Święta Bożego Narodzenia... Cóż. Najpierw pokażę Wam, co kupiłam Alicii i poopowiadam nieco, a potem wyjaśnię, co myślę o tych dniach ;-).
Święta tutaj są głównie dla niej, bo wiadomo, ekscytujące jest dla niej to wszystko. Lubi dostawać prezenty, lubi rysować i ozdabiać dom, przyklejając owe rysunki na zewnątrz, lubi pakować prezenty, itp. Fajnie jest więc jej w tym potowarzyszyć. No i oczywiście Margie jest tradycjonalistką. Miałam znaleźć coś dla Alicii i znowu postanowiłam polecieć inaczej, niż w zabawki, których ma już wystarczająco. Tzn. wiecie, według niej ta ilość, którą ma, nie jest wystarczająca, ale według mnie zdecydowanie jest ;-). Poza tym jakby dostała miśka, to rzuciłaby go w kąt po jednym dniu i wróciłaby do swoich ulubionych rzeczy... Takie życie. No i my często siedzimy sobie razem i robimy różne rzeczy, więc chcialam znaleźć coś w tym kierunku. Ciężko było, bo większość rzeczy, które widziałam, to jakieś zestawy do manicure i pedicure dla małych dziewczynek czy nawet zestawy do makijażu. Ja nie popieram tego typu rzeczy, ale o tym wypowiem się może innym razem, zobaczę. Znalazłam więc coś innego, z czym sama miałabym zabawę i pomyślałam, że już ją poznałam na tyle dobrze, że mogłam być pewna, że jej się spodoba. I na szczęście miałam rację! Poduszkę ogarnęłyśmy już wczoraj i jest gotowa, więc szybko poszło. Książki zostawia na później...
Ubraliśmy dwie choinki... Ta po prawej jest żywa i postawiliśmy
ją na górze, a ta po lewej sztuczna i stoi sobie w jadalni :-).
Na tej po lewej zabrakło łańcucha i w końcu zapomnieliśmy dokupić,
więc jest tylko na dole, ale nikomu to nie przeszkadza.
Czasami niektórzy mają naprawdę ładnie i ciekawie ozdobione domy i czasem patrzę myśląc sobie woooooow, ile oni pracy musieli w to włożyć!, ale inni lecą na ilość, zamiast na jakość. Te dwa domy na trzech ostatnich fotkach nie podobają mi się w ogóle. Pierwszy to takie narzucanie światełek na siłę, byleby się tylko świeciło i było kolorowo! Takie mam wrażenie. A drugie to chyba jakiś konkurs na najwięcej ozdób świątecznych czy coś. I ten dmuchany Snoopy wszędzie! O co w tym chodzi? To kompletnie nie mój styl, ale skoro komuś się to podoba, to spoko. W końcu to ich domy i mnie się to podobać nie musi :-).
Jeśli chodzi o moje zdanie na temat świąt, to nie jest do końca pozytywne, co pewnie Was w ogóle nie zdziwi. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że ja zazwyczaj mam trochę inne zdanie. Przestałam lubić te dni dobre kilka lat temu, bo wszystko się zmieniło po śmierci mojej mamy. Przestało być fajnie, przestało być radośnie i magicznie. Przez kilka lat, jak jeszcze byłam dzieckiem i generalnie nie miałam za bardzo możliwości decydowania o tym, co robię (jak większość dzieci), uczestniczyłam w Wigilii i co rok byłam zawiedziona tym, jak wszystko wyglądało. Z czasem zaczęłam zauważać, co tak naprawdę się działo... Czyli ile stresu jest przed; że trzeba robić zakupy; wszystko jest drogie i wydaje się dużo pieniędzy; wszyscy są w biegu; dzwonią telefony z życzeniami od kogoś, z kim normalnie nie rozmawia się w ogóle, co w moim przekonaniu jest bardzo sztuczne; że wszyscy zaganiani są do roboty nawet, jeśli nie mają ochoty... I to wszystko na jeden wieczór, po którym wszystko trzeba posprzątać i zazwyczaj marnuje się sporo jedzenia. Zaczęłam wyrabiać sobie swoje własne zdanie i martwić się o siebie bardziej. Dlatego przestałam uczestniczyć w czymkolwiek związanym ze świętami kilka lat temu i po prostu odpoczywałam, bez bycia częścią tej całej szopki. Nie podobało się to paru osobom, ale cóż... Trudno, ja się nie będę do niczego zmuszać. Według mnie, Boże Narodzenie to jedna wielka akcja pt. kto zje więcej i wyda mniej i wszyscy nastawieni są na zysk. Czytałam kilka artykułów w internecie, jak to ludzie narzekali na to, jakie dostali prezenty i oburzali się, że oni nigdy więcej nikomu nic nie kupią, skoro innych nie obchodzi to, co oni chcą! To naprawdę o to w tym wszystkim powinno chodzić? Nie wydaje mi się... Dochodzi tutaj też kwestia religii i ludzkich przekonań, ale w to nie chcę się zagłębiać, bo nawet, jeśli nie rozumiem, to szanuję Was i Wasze opinie.
Jeśli chodzi o to, jak wszystko wygląda tutaj... Nie lubi świąt, a ubiera choinkę! - pomyślicie. No tak, bo lubię światełka, lubię ozdoby, lubię ten zapach drzewka, lubię czas spędzany z innymi przy dekorowaniu. Lubię zacięcie Alicii w pomaganiu i jej ekscytację przy zaświecaniu choinki. W Polsce tego nie robiłam, ale tutaj inaczej to wygląda. Nie widzę w tym jednak żadnej symboliki, żadnego ukrytego znaczenia. Światełka w pokoju można mieć cały rok, nie tylko w Boże Narodzenie. Alicia nie wierzy w żadnego św. Mikołaja, więc doskonale wie, że prezenty są od nas i ma niesamowitą radochę w odpakowywaniu ich i wręczaniu upominków innym w czasie, gdy wszyscy, tzn. ja, Nate i Margie, siedzimy na kanapie, przegryzając chipsy ;-). Przy tym wszystkim, nie ma u nas żadnej kolacji ani gości, ani nic poza tym, o czym wspomniałam powyżej.
Każdy jest inny i nie chcę tu nikogo obrazić ani nic. Jeśli jesteście wierzący i obchodzicie święta, to super, naprawdę. Wyrażam tu tylko swoje zdanie i zaznaczam, że wszystko napisane jest dość pobieżnie i ten fragment NIE zawiera szczegółów z mojego życia, bo, wbrew pozorom, nie opowiadam tu o wszystkim :-).
Także jeśli obchodzicie święta, to mam nadzieję, że spędziliście fajny czas! Że mogliście sobie odpocząć, porozmawiać z bliskimi i pojeść bez zbędnych nieporozumień i niepotrzebnego stresu :-)!
Do następnego!
Aga
Jeśli chodzi o moje zdanie na temat świąt, to nie jest do końca pozytywne, co pewnie Was w ogóle nie zdziwi. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że ja zazwyczaj mam trochę inne zdanie. Przestałam lubić te dni dobre kilka lat temu, bo wszystko się zmieniło po śmierci mojej mamy. Przestało być fajnie, przestało być radośnie i magicznie. Przez kilka lat, jak jeszcze byłam dzieckiem i generalnie nie miałam za bardzo możliwości decydowania o tym, co robię (jak większość dzieci), uczestniczyłam w Wigilii i co rok byłam zawiedziona tym, jak wszystko wyglądało. Z czasem zaczęłam zauważać, co tak naprawdę się działo... Czyli ile stresu jest przed; że trzeba robić zakupy; wszystko jest drogie i wydaje się dużo pieniędzy; wszyscy są w biegu; dzwonią telefony z życzeniami od kogoś, z kim normalnie nie rozmawia się w ogóle, co w moim przekonaniu jest bardzo sztuczne; że wszyscy zaganiani są do roboty nawet, jeśli nie mają ochoty... I to wszystko na jeden wieczór, po którym wszystko trzeba posprzątać i zazwyczaj marnuje się sporo jedzenia. Zaczęłam wyrabiać sobie swoje własne zdanie i martwić się o siebie bardziej. Dlatego przestałam uczestniczyć w czymkolwiek związanym ze świętami kilka lat temu i po prostu odpoczywałam, bez bycia częścią tej całej szopki. Nie podobało się to paru osobom, ale cóż... Trudno, ja się nie będę do niczego zmuszać. Według mnie, Boże Narodzenie to jedna wielka akcja pt. kto zje więcej i wyda mniej i wszyscy nastawieni są na zysk. Czytałam kilka artykułów w internecie, jak to ludzie narzekali na to, jakie dostali prezenty i oburzali się, że oni nigdy więcej nikomu nic nie kupią, skoro innych nie obchodzi to, co oni chcą! To naprawdę o to w tym wszystkim powinno chodzić? Nie wydaje mi się... Dochodzi tutaj też kwestia religii i ludzkich przekonań, ale w to nie chcę się zagłębiać, bo nawet, jeśli nie rozumiem, to szanuję Was i Wasze opinie.
Jeśli chodzi o to, jak wszystko wygląda tutaj... Nie lubi świąt, a ubiera choinkę! - pomyślicie. No tak, bo lubię światełka, lubię ozdoby, lubię ten zapach drzewka, lubię czas spędzany z innymi przy dekorowaniu. Lubię zacięcie Alicii w pomaganiu i jej ekscytację przy zaświecaniu choinki. W Polsce tego nie robiłam, ale tutaj inaczej to wygląda. Nie widzę w tym jednak żadnej symboliki, żadnego ukrytego znaczenia. Światełka w pokoju można mieć cały rok, nie tylko w Boże Narodzenie. Alicia nie wierzy w żadnego św. Mikołaja, więc doskonale wie, że prezenty są od nas i ma niesamowitą radochę w odpakowywaniu ich i wręczaniu upominków innym w czasie, gdy wszyscy, tzn. ja, Nate i Margie, siedzimy na kanapie, przegryzając chipsy ;-). Przy tym wszystkim, nie ma u nas żadnej kolacji ani gości, ani nic poza tym, o czym wspomniałam powyżej.
Każdy jest inny i nie chcę tu nikogo obrazić ani nic. Jeśli jesteście wierzący i obchodzicie święta, to super, naprawdę. Wyrażam tu tylko swoje zdanie i zaznaczam, że wszystko napisane jest dość pobieżnie i ten fragment NIE zawiera szczegółów z mojego życia, bo, wbrew pozorom, nie opowiadam tu o wszystkim :-).
Także jeśli obchodzicie święta, to mam nadzieję, że spędziliście fajny czas! Że mogliście sobie odpocząć, porozmawiać z bliskimi i pojeść bez zbędnych nieporozumień i niepotrzebnego stresu :-)!
Do następnego!
Aga