Na śmierć zapomniałam Wam napisać, że na początku czerwca byłam w urzędzie imigracyjnym w Atlancie oddać odciski palców. Wszystko poszło sprawnie pomijając fakt, że czekałam chyba 45 minut, bo tyle było ludzi przede mną. W środku nie można było mieć żadnych torebek, plecaków ani nic takiego i nie można było również mieć telefonów. Tylko potrzebne dokumenty. Kobieta, która brała moje odciski - najpierw wszystkie na raz, potem kciuki i potem każdy palec obu rąk po kolei - powiedziała, że jestem za wysoka i musiałam stać skrzywiona przez cały czas, bo inaczej moje odciski nie byłyby wzięte prawidłowo ehhh No i teraz to w sumie już nic nie mogę zrobić oprócz czekania na wyznaczenie terminu interview. Jakby wierzyć średnim czasom oczekiwania dostępnym w internecie to powinnam dostać list jakieś cztery miesiące po oddaniu odcisków, co miałoby miejsce we wrześniu, natomiast rozmowa powinna się odbyć ok. 40 dni po tym. Zobaczymy!
Pojechałam dzisiaj na pocztę, by wysłać paczkę do mojej siostry. Gdy czekałam aż pani znajdzie jakieś tam dostęne opcje dla mnie w swoim komputerku, obok mnie stanęła jakaś kobieta, której nigdy wcześniej na oczy nie widziałam. Pani z poczty zapytała: "czy wy jesteście razem? Jesteście bardzo podobne, wyglądacie jak matka i córka!" Gdy powiedziłyśmy, że nie, to usłyszałyśmy kolejne pytanie: "może pani też jest z Polski!" i okazało się, że owa kobieta ma matkę Polkę i ojca z Ukrainy, ale oczywiście po polsku nie mówi ani słowa. I wszystko było okej dopóki owa Polko-Ukrainka zapytała mnie: "chodzisz do jakiegoś kościoła?" Ja już tutaj miałam przeczucie, że przyjemnie to ta rozmowa się nie potoczy i normalnie odpowiedziałam, że nie, na co usłyszałam, że POWINNAM iść do tego, do którego ona chodzi i czy chcę, by mi zapisała godziny. Odpowiedziałam, że nie, dziękuję, nie skorzystam. Pani zaczęła więc opowiadać: "oh, ale przecież musisz wierzyć w Boga! To on cię chroni każdego dnia i on cię kocha najbardziej! Mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie do ciebie i się nawrócisz, bo na razie błądzisz." Postanowiłam jej przerwać i powiedziałam, że rozumiem, że wiara jest dla niej bardzo ważna i że chciałaby, żebym ja miała takie samo podejście, ale ja nie mam ochoty o tym słuchać, bo dobrze mi jest jak jest i nie mam zamiaru tego zmieniać. Usłyszałam w odpowiedzi: "ja tylko zasiewam w tobie ziarenko miłości od Boga i ono w końcu wykiełkuje, zobaczysz!" Odpowiedziałam, że nie sądzę, by to się kiedykolwiek stało oraz że czuję się nieswojo, gdy mówi mi to wszystko tak wolno, jednym tonem i patrząc na mnie tak bardzo otwartymi oczami, więc nie chcę jej słuchać już więcej... O_O
Wniosek z tego taki: wiara jest prywatną sprawą każdego człowieka i namawianie kogoś do "nawrócenia" nie ma w ogóle racji bytu i osobiście tego typu ludźmi otaczać się nie mam zamiaru. Nawet na poczcie.
Pojechałam dzisiaj na pocztę, by wysłać paczkę do mojej siostry. Gdy czekałam aż pani znajdzie jakieś tam dostęne opcje dla mnie w swoim komputerku, obok mnie stanęła jakaś kobieta, której nigdy wcześniej na oczy nie widziałam. Pani z poczty zapytała: "czy wy jesteście razem? Jesteście bardzo podobne, wyglądacie jak matka i córka!" Gdy powiedziłyśmy, że nie, to usłyszałyśmy kolejne pytanie: "może pani też jest z Polski!" i okazało się, że owa kobieta ma matkę Polkę i ojca z Ukrainy, ale oczywiście po polsku nie mówi ani słowa. I wszystko było okej dopóki owa Polko-Ukrainka zapytała mnie: "chodzisz do jakiegoś kościoła?" Ja już tutaj miałam przeczucie, że przyjemnie to ta rozmowa się nie potoczy i normalnie odpowiedziałam, że nie, na co usłyszałam, że POWINNAM iść do tego, do którego ona chodzi i czy chcę, by mi zapisała godziny. Odpowiedziałam, że nie, dziękuję, nie skorzystam. Pani zaczęła więc opowiadać: "oh, ale przecież musisz wierzyć w Boga! To on cię chroni każdego dnia i on cię kocha najbardziej! Mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie do ciebie i się nawrócisz, bo na razie błądzisz." Postanowiłam jej przerwać i powiedziałam, że rozumiem, że wiara jest dla niej bardzo ważna i że chciałaby, żebym ja miała takie samo podejście, ale ja nie mam ochoty o tym słuchać, bo dobrze mi jest jak jest i nie mam zamiaru tego zmieniać. Usłyszałam w odpowiedzi: "ja tylko zasiewam w tobie ziarenko miłości od Boga i ono w końcu wykiełkuje, zobaczysz!" Odpowiedziałam, że nie sądzę, by to się kiedykolwiek stało oraz że czuję się nieswojo, gdy mówi mi to wszystko tak wolno, jednym tonem i patrząc na mnie tak bardzo otwartymi oczami, więc nie chcę jej słuchać już więcej... O_O
Wniosek z tego taki: wiara jest prywatną sprawą każdego człowieka i namawianie kogoś do "nawrócenia" nie ma w ogóle racji bytu i osobiście tego typu ludźmi otaczać się nie mam zamiaru. Nawet na poczcie.
Jako że jest gorąco i słonecznie to w zeszły weekend pojechaliśmy z Nathanem nad Lake Lanier, gdzie byliśmy już kiedyś i pisałam o tym TUTAJ. Fajnie było. Nie było jakoś bardzo tłoczno, więc dało się znaleźć wolne leżaki na plaży. Kolejki na zjeżdżalnie również nie były długie, więc na szczęście nie marnowaliśmy czasu! Czas się troszkę marnuje jedynie po drodze, bo jak nie ma korków to jedzie się tam ode mnie godzinę i 20 minut, a niestety aktualnie trwają prace drogowe na dwóch autostradach, więc zajęło nam to 20 dodatkowych minut :(.
Jeśli ktoś z Was mieszka w okolicy Atlanty i nigdy tam nie był, to myślę, że warto się wybrać. Bardzo fajne miejsce na spędzenie wolnego czasu czy to samemu, czy z dziećmi, czy przyjaciółmi. Mają tam jezioro, jak sama nazwa wskazuje :D, zjeżdżalnie wodne, można wypożyczyć łódki, motorówki i inne sprzęty, są restauracje i budki z lodami, duży basen z generowanymi falami... Polecam!
Jakiś czas temu w poście o wzroście (rym!) wspomniałam o filmikach, które widziałam na YouTube dotyczących wysokich dziewczyn noszących wysokie szpilki. Jedna osoba w komentarzach poprosiła o linki do tych fimików i powiedziałam, że podam, o czym kompletnie zapomniałam i tego nie zrobiłam. Głupio mi trochę i proszę na przyszłość - jeśli ktoś mnie o coś pyta i ja mówię, że to zrobię, a tego nie robię przez jakiś czas, to proszę o przypomnienie w komentarzach, bo na pewno wyleciało mi to z głowy. Niestety po tym czasie nie znajdę już wszystkiego, co widziałam, ale mogę pokazać te, które znaleźć mi jest łatwo: Tall Outstanding Women in New York - KLIK; Tall girls in high heels and how to have confidence - KLIK; I'm tall and I love heels but I get bullied for it - KLIK. Mam nadzieję, że nadal mnie czytasz i te linki Cię usatysfakcjonują chociaż po części :).
Pytałam w poprzednej notce o kogoś, kto zna się na stronach internetowych i chciałabym powiedzieć, że to już nieważne, bo odezwała się do mnie znajoma, więc uzyskałam pomoc, jakiej potrzebowałam. Dzięki za Wasze wiadomości!
Do następnego!
Aga
Po tytule myślałam, że jesteś w ciąży :)
ReplyDeleteJa tak samo pomyślałam :)
ReplyDeleteHaha nie pomyślałam nawet, że to może zostać tak odebrane! Jeśli kiedyś będę w ciąży, to napiszę to wprost :D
DeleteTytuł bardzo chwytliwy :D hahahaha Piosenka pod tym postem genialna :D
ReplyDeleteSerdecznie pozdrawiam Cię Aga :D
Maroon 5 zawsze spoko :D
Deletefajny tytuł :D
ReplyDelete