________________________
Zacznę od tego, że wszystko to, co zostało zawarte w poniższym poście, podparte jest doświadczeniem i obserwacjami oraz wszystko jest zdaniem osobistym. Nie zaczynałam jednak każdego zdania od "myślę, że" lub "uważam, że", bo po prostu dziwnie by to wyglądało.
Będzie długo, ale popisałam też trochę o sobie tym razem ;-).
Zazwyczaj pisałam w innej formie, a teraz wybrałam rodzaj żeński, więc będzie troszkę inaczej.
Osobiście widzę różnicę pomiędzy słyszeniem a słuchaniem, która raczej nie była zauważana przez większość ludzi, których spotkałam w moim życiu. Zazwyczaj kiedy rozmawiają, używają wiele wyrażeń w stylu: oh?, serio?!, rozumiem!, no co Ty!, itp. Tak więc, czy oni naprawdę słuchają czy tylko udają? Czy wiedzą, jak się czujesz? Czujesz się wysłuchana? Czujesz się zrozumiana i czujesz, że oni są z tobą? Kiedy nie mam żadnego odzewu, tracę zainteresowanie w zwierzaniu się danej osobie, bo jaki jest sens w dzieleniu się czymkolwiek, jeśli wszystko leci gdzieś w przestrzeń i jest zapomniane od razu; kiedy nie wiem, czy druga osoba rozumie, o co mi chodzi; kiedy mówię coś ważnego i słyszę zwykłe OK w odpowiedzi, co sprawia, że czuję się nieco zagubiona. Przykład, który wyjaśni o co mi chodzi, to posiadanie GPSa w samochodzie. Ruszasz się i strzałka pokazuje ci, gdzie jesteś, a twoja pozycja zmienia się z każdym przejechanym metrem. Jeśli nie dostaniesz żadnego odzewu od swojego GPSa, nie będziesz mieć pojęcia, jak dotrzeć do danego miejsca; będziesz zagubiona. To samo ze słuchaniem do drugiej osoby. Nie chodzi tu tyle o słuchanie do rzeczy, o których ktoś mówi, ale o słuchanie ich, ich emocji i tego, jak się czują w danej chwili. A uczucia nie są stałe - zmieniają się z minuty na minutę, z gniewu do miłości.
Będzie długo, ale popisałam też trochę o sobie tym razem ;-).
Zazwyczaj pisałam w innej formie, a teraz wybrałam rodzaj żeński, więc będzie troszkę inaczej.
Osobiście widzę różnicę pomiędzy słyszeniem a słuchaniem, która raczej nie była zauważana przez większość ludzi, których spotkałam w moim życiu. Zazwyczaj kiedy rozmawiają, używają wiele wyrażeń w stylu: oh?, serio?!, rozumiem!, no co Ty!, itp. Tak więc, czy oni naprawdę słuchają czy tylko udają? Czy wiedzą, jak się czujesz? Czujesz się wysłuchana? Czujesz się zrozumiana i czujesz, że oni są z tobą? Kiedy nie mam żadnego odzewu, tracę zainteresowanie w zwierzaniu się danej osobie, bo jaki jest sens w dzieleniu się czymkolwiek, jeśli wszystko leci gdzieś w przestrzeń i jest zapomniane od razu; kiedy nie wiem, czy druga osoba rozumie, o co mi chodzi; kiedy mówię coś ważnego i słyszę zwykłe OK w odpowiedzi, co sprawia, że czuję się nieco zagubiona. Przykład, który wyjaśni o co mi chodzi, to posiadanie GPSa w samochodzie. Ruszasz się i strzałka pokazuje ci, gdzie jesteś, a twoja pozycja zmienia się z każdym przejechanym metrem. Jeśli nie dostaniesz żadnego odzewu od swojego GPSa, nie będziesz mieć pojęcia, jak dotrzeć do danego miejsca; będziesz zagubiona. To samo ze słuchaniem do drugiej osoby. Nie chodzi tu tyle o słuchanie do rzeczy, o których ktoś mówi, ale o słuchanie ich, ich emocji i tego, jak się czują w danej chwili. A uczucia nie są stałe - zmieniają się z minuty na minutę, z gniewu do miłości.
Coś, co mówisz, może być
odebrane przez drugą osobę w setki różnych sposobów, które będą zupełnie inne
od tego, co tak naprawdę starałaś się powiedzieć. Myślę, że to jest ten moment,
gdy zaczyna się wiele kłótni. Dobrym przykładem wyjaśniającym tę sytuację jest
wysyłanie paczki na poczcie - jeśli wyślesz coś za granicę i odbiorca powie
tylko "dostałem paczkę!", nie będziesz wiedzieć co tak naprawdę ma;
wszystko, co włożyłaś do środka czy może tylko połowę. Wierzę, że to samo
dzieje się ze słuchaniem. Na przykład, ktoś pyta leżące na kanapie dziecko, by
wyniosło śmieci. Ono odpowiada: Nie chcę
teraz wstawać, zrobię to później. Osoba, która poprosiła o wyniesienie
śmieci może usłyszeć to jako: Jest mi
zbyt wygodnie. lub Zostaw mnie w
spokoju, nie chcę ci pomagać! albo Boli
mnie głowa, muszę poleżeć przez chwilę.
Widziałam wielu rodziców i osób
opiekujących się dziećmi, którzy z jednej strony mówią, że owe dzieci mogą
mówić, co tylko chcą, będą zrozumiane i wspierane; z drugiej zaś strony nie do
końca rozumieją, dlaczego dzieci nie chcą z nimi rozmawiać i zwierzać z rzeczy,
jakie dzieją się w ich życiu. Niestety, opiekunowie widzą to inaczej niż dzieci
(więcej o tych różnicach w następnym akapicie). Dziecko przychodzi, by
porozmawiać, bo ma jakąś potrzebę - może jest sfrustrowane, może ma problem,
może jest smutne albo po prostu chce być blisko do kogoś.
Jeśli 17-letnia dziewczyna
przyjdzie do swojej mamy i powie: Przespałam
się z moim chłopakiem! i w odpowiedzi usłyszy coś w rodzaju: Co zrobiłaś?! Masz szlaban! Jesteś bardzo
nieodpowiedzialna! to nie przyjdzie do matki już więcej z niczym osobistym
(lub z niczym w ogóle) lub przynajmniej nie przez długi czas. Następnym razem,
gdy owa dziewczyna usłyszy: Możesz mówić
mi o wszystkim, skarbie! od razu przypomni sobie sytuacje, które pokazały,
że to wcale nie jest tak i wybierze bezpieczniejszą opcję, którą będzie brak
zwierzania się.
Inny przykład - jeśli 8-letnia dziewczynka powie: Pobiłam się z Marysią! Powiedziała mi, że jestem głupia i że moja mama jest brzydka, więc ją uderzyłam w twarz, bo to ona była głupia, a nie ja, i nie powinna mówić takich rzeczy nigdy więcej! To jest to bardziej niż prawdopodobne, że usłyszy ona w odpowiedzi coś takiego: Nie powinnaś bić ani jej, ani nikogo innego! Nieważne, co mówią - bicie nie jest wyjściem! To jest bardzo złe! Nie podobałoby ci się to, jakby ktoś ciebie uderzył, prawda?! Także odpowiedź dotyczy tego, co dziewczynka zrobiła, by ochronić tak siebie, jak i swoją matkę oraz jak złe było to, według tej matki, a nie o uczuciach małej - o smutku (płakała przecież), zranieniu i byciu obrażoną przez inną osobę. Co więcej, jej matka pokazała jej, jak bardzo nie akceptuje tego, co zrobiła jej córka i zezłościła się nawet na nią. Tego typu sytuacje to coś, co sprawia, że dzieci boją się dzielić czymkolwiek ze swoimi rodzicami, bo wiedzą, że nie będą zrozumiane i zaakceptowane. Zamiast uczucia, że opiekunowie im ufają i sami również mogą ufać, czują się nauczane, pouczane, oceniane, obrażane, dostają nakazy oraz zakazy, itp.
Zauważyłam, że nie tylko
dzieci, ale ludzie ogólnie testują słuchacza poprzez rozpoczęcie rozmowy
opowianiem o małych rzeczach, aby mieć pewność, że mogą zaufać; by zobaczyć
reakcje; czy słuchacz jest zainteresowany; czy mogą czuć się bezpiecznie, by
opowiadać o czymś bardziej osobistym w późniejszym czasie. Kiedy poczują się
dobrze z drugą osobą, zaczną iść dalej ku tym bardziej osobistym i ryzykownym
problemom, którymi normalnie nie chcieliby się podzielić, gdyby nie czuli się
wysłuchani mówiąc o tych małych problemach. Czasami osoba, która słucha
efektywnie, może być zaskoczona tym, jak głęboko rozmowa może pójść i jak
komfortowo osoba opowiadająca może się w końcu poczuć.
Poprzez poczucie swobody w
kwestii opowiadania o swoich uczuciach, możemy doświadczyć tego, o czym mówimy
w sposób, który pozwoli nam poczuć, że już to zrobiliśmy. Nathan dał mi
przykład, kiedy to był z Alicią w sklepie i ona powiedziała, że chciałaby wziąć
zabawkę bez płacenia za nią. On powiedział jej, że istniała szansa, że
zostałaby złapana, ale nie powiedział, że nie powinna tego robić i że ma
odłożyć ową zabawkę na półkę. Był z nią w tej sytuacji, co pozwoliło jej pójść
tak daleko, jak daleko mogła zaprowadzić ją wyobraźnia, więc miała okazję
doświadczyć tego, jak niesamowicie byłoby mieć tamtą rzecz za darmo. Po tym
odłożyła ona zabawkę na półkę. Jestem prawie pewna, bo do tej pory zawsze
widywałam wszystkie tego typu sytuacji w taki właśnie sposób, że gdyby powiedział jej, że ma odłożyć tę
zabawkę oraz że kradzież jest bardzo zła, wracałaby do tych myśli znowu i
znowu. Teraz nie musi tego robić, bo przeszła już przez całe to doświadczenie
kradzieży zabawki w jej wyobraźni i jej to wystarcza.
Dlaczego miałabyś użyć aktywnego słuchania?
1. By pomóc drugiej osobie
rozwiązać problem przez nią samą.
2. By zbudować zaufanie i
poczucie akceptacji w osobie, która mówi.
3. By pokazać osobie, która
opowiada, że doceniasz ją, poprzez oferowanie jej swojego czasu i chęci do
dzielenia ich doświadczenia używając swoich słów i reakcji.
4. By upewnić się, że rozumiesz
to, co mówi w taki sam sposób, w jaki on to widzi (lub tak dokładnie, jak się
da).
5. Kiedy widzisz, że to, co
mówią nie jest głównym problemem; że coś siedzi głębiej.
Czego aktywne słuchanie wymaga?
1. Musisz chcieć słuchać tego,
co dziecko (lub ktokolwiek inny) chce powiedzieć. Musisz być przygotowana na
poświęcenie swojego czasu.
2. Naprawdę musisz chcieć
pomóc.
3. Musisz ufać, że druga osoba
jest zdolna do rozwiązania swoich własnych problemów.
4. Musisz mieć pewność, że
jesteś gotowa do słuchania, bo rzeczy, które możesz usłyszeć, mogą być trudne
do przyjęcia. Musisz zaakceptować wszystkie uczucia, którymi ktoś chce się
podzielić; nieważne, jakie one są - czy są szokujące dla ciebie, czy całkowicie
inne od twoich własnych; musisz zostać z drugą osobą bez dawania żadnych rad,
uspokajania, pocieszania, itp.
5. Musisz zapomnieć o swoich
problemach i opiniach na jakiś czas, by być w stanie całkowicie słuchać tej
drugiej osoby.
Co ja o tym myślę? Co zauważyłam?
Aktywne słuchanie to
umiejętność, która nie przychodzi do nikogo tak po prostu i wiedziałam to od
samego początku. Wygląda to prosto, ale... wcale takie nie jest. Miałam sporo
problemów z tym, by przyzwyczaić się do tego, ale głównie wtedy, gdy przychodziło
mi słuchać o rzeczach, które były ciężkie to przyjęcia.
Muszę powiedzieć, że bardzo szybko przyzwyczaiłam się do tego, że Nathan słucha mnie w taki sposób i
teraz nie mogę wyobrazić sobie innego sposobu traktowania mnie. Czuję się bardzo szanowana, zrozumiana i czuję się
również bardzo komfortowo. On zapomina o swojej rzeczywistości i daje mi swój
czas, swoje słowa, emocje i reakcje, co pokazuje mi, jak bardzo mu zależy.
Teraz widzę, jak ważne to jest, bo zauważyłam, że wielu tych rzeczy, które
powiedziałam jemu, nie powiedziałabym nikomu innemu. Głównie dlatego, że nigdy
nie czułam się wystarczająco bezpiecznie (miałam tę obawę, że poczuję się
zawstydzona, oceniona, pouczana, że ktoś będzie się ze mnie śmiać, itp). Czuję,
że on chce pomóc, chce słuchać i wejść w tę moją rzeczywistość na jakiś czas.
Pamiętam, że raz, gdy rozmawialiśmy o tym poście, powiedział: Aga, zdarzyło się kilka razy, że
powiedziałaś coś, co mnie zszokowało, ale nie chciałem ci o tym powiedzieć, bo
wtedy przestałabyś mówić. I to święta prawda - jakbym usłyszała coś w stylu
"jak mogłaś zrobić coś takiego?!"
albo gdyby zaczął się śmiać ze mnie, przestałabym opowiadać. Jestem pewna, że
tak samo to działa u innych.
Było wiele momentów, kiedy zaskoczyłam sama siebie. Na
przykład, byłam bardzo smutna i płakałam, gdy Nathan siedział obok mnie,
słuchając każdego słowa, które wypowiadałam ze zrozumieniem, co pozwoliło mi
iść dalej i dalej i skończyłam na opowiadaniu o rzeczach, które działy się w
moim dzieciństwie, i które były jakoś tam połączone z tym, co działo się ze mną
w tamtej chwili. Po tym czułam się 10kg lżejsza! Nie zdarzyłoby się to, gdybym
usłyszała coś w stylu "Wszystko
będzie w porządku!" albo "Aga,
nie martw się, wszyscy mają problemy!" Oczywiście wiem, że wszyscy mają swoje problemy, ale w momencie, gdy ja jakiś mam, nieszczególnie mnie to obchodzi, bo skupiam się na swoim.
Co więcej, czuję się o wiele
lepiej mówiąc o swoich uczuciach. Ludzie, którzy znali mnie wcześniej wiedzą,
że nie byłam typem osoby, który czuł się swobodnie opowiadając o swoich
uczuciach. Chowałam się. Nie chciałam, by inni widzieli mnie płaczącą (nie zliczę,
ile razy słyszałam rzeczy w stylu "Nie
płacz!" albo "Chodź, wytrę
ci łzy!" - wszystko wpłynęło na to, jaka byłam później; tak, jakby płakanie było złe), nie chciałam,
by widzieli, że byłam słaba, nieszczęśliwa, itp. Mogłam pokazywać swoje
pozytywne emocje, ale nie negatywne. Teraz myślę, że powodem było to, że nie
czułam się bezpiecznie (o czym już wspomniałam), ale jednocześnie czułam, że
nie miałam już siły, mając to wszystko w głowie. Pamiętam czas, kiedy na
początku 2013 roku byłam w tym właśnie stanie. W końcu wybuchłam i kilka razy
zdarzyło mi się, że zaczynałam płakać siedząc w pracy w środku rozmowy z
klientami, którzy nie mieli pojęcia, co się dzieje. Teraz jest mi o wiele
łatwiej zwierzać się z moich uczuć, bo wiem, że one nie są złe. Są moje i są
czymś, czego się nie wstydzę, nie boję się ich i nie chcę ich już więcej
ukrywać.
Widzę też, jak ważne jest to
dla Alicii, która ma 5 lat, która rośnie, uczy się na błędach; uderza w różne
rzeczy i płacze; wkłada palce między szczebelki klatki i jest ugryziona przez
chomika, a później mówi, jaki to on jest zły i jak bardzo go nienawidzi; która
jest pomiędzy matką, a Nathanem. Poprzez słuchanie ją w taki sposób, może czuć
się swobodnie, by powiedzieć wszystko, co chce nawet wtedy, gdy są to rzeczy typu:
"Nienawidzę tej kobiety! Chcę ją
udusić własnymi rękoma!" Ona musi to powiedzieć, bo w przeciwnym razie
wszystko utknie w jej głowie i ja wiem, jak to jest mieć milion myśli, które
nie mogą być wypowiedziane, bo nikt nie chce ich usłyszeć. Nigdy jej nie
oceniałam i nigdy nie powtórzyłam niczego, co ja sama słyszałam w moim życiu
wiele razy (Nie powinnaś tak mówić! Nie
powinnaś być tak niegrzeczna! Przestań tak mówić, to nie jest ładne! Musisz być
miła! Nie możesz mówić, że chcesz kogoś zranić! Musisz myśleć o tym, co inni
czują!) i to podejście pomaga jej iść głębiej i głębiej i byłam zachwycona
przynajmniej kilka razy, jak to działa. Tym, że możemy zacząć z czymś w stylu: Zawsze uderzam w krzesło, mam taki zły
dzień! by przejść przez wiele łez i coś jak Nienawidzę swojego życia, jest takie okropne, mam pecha cały czas i
rujnuję twój dzień, bo cały czas płaczę, jestem głośna i pewnie już boli cię
głowa! by skończyć na Aga, kocham
cię, jesteś najlepsza! I wtedy wiem, dlaczego to powiedziała, i że było to
szczere. Czuję też, że jesteśmy blisko siebie. Czy zdarzyłoby się to, gdybym
powiedziała, że jest mi przykro oraz że jestem pewna, że wszystko będzie okej?
Nie wydaje mi się. Bardziej prawdopodobne jest to, że przestałaby mówić i
uśmiechnęłaby się tylko z rozczarowaniem, co, swoją drogą, sama robiłam wiele
razy, gdy straciłam nadzieję, że ktokolwiek będzie chciał mnie wysłuchać.
Jakie problemy miałam?
A co z momentami, kiedy to ja
słucham? Stworzyłam listę rzeczy, które mnie zatrzymywały.
1. Trudno było słuchać drugiej osoby i iść głębiej w momencie, gdy rzeczy, o których mówiła, były
powiązane ze mną, bo przychodził ten strach, co usłyszałabym później. Jeśli
było to coś o tym, co powiedziałam lub zrobiłam, to brałam wszystko bardzo
osobiście i nie potrafiłam zapomnieć o moich myślach i o poczuciu, że powinnam
się bronić, bo byłam do tego przyzwyczajona przez całe życie.
2. Miałam wiele myśli w głowie
i nie mogłam wybrać tylko jednej. Chciałam powiedzieć coś właściwego i nie zdawałam sobie sprawy z tego, że nie chodzi tu tak
o same słowa, ale o to, by pokazać drugiej osobie, że byłam gotowa, aby
słuchać.
3. Myślałam: to jest takie dziwne; wszystko brzmi
inaczej; jakbym zaczęła rozmawiać tak z innymi ludźmi, to pomyśleliby, że robię
sobie z nich żarty.
4. Za dużo myślałam o tym, co
powiedzieć. A im więcej myślałam, tym więcej myśli miałam i tym więcej emocji
odchodziło...
Jako że post jest już długi,
skończę teraz. Następnym razem pokażę Wam parę przykładów! Jeśli ktokolwiek z
Was postanowi spróbować tego sposobu, to dajcie znać o efektach!
Do następnego!
Aga & Nathan
PS. Pamiętam, że w trakcie szkolenia w New Jersey jedna z nauczycielek wspomniała coś o aktywnym słuchaniu, a godzinę później ta sama kobieta powiedziała, że w rozmowach z dziećmi dobrze jest używać wyrażenia typu "oh really?" czy też "I see!", bo przecież "nie wszystko, co mówią, jest tak istotne" ;-).
Zajebiście prawdziwy post! Mam ten sam problem, też z nikim się nie da tutaj w PL porozmawiać. Dziękuje za tego posta, postawił mnie na nogi ;) Pozdrawiam serdecznie!! :)
ReplyDeleteBardzo proszę! :) Cieszę się, że tak on na Ciebie zadziałał!
DeleteBardzo interesujący temat! Chciałbym nauczyć się tego o czym napisałaś, i bardzo by mi zależało żeby wypróbować ten sposób. Tylko, że po tym poście nie bardzo mam jak to zrobić. Będę oczekiwał na drugą część postu o ile takowa się pojawi. Już wiem czego nie robić ale dalej mam problem z tym co w takiej sytuacji powiedzieć/zrobić. Rozumiem, że czasami sama obecność wystarczy jednak często piszesz "gdybym tak nie rozmawiała było by inaczej". T.zn, w jaki sposób rozmawiasz? Co takiego robisz, że druga osoba się otwiera? Co odpowiedzieć gdy ktoś zwierza się z problemu(skoro pocieszanie nie jest odpowiednie)? Mam nadzieję, że w drugiej części tego postu trochę bardziej rozjaśnisz mi tą technikę. Super, że podejmujesz tak ważne i interesujące tematy.
ReplyDeletePozdrawiam. :)
Pojawi się! I w tej drugiej części chcę poopowiadać trochę o przykładach, żeby właśnie rozjaśnić to wszystko, bo wiem, że tutaj nie jest do tak oczywiste.
DeleteDzięki :).
Podpisuję się rękami i nogami pod tym co napisałaś. Ostatnimi czasy dużo rozmawiamy i wiesz jakie mam podejście do aktywnego słuchania, więc nie będę się milion razy powtarzała.
ReplyDelete" Musisz zapomnieć o swoich problemach i opiniach na jakiś czas, by być w stanie całkowicie słuchać tej drugiej osoby. " - owszem, ALE ten jeden problem może być połączony z Twoim i razem można go rozwiązać. Jak to napisałaś" nie da się zapomnieć przeszłości" ( w tym problemów, które nam towarzyszyły/towarzyszą). Bardzo pouczający post, a czymże byłby, bez adekwatnych przykładów prosto z życia wziętych? Mam nadzieję, że komuś posłuży, bo w Polsce brakuje takich ludzi, którym można powiedzieć W S Z Y S T K O.
Pozdrawiam czytelników i Ciebie oczywiście. Buziaki ;*
Czyli lubisz tę opcję, kiedy możesz rozwiązać problem tak szybko, jak to tylko możliwe, współpracując przy tym z drugą osobą.
DeleteMój sposób jest trochę inny. Myślę, że słuchanie kogoś, a rozwiązywanie problemów to dwie różne rzeczy. Sens aktywnego słuchania to danie czasu drugiej osobie na to, by poukładała swoje myśli, bo po drodze może zdecydować iść gdzie indziej i porozmawiać o czymś innym. Nawet, jeśli w trakcie słuchania zauważysz, że problem tej osoby jest jakoś powiązany do Twojego, to Twój musi poczekać na później, gdy ta druga osoba będzie gotowa, by Ciebie wysłuchać. Jeśli przejdziesz do rozwiązania problemu zbyt szybko, to możesz ominąć coś, co jest ważne, a nie zostało wypowiedziane, bo nie było czasu i miejsca. Inna sprawa, osoba, która ma ten problem, może nie chcieć go rozwiązać, może nie być na to gotowa; może chcieć się zwyczajnie wygadać i zwyczajnie być wysłuchanym.
Hej.
ReplyDeleteMoże zacznę od tego, że dziś weszłam pierwszy raz na Twojego bloga i przeczytałam wszystkie posty. Prawie cały dzień mi to zajęło, ale nie żałuję :)
A jeśli chodzi o ten? Całkwicie się z tym zgadzam. Sama staram się aktywnie słuchać, przyznaje, nie zawsze mi to wychodzi, czasem jeszcze popełniam błędy, ale na nich się uczę.
Przyznam też, że zastanwiam się nad wyjazdem, a w zasadzie podjęłam decyzję, że w tym roku chciałabym wyjechać. Mam nadzieję, że też wszystko się ułoży i mi się uda.
Pozdrawiam
Sylwia :)
Ooo, bardzo mi miło czytać takie komentarze! Dzięki :).
DeleteWiadomo, człowiek uczy się na błędach. Też przez to przechodzę.
No to ja też mam taką nadzieję! Trzymam kciuki i daj znać, jak Ci idzie! :)
Bardzo dziękuję za Twój post!
ReplyDeleteWiele się poukładało w mojej głowie, kiedy go przeczytałam.
Przede wszystkim zrozumiałam, że pewna bardzo ważna (kiedyś ważna) relacja w moim życiu rozpadła się dlatego, że tamta osoba nie potrafiła mnie słuchać, udawała, że słucha, chociaż widziałam,że wszystko inne jest ważne tylko nie ja. Nie fajnie jest, kiedy uśmiechasz się, próbując powstrzymać łzy, mówisz o traumatycznym dla Ciebie przeżyciu, a osoba, którą masz za najbliższą mówi: "Ty to zawsze coś wymyślisz" albo bawi się telefonem kiwając od czasu do czasu głową.
Długo zajęło mi zrozumienie, że od takich osób trzeba się trzymać jak najdalej, bo zabierają naszą życiową energię i potrafią wpędzić w poczucie winy...
Czekam na następny post. Uwielbiam Ciebie czytać.:)
Pozdrawiam
O.
Więc to było bolesne dla Ciebie i czułaś się zraniona, gdy próbowałaś rozmawiać o jakimś traumatycznym przeżyciu, a osoba, którą uważałaś za ważną, jakby nie miała dla Ciebie czasu; czułaś się niepotrzebna. No i teraz widzisz, że bycie z dala od takich osób to po prostu sposób na chronienie samej siebie. Z Twojego komentarza wnioskuję, że lepiej się teraz czujesz!
DeleteDzięki! Bardzo mi miło! :)
Dużo lepiej. Dobieram teraz przyjaciół, którym naprawdę na mnie zalezy, a nie są zakochani w sobie. :)
DeleteI od razu łatwiej się żyje :).
DeleteMam wrażenie jakbyś czytała w moich myslach....tak mało ludzi potrafi tak naprawdę słuchać....nie wiem ile razy jak mówiłam coś co było dla mnie ważne słyszałam tylko "nie przesadzaj...inni mają gorzej" ... z całym szacunkiem ale co mnie obchodzą inni jeśli w tym momencie to JA jestem nieszczęśliwa...potem zaraz przychodziła myśl..."ale jestem samolubna"...i poczucie winy...cały czas starasz się zwalczać te myśli...nie wiem moze to naleciałości z przeszłości...tradycji etc. i przestajesz się zwierzać...a bardzo ciężko jest iść dalej jeśli nie masz w kimś oparcia...jeśli każdego dnia musisz iść sama ... i słyszysz tylko "może powinnaś być bardziej otwarta " ... a u mnie rodzi się pytanie "a co ja do cholery cały ten czas robię"? "Nie słyszysz mnie "? "właśnie kolejny raz się otworzyłam i otrzymałam kolejny raz po głowie...albo mówisz, że Ci na kimś zależy...że doceniasz to , ze on jest ,,,a w odpowiedzi słyszysz tylko "wymieniam podłogę" albo "a ja chcę mić prywatną wyspę a na niej neta"... ale jak on ma problem to nagle ta nić porozumienia istnieje..,ja wiem, że tak się nie da...że to powinno działać w obie strony...Ja słucham, ale i Ty mnie wysłuchaj...albo poprostu przestań mieszać w głowie...przestań dawać nadzieję ... nie jest łatwo zerwać toksyczną znajomość...ale jesli się już zdecydujesz...cudownie jesli jest ktoś kto da Ci się wygadać ... i potrafi słuchać ... dlatego dzięki, że jesteś Aga :)...
ReplyDeleteThe End :) .... no i znowu wyszła mi epopeja ;)...może powinnam zacząć pisać bloga ? ;)
$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
"Inside my heart is breaking
My make-up may be flaking
But my smile still stays on. "
Jak coś, to kontynuujmy tę rozmowę na fejsie, bo tam też ją zaczęłyśmy :).
DeleteCześć! Przepraszam, że nie na temat ale mam pytanie :) Wiesz może jakie pytania zadaje Gawo, gdy dzwoni do osób, które dały referencje opieki nad dziećmi? Z góry dziękuję za odpowiedź ;)
ReplyDeletePozdrawiam
Monika
Pytałam tych, którzy dali mi referencje o to czy ktoś dzwonił i o co pytali. Powiedzieli, że jedyne pytanie, jakie usłyszeli, to: "czy dał/a pan/i takie i takie referencje Agnieszce W.?" Tyle :).
DeleteDziękuje ;)
DeleteMasz talent do pisania jeśli chodzi o takie tematy.. serio!
ReplyDeleteMam wrażenie za każdym razem jakbyś siedziała mi w głowie i spisywała moje myśli! :D
Każdy mi mówi, że jestem dobrym słuchaczem, sama też tak uważam. Zawsze staram się pomóc tej osobie najlepiej jak tylko potrafię, doradzić coś, czy po prostu wysłuchać...
Jednak, gdy to ja chcę komuś coś powiedzieć, choć nie jestem typem, który lubi mówić o sobie.. jednak w końcu przychodzi i taki czas, kiedy po prostu trzeba uwolnić wszystkie myśli, problemy, żeby nie dostać na głowę... to.. brak takich osób. Większość z nich właśnie 'słyszy a nie słucha'... strasznie jest to irytujące!
Dobrze jednak wiedzieć, że nie jest się samemu z takimi problemami! :)
Czyli jak ktoś chce się zwierzyć, to wiedzą, do kogo się zgłosić, ale jak Ty chcesz coś powiedzieć, to nie masz komu, bo czujesz się ignorowana... Tak, jakby to działało tylko w jedną stronę :|
DeleteDzięki za miłe słowa! I pewnie, że nie jesteś sama, wysyłam wsparcie :D