym, co widzę, zamiast zastanawiać się, co dziecko czuje i co przeżywa w środku? To, co napisałam, to tylko i wyłącznie to, co widzę, gdy patrzę na tego typu sytuacje. Jakoś szczególnie nie muszę się zastanawiać, bo wszystko po prostu nagle wpada mi samo do głowy. Wolę poświęcić trochę więcej czasu i dowiedzieć się, w czym tkwi problem, niż zgadywać.<br />Zgadzam się z Tobą w pewnym sensie, tzn. może czasem dzieci "przewyższają to w swoim umyśle", ale najczęściej jest to spowodowane niewiedzą, bo nikt im nie wytłumaczył niczego, więc w sumie skąd mają wiedzieć. Zgadują, a jak to najczęściej bywa, do głowy przychodzą te najgorsze scenariusze (ja tak mam na przykład). A jeśli później będą żałować, no to już będzie ich problem i może następnym razem SAME zadecydują czy chcą to zrobić, czy też nie. Nie widzę sensu w zmuszaniu dzieci do czegokolwiek i narażaniu ich na te wszystkie złe emocje, które się tam kryją. Nie rozumiem tego, że skoro rodzice chcą, by dzieci miały frajdę, to muszą zmusić je do zrobienia czegoś, czego te się boją... Serio, nie rozumiem. Rodzice będą zawiedzieni, że dzieci nie zrobiły czegoś "fajnego"? Czy raczej, że nie zrobiły tego, co rodzice powiedzieli, że mają zrobić?<br />Tak, to wszystko, to nasze zdanie na dane tematy. Ani ja, ani on nie zmuszamy nikogo do myślenia w ten sam sposób, chociaż chcielibyśmy, by tak było ;). <br />Przypuszczam, że większość pedagogów miałaby inne zdanie na wiele tematów, które tu będą poruszone. Oglądałaś kiedyś program "super niania"? Zmieniłabym wszystko, co tam było pokazywane :P, chociaż wcześniej nie widziałam aż tyle złego (złego w moim odczuciu). <br />Jeśli chodzi o studia, to kiedyś chciałam studiować psychologię, ale teraz myślę sobie, że jakbym miała to robić, to tylko z ciekawości, bo zapewne nie wkręciłabym się w to, czego by mnie tam nauczali. Ale to też jest dłuższy temat, a i tak moje komentarze są dłuższe, niż pełne posty niektórych osób, więc skończę tu na razie. Jak coś, to śmiało pisz na mój e-mail!<br />Pozdrowienia!Agahttps://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-20318021500550130092014-08-10T08:36:21.471-04:002014-08-10T08:36:21.471-04:00Fajny pomysł na posty, ale szczerze mnie denerwuje...Fajny pomysł na posty, ale szczerze mnie denerwuje to jak za bardzo wkraczasz w dziecięcy umysł. Strach ma wielkie oczy i dziecko przewyższa to w swoim umyśle traktując zjazd na wyższej niż normalnie zjeżdżalni jako coś niebezpiecznego. Później w domu żałują, że tego nie zrobiły, albo po prostu Rodzice tak bardzo chcą, zeby dzieci miał frajdę, że muszą je zmusić do zjazdu ze zjeżdzalni (na przykład). Fajnie że robisz te posty i czekam na resztę, bo jak zrozumiałam: jest to tylko Twoje i Nathana zdanie na te sytuacje, tak? Jestem też ciekawa co na to pedagodzy. Może rozważysz takie studia w przyszłości? :) Pozdrawiam Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-1227272449955559002014-08-09T09:10:33.234-04:002014-08-09T09:10:33.234-04:00Super, że tak myślisz!Super, że tak myślisz!Agahttps://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-30367948031823600042014-08-09T09:08:14.442-04:002014-08-09T09:08:14.442-04:00Hej! :)
Tak, sporo o tym myślałam, oglądałam mnóst...Hej! :)<br />Tak, sporo o tym myślałam, oglądałam mnóstwo filmików o takich sytuacjach, czytałam opowieści... Napisałeś to całkowicie zrozumiale dla mnie!<br />Między tym, co napisałeś, a tym, co ja napisałam w poście, jest zasadnicza różnica. Polega ona na tym, że dzieci są z reguły zmuszane do tego, by zrobiły coś, czego się boją, czego bardzo nie chcą robić. Wyrażają swoją opinię, która nie jest w ogóle brana pod uwagę i są popychane do robienia rzeczy, które sprawiają, że są bardzo zestresowane, płaczą, itp. Nie czują, że są niezależnymi ludźmi (bo są, tylko że młodszymi) i czują, że nikogo nie interesują ich uczucia. W Twoim przykładzie to TY decydujesz o tym, że chcesz jechać, TY chcesz w ten sposób przełamać nieśmiałość, TY chcesz spróbować. Nikt Cię do tego nie zmusza, a, jeśli dobrze kojarzę, to nawet nikt nie wie, że chcesz wyjechać (jeśli Cię z kimś pomyliłam, to wybacz). Tutaj to Ty masz całkowitą kontrolę nad tym, co zrobisz. Widzisz różnicę, nie? :)<br />Ja teraz łapię się na tym, że czasem robię coś, czego jeszcze kilka lat temu nie zrobiłabym. Te cztery lata temu w życiu bym nie pomyślała, że wyląduje w Stanach! Nie odważyłabym się. Jeszcze wcześniej byłam bardzo zamknięta w sobie, bałam się ludzi, bałam się wyśmiania, wolałam siedzieć cicho, niż ryzykować odrzucenie... I tak, jak Ty, postanowiłam to zmienić i rzucałam się na głęboką wodę w wielu sytuacjach, co bardzo mi pomogło. <br />Czytałam kiedyś dokument o fobiach i była tam jedna dziewczyna, która panicznie bała się węży. W skrócie: mówiła, że właściwie to ona nie chce nic z tym robić, bo przecież normalnie nie zdarza się, żeby widziała węża w pokoju czy coś, ale ludzie się z niej śmieją, gdy np. ucieka z kina, gdy na ekranie pojawia się jakiś, robią sobie z niej żarty, nie rozumieją, o co chodzi... Mimo niechęci do zmiany tego (czasami ludzie nie są zwyczajnie gotowi), poszła na taką właśnie "terapię szokową" do psychologa, który na drugim (!) spotkaniu przyniósł węża. Ona siedziała na kanapie i nie chciała do niego podejść, a ten koleś sam przysuwał się do niej z tym wężem bliżej i bliżej, zmuszając ją, by tego węża dotknęła. Ona później powiedziała, że to było najgorsze doświadczenie w jej życiu, nigdy go nie zapomni, a węży nadal się boi...<br />Sam widzisz, jak to czasem działa, a raczej jak nie działa. Terapia szokowa jest, według mnie, dobra i skuteczna TYLKO wtedy, gdy człowiek sam decyduje, co chce zrobić, z pełną świadomością wszystkich możliwych opcji.<br />No, trochę się rozpisałam znowu... <br />Pozdrowienia :)Agahttps://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-62885248715952814712014-08-09T00:09:05.346-04:002014-08-09T00:09:05.346-04:00Po przeczytaniu Twojego komentarza nasunęło mi się...Po przeczytaniu Twojego komentarza nasunęło mi się kilka myśli... Po pierwsze, martwisz się strasznie o dobro Alicii i boisz się, że jak się rozstaniemy, to będzie cierpiała. Druga sprawa to fakt, że wkładasz mi w usta słowa, których nigdy nie powiedziałam, czego bardzo nie lubię (napisałaś/łeś, że tłumaczyłam Alicii, że jej matka jest w błędzie - nie, nie tłumaczyłam jej niczego i nigdy tego tu nie napisałam). Po trzecie, mam wrażenie, że te posty lub ten jeden konkretny, uderzyły w Ciebie osobiście, dlatego teraz atakujesz mnie. Kolejną sprawą jes to, że, według Ciebie, kompletnie nie obchodzą mnie uczucia Alicii i nie liczę się z nią, będąc w związku z jej ojcem (czyli o nim myślisz tak samo, czy jest lepszy, bo on zostanie, gdy ja wrócę do Polski?). No i na koniec, uważasz, że za bardzo przywiązałam się do Alicii i później ciężko będzie się rozstać. A co z tymi wszystkimi dziećmi, które co rok zmieniają au pair i co rok są niesamowicie smutne i płaczą, bo kolejna osoba, do której się przywiązały, musi odejść? W takim razie wyjazdy jako au pair w ogóle nie powinny istnieć, żeby nie krzywdzić dzieci.<br />Nie ukrywam, że zdenerwował mnie Twój komentarz. Gdy piszesz, że powinnam najpierw zastanowić się nad tym, co ja robię Alicii, czuję się, jakbyś starał/a się "przemówić mi do rozsądku", a ja bardzo nie lubię, gdy inni wkraczają w moje życie w taki sposób. Poza tym, nie ma w Twoim komentarzu nawet jednego przykładu na to, co ja właściwie jej robię, więc nie rozumiem, do czego pijesz. <br />Innym powodem, dlaczego się zirytowałam jest to, że nie wiesz, co się dzieje tutaj w domu. Nie wiesz, jak my się nawzajem traktujemy, jakie mamy podejście do naszego związku, co Alicia myśli, itp. Właściwie to takie rzeczy wiedzą tylko moi przyjaciele, bo o wielu, wielu rzeczach na blogu nie piszę i pisać nie zamierzam - jak chociażby moja przyszłość. <br />Gdyby każdy szedł tokiem myślenia, który widzę w Twoim komentarzu, to nikt nigdy nie wiązałby się z nikim (chociażby rodzice Alicii, którzy się rozwiedli). Ludzie spotykaliby się tylko po to, by, mówiąc kolokwialnie, zrobić sobie dziecko i zwyczajnie o sobie zapomnieć po tym, jak kobieta zajdzie w ciążę. Lub, patrząc na to z drugiej strony, wzięliby ślub i byliby ze sobą do końca życia nawet w sytuacji, gdy nie byliby w ogóle szczęśliwi, kłóciliby się, źle by się ze sobą czuli. Bo przecież po co narażać dziecko na cierpienie przy okazji ich ewentualnego rozwodu?<br />PS. Ciężko czyta się wypowiedzi prawie całkowicie pozbawione znaków interpunkcyjnych.Agahttps://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-6910108152113477682014-08-08T14:25:04.109-04:002014-08-08T14:25:04.109-04:00kuurcze, świetny pomysł na tego typu posty! Dają n...kuurcze, świetny pomysł na tego typu posty! Dają naprawdę dużo do myślenia!Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/03270656945800451741noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-3364698869661602202014-08-08T08:59:46.918-04:002014-08-08T08:59:46.918-04:00Hej :)
Zastanawiałas sie może kiedyś nad "te...Hej :) <br />Zastanawiałas sie może kiedyś nad "terapią szokową"(tak to sobie nazwałem) ? Chodzi mi tu o sytuacje, w której osoba ma z czymś problem(boi się czegoś) i decyduje rzuci się na głęboką wodę. Od kiedy dowiedziałem się o programie Au pair, nie widze swojej przyszłości bez tego programu. Moja sytuacja wygląda jednak inaczej niz tradycyjny American Dream. Zazwyczaj ludzie są zachwycenie możliwościami jakie dają stany, serialami czy życiem gwiazd, tymi wszystkimi cudownymi miejscami, które mozna tam zobaczyc, czy poprostu amerykanskim stylem życia. Ja skupiam się na otwartosci Amerykanów i na tym ze nie zwracaja oni uwagi na ubiór czy wygląd innego człowieka(i mam nadzieje ze to prawda). Jako że jestem bardzo nieśmiały(pisałem juz o tym pod poprzednim postem) i mam problemy z nawiązywaniem znajomosci, zauważam w tym szanse na przełamanie. Głownym celem mojego ewentualnego wyjazdu jest przezwyciezenie tego(niesmiałosci) co utrudnia mi zycie w Polsce. A takze nauczyc sie jak życ samodzielnie i jak sobie radzic z codziennymi trudnosciami(tam nie bede miał rodziny blisko siebie, żeby mi pomogli wiec bede musiał poradzic sobie sam) .<br />Nie wiem czy opisałem to zrozumiale ale mam nadzieje, że chociaz troche wiesz o co mi chodzi. A wracając do pytania to: uważasz, że taka "terapia szokowa" może przyniesc powodzenie? Z góry dziekuje za odpowiedz i pozdrawiam :) Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-87785009293182337762014-08-08T05:15:21.462-04:002014-08-08T05:15:21.462-04:00A zastanawialas sie moze jaki wplyw na Alicie bedz...A zastanawialas sie moze jaki wplyw na Alicie bedzie mial zwiazek Twoj i Nathana? Dziewczyna bardzo cie lubi, ale nie wiadomo, moze po tych 2 latach w USA bedziesz zmuszona wrocic do Polski albo po prostu sie rozstaniecie, pomyslalas o tym jak ona to przezyje? Ze nie bedzie chciala kolejnej au pair albo opiekunki? Pamietam jak kilka miesiecy temu bylas obuzona ze mama Alici zaczynala mowic jej ze jestes jej step mother, tlumaczylas Alici ze tak nie jest, a teraz jednak okazuje sie ze tamta kobieta miala racje? Zanim zaczniesz komentowac i analizowac tak dokladnie zachowania<br />rodzicow zastanow sie najpierw nad tym co Ty robisz Alici :)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-27482888824936546342014-08-07T20:39:31.756-04:002014-08-07T20:39:31.756-04:00Z tych wszystkich przykładów, które podałam, tylko...Z tych wszystkich przykładów, które podałam, tylko jeden był przeze mnie wymyślony - ten ostatni o mężczyźnie, który nie chciał iść na rolki. Cała reszta to coś, co naprawdę miało miejsce (i nadal ma w niektórych przypadkach). Ten konkretny o chłopcu, który bał się spać, wzięłam z pewnej książki. On miał wtedy 8 lat i miał problem ze spaniem od 3 lat. Skończyło się, gdy jego mama zmieniła taktykę i postanowiła dowiedzieć się dokładnie, w czym tkwił problem. Jeśli chcesz, to prześlę Ci ten fragment!Agahttps://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-25478547432310718932014-08-07T20:30:03.589-04:002014-08-07T20:30:03.589-04:00O tym na pewno pojawi się post, więc na razie zost...O tym na pewno pojawi się post, więc na razie zostawię ten temat. <br />Cieszę się, że Ci się podoba! :)Agahttps://www.blogger.com/profile/18228429603345028145noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-66705442555519372132014-08-07T16:53:19.452-04:002014-08-07T16:53:19.452-04:00Zgadzam się z większością tego, co napisałaś. Fajn...Zgadzam się z większością tego, co napisałaś. Fajnie, że wczuwasz się w uczucia dziecka i to opisujesz. Zastanawia mnie jednak, skąd wzięłaś przykład z chłopczykiem idącym spać i bojącym się, że umrze, bo nie będzie oddychał? Ten przykład, wybacz, wydaje mi się trochę z księżyca. <br />Pozostała jak najbardziej do mnie przemawiają, jednak ten wydaje się kompletnie nieracjonalny. Może dlatego, że 'moje' dzieci są za małe, żeby wymyślić coś takiego i naprawdę przeciągają pójście do łóżka, bo chcą się bawić. A może dlatego, że nie ma całego kontekstu i nie wiadomo, czy jest to pojedyncza sytuacja czy coś, co zdarza się każdego wieczora. Może też dlatego, że do głowy by mi nie przyszło zignorowanie takiego powodu i zaraz bym to wyjaśniła, ale...<br /><br />Wracając do mojego pytania - skąd wzięłaś ten przykład? Ma za sobą jakąś historię czy to Twoja wyobraźnia?<br /><br />Ola.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4633246808897392392.post-91550720612826915452014-08-07T10:43:09.444-04:002014-08-07T10:43:09.444-04:00Bardzo fajna seria postów. Nawiązując do poprzedni...Bardzo fajna seria postów. Nawiązując do poprzedniego posta z tej serii - co myślisz o sposobie "super niani" z karnym jeżykiem? Albo o działającej na tej samej zasadzie metody "zostaw płaczące dziecko aż się uspokoi".KamilaMJhttps://www.blogger.com/profile/13431091960261112535noreply@blogger.com