Sunday, December 22, 2013

Christmas party / Spacer?! Ze co?! Przeciez to jeszcze 5 mil!

Wiecie, co teraz robie? Przykladam lod do mojego kolana, jem solone Pringlesy maczajac je w dipie szpinakowym, popijam Kubusiem, ktorego dzis kupilam i maluje paznokcie, a za chwile wlacze sobie film pt. "Spadaj, tato", po czym pojde spac. Tak bardzo kreatywnie spedzam dzisiejszy wieczor ;). 

Po kolei...

W ciagu ostatniego tygodnia niewiele nowosci doswiadczylam. Czas plynal bardzo szybko, ale bez jakichs drastycznych skokow, wiec spoko. Jedyne, co mnie troche dobija to fakt, ze nie wiem, czy w koncu polece do Seattle w najblizszy czwartek. A juz w ogole najgorsze jest to, ze zalezy to tylko ode mnie, a troszke mi sie ta sprawa skomplikowala i nie moge sie zdecydowac... Daje sobie czas do jutrzejszego wieczoru.

Wczoraj Host zabral mnie do restauracji na kolacje swiateczna, ktora organizowana byla dla ludzi z jego pracy. Jego koledzy, ktorych poznalam juz wczesniej, przyprowadzili swoje zony. Wzbudzalam lekka sensacje, nie tylko ze wzgledu na wzrost (wiem, juz to mowilam kilka razy, ale wczoraj mialam dodatkowo szpilki) i blond wlosy (tu jest tak malo blondynek!!!), ale tez dlatego, ze dopiero co przylecialam do Stanow i w ogole... Jedna kobieta powiedziala, ze jest w szoku, ze jestem dopiero niecale 50 dni, bo moj angielski jest "perfect". Nie powiem, zeby mi sie to nie podobalo :D. Bylo bardzo milo i ciesze sie, ze poszlam. Alicia zostala w domu.

Jego kumpli, o ktorych wspomnialam przed sekunda, poznalam jakis czas temu, bo Nathan powiedzial mi, ze w sumie to moglabym przyjechac z Alicia na ich lunch, ktory codziennie sobie jedza gdzie indziej. No i tak jezdzimy co jakis czas. Mala tez ich lubi, wiec tym bardziej.

Jesli chodzi o Boze Narodzenie, to moja Host Family nie obchodzi swiat i jest mi to bardzo na reke. Ja sama zadnych swiat nie lubie, a te byly najwieksza meczarnia dla mnie i nie spedzalam ich z rodzina, wiec ciesze sie, ze trafilam do ludzi, ktorym tez to, delikatnie mowiac, wisi i powiewa :). Nie mamy nawet choinki. Denerwuja mnie te wszechobecne piosenki swiateczne... Restauracje, sklepiki, centra handlowe... WSZEDZIE. Ale nie denerwuja mnie za to ozdobione domy, bo wygladaja pieknie, gdy juz jest ciemno.

Moj pokoj wzbogacil sie ostatnio o biurko, co zawdzieczam oczywiscie mojemu Hostowi oraz Ikei w Atlancie. Teraz mam juz prawie wszystko, czego potrzebuje. Jeszcze tylko tablica korkowa i kilka zdjec...

Moj 47. dzien tutaj (dzis) byl dniem, kiedy przewrocilam sie na schodach pierwszy raz. Nie mam pojecia, jak ja to zrobilam, ale kolano mnie tak bolalo, ze nie moglam wyprostowac nogi, a co dopiero wstac. Stad przykladanie lodu, o czym wspomnialam na samym poczatku. 

Postanowilam dzisiaj isc na spacer do najbliszego duzego sklepu, ktory jest oddalony o 4,9 mil (9,3km).
Bedac w Warszawie, naprawde duzo spacerowalam po miescie i lubie to. Tutaj jezdze autem non stop, wiec troszke tesknie za tym lazeniem, czasem bezcelowym. Stwierdzilam, ze tym razem sie przejde, wiec zaopatrzylam sie w sluchawki, co by posluchac muzyki, i w droge! Szlo sie dobrze i nawet nie bylam zmeczona mimo tych wszechobecnych wzgorz. Jedyny minus jest taki, ze tu oczywiscie nigdzie nie ma chodnikow, wiec caly czas musialam isc po trawie. Wzbudzalam tez niemale zainteresowanie, bo, jak to Nathan powiedzial, "it's unusual to walk here". Doslownie co 2 minuty musialam mowic: "no, I'm fine, thank you, just walking... YES, I'M SURE". Z jednej strony to mile, ze ludzie sie interesuja, ale z drugiej nie moglam nawet normalnie muzyki posluchac :P. Najlepsza byla opcja z jedna dziewczyna. Jak sie okazalo, ma na imie Taylor, ma 20 lat i mieszka kilka domow dalej. Powiedziala, ze zobaczyla mnie przez okno, pomyslala: "gdzie ona idzie?!", a po kilku minutach wsiadla w auto i pojechala sprawdzic, gdzie jestem. Niezle. Dala mi swoj numer, wiec w sumie calkiem fajna sprawa, bo rzadko widuje sasiadow i nie wiedzialam, ze mieszka tu ktos mniej wiecej w moim wieku. Spoko :).

By the way, bylam ubrana w cienka koszulke na ramiaczkach i bylo mi cieeeeeplo :> Jak widzicie po lewej - 21 grudnia, godz. 22:23 i 71*F, co daje niecale 22*C. I tak, wiem, w prawie kazdej notce pisze o pogodzie. Jest to spowodowane tym, ze NADAL jestem tym zafascynowana!

Co tam jeszcze... Chyba tyle chcialam tym razem. Wsrod komentarzy widzialam, ze ktos prosil o post o cenach, zakupach, itp., a inny ktos prosil o post o okolicy, domu i takich tam... Oba sa w fazie poczatkowej, wiec prosze o chwile cierpliwosci :). 
Czytalam Wasze notki, ale komentarze nadrobie jutro!

Na koniec kolejne zdjecie z Alicia! Ciesze sie, ze ona sama prosi o fotki, bo kiedys, przed moim przylotem, ostatnia rzecza, o jakiej by pomyslala, to robienie fot wlasnie. A teraz mowi o tym naprawde czesto. Tak w ogole to Nathan wyslal kilka moich zdjec z Alicia do jej matki... Slyszalam, jak je komentowala, ale wiecie, to byly tylko slowa. Mysli nie slyszalam ;).


Do nastepnego!

29 comments:

  1. Jest taka szczęśliwa, że aż miło patrzeć ;D
    Jak zrobisz notkę o swoich ulubionych przekąskach to chyba będę Cię błagała o paczke xD

    Powodzenia z kolanem! Oby jak najszybciej przestało boleć:)
    .
    Katarina

    ReplyDelete
    Replies
    1. Haha ulubione przekaski... Okej, notka pt. "jedzenie"! Zrobi sie :D.

      Delete
  2. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  3. taka piekna polka to jak nie moglas wzbudzac sensacji ;) zycze zdrowka ;)

    ReplyDelete
  4. kochana, wyglądasz przepięknie! Co się dziwisz sensację ... czy to na obiadku, czy idąc sobie 5 mil :D BTW, doszłaś? :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Haha dzieki :D No oczywiscie! Szlam godzine, wiec calkiem niezly wynik, bo na google maps przeczytalam, ze zajmie mi to 1h40m :P

      Delete
  5. Jedź do Seattle, co tu dużo myśleć? ;)
    Wyglądałaś pięknie, no to i sensację wzbudzałaś!
    No i podziwiam za ten długi spacer. Ja to chyba bym jednak podarowała sobie te 20km, trochę dużo. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To jest troche bardziej skomplikowana sprawa niz samo "jechac czy nie jechac". Dlatego sie zastanawiam :/
      Dzieki!
      No sporo, ale poczulam sie troche znudzona jezdzeniem :P

      Delete
  6. Żeby człowiek sobie spokojnie nie mógł pójść na spacer :D
    Już mówiłam, że prezentowałaś się idealnie na przyjęciu, ale mogę to jeszcze powtórzyć, a co! Także tak...perfect ;) <3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Haha no, moze czesciej bede to praktykowac :D danke!

      Delete
    2. Myślę, że trzeba przyzwyczaić sąsiadów do tego :D Bitte!

      Delete
  7. Jak to u Ciebie z makijazem? Wspominalas ze u Ciebie mega gorac;)
    Pozdrawiam<3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie no, mega gorac bedzie pewnie w lato, teraz nie :). Np. dzisiaj jest zaledwie ok. +15, wiec szalenstwa nie ma. Jesli chodzi o makijaz, to ja zawsze stawiam na krycie i najlepszy podklad, jaki kiedykolwiek mialam, to Revlon Colorstay. Uzywam tego do cery tlustej mimo tego, ze nie mam takiej, ale on sie lepiej trzyma. No i wybieram prawie najjasniejszy, czyli 150 Buff.

      Delete
  8. Twój blog należy do moich ulubionych z kilku powodów, jesteś bardzo naturalną osobą, dopiero tam wyjechałaś, więc śledziłam Cię na bieżąco i razem z Tobą przeżywałam wyjazd, też jestem z Warszawy i czytając Twoje posty poniekąd się z Tobą utożsamiam : )
    Mam kilka pytań:
    1. Dlaczego GAWO?
    Ja sama jestem w trakcie wypełniania aplikacji w cultural care, ale prawdę mówiąc sama nie wiem dlaczego wybrałam tę agencję. Jest bardzo droga, a widzę, że Twoje koszty były 3/4 niższe.
    2. Ile rodzinek można mieć w roomie w jednym czasie?
    W CC można mieć jedną, a już a APIA cztery. Zastanawiam się jak jest w przypadku GAWO
    3. I kwestia lotu.
    Czy miałam lot bezpośrednio z Warszawy do JFK? Nie ukrywam, że trochę boję się latać, a raczej boję się lotnisk i całego zamieszania, które na nim panuje i wolałabym mieć lot bezpośredni, i uniknąć stresu i zgubienia się ;p

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzieki! Milo mi bardzo :).
      1. Tez wypelnialam aplikacje w Cultural Care, ale zrezygnowalam i przenioslam sie do Gawo glownie ze wzgledu na cene wlasnie. Wydaje mi sie, ze te agencje nie roznia sie jakos miedzy soba, a roznica w kosztach, jakie musisz poniesc, jest OGROMNA. Nie chce Cie namawiac na nic, bo to Twoja decyzja, ale ja bym stawiala na Gawo. Generalnie bylam zadowolona z calego przebiegu mojej wspolpracy z ta wlasnie agencja, wiec jesli chodzi o moje zdanie, to naprawde moge polecic.
      2. Szczerze, to nie pamietam, ile mozna w AuPairCare (bo potem to agencja amerykanska Cie "przejmuje"). Wydaje mi sie, ze 1, ale nie jestem pewna. Nie interesowalam sie szczegolnie, bo przylecialam do pierwszej rodziny, ktora w ogole pojawila sie na moim profilu, wiec nie myslalam o tym.
      3. Mialam lot z Warszawy do Frankfurtu i z Frankfurtu do JFK, czyli przesiadka. Szczerze, to bylam zdenerwowana tym, bo lotnisko we Frankfurcie jest ogroooomne, ale powiem Ci, ze bez problemu da sie ogarnac. Tak we Frankfurcie, jak i w Londynie. Wszystko jest genialnie pooznaczane, ma sie wystarczajaco czasu, wiec wystarczy sledzic kierunkowskazy albo popytac ludzi i tyle :). No ale tego samego dnia byl samolot bezposredni do NY, tylko ze oczywiscie nie bylo mi dane nim leciec :P

      Delete
    2. Super! Dziękuje za błyskawiczną odpowiedź! : )
      Nie chciałabym Cię więcej zadręczać, więc to już ostatnie pytanie.
      Mianowicie kto płaci za bilet? Hostrodzina czy agencja?

      Delete
    3. Host rodzina :). Nie zadreczasz! Ja chetnie odpowiadam na wszelkie pytania :)

      Delete
  9. http://www.protection1.com/local/georgia/home-security-ga-sharpsburg

    nie spaceruj lepiej sama

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ty tak serio? Sprawdz sobie warszawskie statystyki... Rady tego typu kieruj do swojego dziecka, bo ja nie mam zamiaru ich sluchac, wiec nie musisz tracic czasu na szukanie tego typu informacji.
      Pozdrawiam :)

      Delete
    2. No wiesz, tak sobie myślę, że te kursy samoobrony dla au pair to nie są organizowane bez przyczyny... ale ja tam nic nie wiem, nie znam się :D

      Delete
    3. Tak, ja tez mysle, ze sie nie znasz. Pomijam fakt, ze chyba nie do konca zrozumialas, o co chodzilo w tamtych zajeciach, a oczywiscie wypowiadasz sie w tym temacie, jak zawsze zreszta.

      Delete
    4. Znam rodzinę, która też mieszka w Georgii, też blisko Atlanty - więc coś tam jednak wiem i są to wieści z pierwszej ręki. Ale jeśli lubisz spacerować poboczem drogi sama to OK, spaceruj. Buźka :*

      Delete
    5. Prawda jest taka, ze gdziekolwiek sama na poboczu drogi bys nie szla, zawsze jest to mniejsze lub wieksze ryzyko. I tak, lubie spacerowac, wiec bede to robic dalej :).

      Delete
  10. Jaka przemiła osoba :D

    ReplyDelete
  11. To ile masz wzrostu, że taka sensacja? Sama mam 180 cm i obawiam się, że za rok nie dadzą mi spokoju :P

    ReplyDelete
    Replies
    1. 185cm :). W sumie to nie dawanie spokoju, to takie miłe jest. Bo ludzie tutaj zwracają uwagę, ale w inny sposób, niż w Polsce. Amerykanie lubią wysokich ludzi :P. Nawet kobieta na moich zajęciach o tym opowiadała. Do tej pory słyszałam tylko komplementy na ten temat nawet wtedy, gdy zakładam wyższe buty.

      Delete
  12. Jeeeej, jest ktoś wyższy ode mnie! :) Ale to fajnie, że lubią wysokich ludzi :D


    www.alniac.blogspot.com :)

    ReplyDelete