Sunday, December 29, 2013

Misz-masz tego, co u mnie...

Witajcie w ten spokojny i cieply, niedzielny wieczor. Wrocilam przed chwila do domu (pozwolilam sobie zjesc mrozony jogurt... tak, znowu! pyszka) i mimo tego, ze w tej chwili jest dopiero dziewiata, to chce mi sie spac. Pewnie napisze notke i wskocze pod koldre... Tylko o tym teraz marze. No ale nie o tym, nie o tym... Mam kilka spraw do opowiedzenia, a dzisiejsza notka to kolejny misz-masz :).

Miami Beach!
Okej, wycieczka do Seattle nie doszla do skutku, ale, jak to sie mowi, nie ma tego zlego! Przynajmniej nie wydalam kasy, nie? Wiem, ze i tak tam polece, wiec nic straconego. Natomiast teraz moge powiedziec na pewno, ze za nieco ponad dwa tygodnie lece do Miami na trzy dni. Nie ze tak po prostu bez konkretnego celu, nie, nie... Lece sobie na wystep Chippendalesow, o ktorych juz to pisalam nie raz. I mega sie jaram tym, ze w srodku stycznia bede mogla pospacerowac sobie po plazy w Miami, w pelnym sloncu (oby!) z temperatura powietrza ok 25 stopni celsjusza w dzien. To bedzie niesamowite!
Przed zakupem biletu chcialam skorzystac ze strony cheapflights.com, bo mozna tam znalezc naprawde tanie loty. Czasami sprawdzam z ciekawosci i nie raz bylam pod wrazeniem. Tym razem znalazlam jeden z lotem w obie strony za $170, ale w koncu moj Host powiedzial, zebym sprawdzila loty w Delcie, bo oni maja jakis tam program lojalnosciowy, w ktorym on jest i wie, ze moze mi obnizyc cene. Takze wyszlo w sumie $130 w obie strony na glowne lotnisko.

Swieta, swieta i po swietach...
Ja juz to pewnie pisalam tu gdzies, ale Boze Narodzenie to czas, ktorego ja naprawde nie lubie i nie obchodzilam tych swiat w Polsce. Dlatego tez ciesze sie, ze trafilam do rodziny, ktora rowniez ich nie obchodzi. Tzn. Margie, babcia Alicii, wysylala prezenty chyba kazdej osobie ze swojej rodziny, a i przyjaciele nie zostali pominieci. Ja tez co nieco dostalam, drobiazgi, ale nie spodziewalam sie, wiec bylo mi bardzo, bardzo milo. Alicia za to dostala chyba milion roznych rzeczy, w tym np. rozowe buty kowbojskie... Serio?! Jednak to, co zdziwilo mnie najbardziej to fakt, ze dostalam prezent od... matki Malej. Naprawde, ta kobieta ma cos nie tak z glowa, serio mowie. Ostatnio powiedziala Alicii, ze ja na starosc bede brzydka, bo jestem z Polski, a nie z Chin (chodzilo jej o Azje ogolnie), a przeciez Europejki sie marszcza, jak sa stare, itp., natomiast Azjatki pozostaja "mlode" do konca zycia. Coz, teoria Nathana jest taka, ze ona wie, ze ja jestem teraz ladniejsza od niej (tekst Alicii do niej: "Aga ma ladniejsza, gladsza i jasniejsza skore niz ty" sprawil, ze pewnie rzucala talerzami o sciane, jak wrocila do domu), wiec stara sie znalezc cos, co sprawi, ze poczuje sie lepiej. Takze no, nie rozumiem opcji prezentu, ale spoko ;). Za to ja zrobilam pierogi, ktore wszystkim smakowaly! Wybor padl na ruskie.








2014 za 3... 2... 1...
Zastanawialam sie, co bede robic w tegorocznego Sylwestra. Pamietam doskonale, ze rok 2013 przywitalam ze lzami splywajacymi po policzkach, wiec niezwykle mi zalezalo na tym, zeby tym razem byl to usmiech, zamiast lez. No i bedac tutaj, myslalam sobie, ze fajnie byloby oderwac sie od towarzystwa au pairowego. Nie to, zebym miala cos przeciwko, nie! Po prostu jakos tak chcialam spedzic ten czas z kims innym. Szczesliwie zlozylo sie, ze jak szlam tydzien temu do Publix, to podjechala do mnie Taylor (pisalam o tym), bo ostatnio dostalam od niej smsa, ze zaprasza do siebie znajomych i chcialaby, zebym wpadla. No to ide! 

"I'm bleeding!"
Wczoraj pojechalismy do centrum handlowego, bo chcialam kupic sobie dzinsy. Mialam jechac sama, ale w koncu zapytalam, czy Nathan z Alicia nie chcieliby tez jechac, bo nie mieli zadnych planow. Ja dzinsow nie kupilam, bo nie bylo mojego rozmiaru, do czego sie juz przyzwyczailam..., ale oczywiscie nie wyszlam z pustymi rekami, wiec spoko. 
Gdy ja lazilam po sklepach, oni byli w strefie dla dzieci. Po jakims czasie kierowalam sie w tamta strone i, gdy bylam bardzo blisko, zobaczylam, ze Host niesie na rekach Alicie, a polowa jej twarzy i jego szyja byly zakrwawione. Podeszlam szybko blizej i okazalo sie, ze to jej nos tak krwawil. Zapytalam, co sie stalo i okazalo sie, ze biegala i bawila sie z dziecmi, az w koncu uderzyla w glowe jednego z chlopcow i krew prysnela w jednym momencie. Ona oczywiscie plakala, chociaz mowila, ze nie boli, ale szybko rozeszla sie panika, jaka oboje mieli w oczach. Ja bylam dziwnie spokojna, ale to dobrze. Wkurzala mnie tylko babka, ktora byla obok i wyglaszala swoje madrosci na temat tego, co powinnismy zrobic (np. polozyc Alicie na plecach...), ale wlasciwie dziesiec minut pozniej Mala zartowala, mowiac: "ale przywalilam w jego glowe, nie?!". 
Ej, ale tak serio, nie wiedzialam, ze z nosa moze leciec az taka ilosc krwi na raz!


Okej, ja juz zasypiam... Nie wiem w sumie czemu tak dzisiaj mam, no ale to nic, zdarzaja sie i takie dni przeciez.

Do nastepnego!

17 comments:

  1. super notka, czekamy na nastepna!

    ReplyDelete
  2. te loty miedzykrajowe to naprawde takie drogie nie sa ;) zrob kiedys notke wlasnie o liniach lotniczych, tanim podrozowaniu ;) pozdrawiam

    ReplyDelete
  3. Pierogi to wyglądają na perfekcyjne :D Ja się nigdy nie bawię w robienie falbanek widelcem, bo mama zazwyczaj pogania -,-
    Wszystkie ozdobione domy są ładne, ino ten bałwan w kolorowych portkach jest przerażający :O

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wez, dol tego balwana jest przezroczysty i to wszystko jest w srodku O_o

      Delete
  4. Miami super! A sama lecisz czy z jakimiś znajomymi? Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sama. Pytalam paru osob, ale nikt nie moze wziac wolnego w tym czasie.

      Delete
  5. Azjatki młode do końca życia!? Buhahaha dobre :D Z full make-upem 24h na pewno mają idealną cerę na starość, a jakże LOL. Zazdrość, zazdrość i jeszcze raz zazdrość ;)

    ReplyDelete
  6. Strasznie zazdroszczę Miami! Mam wieeeelką ochotę się tam wybrać i kto wie, może uda mi się w czerwcu ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. A propos "marszczenia się Polek"....możesz jej powiedzieć, że "Polki się nie marszczą ... bo zima i wódka nas konserwuje" ;p... tylko, ze nie wiem, czy zrozumie żart ;p ... ryzykowne ale jak Ci nie zależy na jej opinii to chyba warto spróbować, nie? ;)...kuuuurdeeeee....spojrzałam na fotkę z naszego "pożegnalnego spotkania"...ale mi Ciebie brakuje !!!! :(:(:(:(...po ile lot do USA ? ;)

      Delete
    2. Nie, ona nie zrozumie zartu, gwarantuje Ci to ;P.
      Mi tez Ciebie brakuje!!!! Loty roznie... Magda ogarnia okazje i w ogole. Wez z nia przylec!!! :<

      Delete
  7. Matka Alicji żywi do ciebie pewnie uczucia tzw. mieszane: z jednej strony jest ci po ludzku wdzięczna, że dobrze opiekujesz się jej dzieckiem, z drugiej strony również po ludzku boi się, że straci uczucia własnego dziecka (jest zazdrosna). Każda matka by się tak czuła. Ona ewidentnie nie bardzo wie jak postępować z Alicją, ale to nie jest zła kobieta skoro chce się widywać z dzieckiem i o ten kontakt dba i interesuje się nim. Spójrz na to proszę z tej strony. Szczęśliwego Nowego Roku :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie moge na to spojrzec z innej strony, bo ja wiem o wiele wiecej niz Ty czy ktokolwiek inny, kto czyta mojego bloga. Cala sprawa z matka Alicii jest o wiele bardziej skomplikowana, niz Ci sie wydaje i to nie jest kwestia strachu, ze straci uczucia wlasnego dziecka, a wdziecznosci to juz na pewno. Mozesz miec oczywiscie swoje zdanie na ten temat, wiadomo, ale naprawde nie masz pojecia, co sie dzialo, zanim przyjechalam i co ta kobieta wyprawia teraz.

      Delete
  8. Byłaś w Rozmowy w Toku?? Jaki odcinek? O czym? Oczywiście, jeżeli można zapytać. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. "Wzrost to moj najwiekszy kompleks". Tytul nie do konca adekwatny do tego, co czuje, bo wzrost nie jest moim kompleksem ;), no ale to tylko tytul :)

      Delete