Czesc Wam!
Zaczne od tego, ze na najblizsze dni zapowiadaja jakies tornada czy cos, ciekawa jestem, czy prognozy sie sprawdza. Dzisiaj na zajeciach nauczycielka mowila, zeby koniecznie znalezc miejsce, w ktorym mozna by sie schowac. Kiepsko to brzmi, ale jakos nie wydaje mi sie, zeby bylo tak zle :P.
Pare dni temu powiedzialam Alicii, ze chcialabym spedzic z nia troche czasu. Akurat wrocilam do domu, bo rano musialam cos zalatwic, i chcialam sie pobawic albo wyjsc na dwor, albo pojechac do parku, cokolwiek. Co uslyszalam w odpowiedzi? Dokladnie to: "Wiesz, Aga, wczoraj spedzilysmy razem caly dzien i troche sie stesknilam za babcia, wiec teraz pobawie sie z nia, a jak skonczymy, to przyjde do ciebie!". Hmm, no spoko. Nadrobilam serial :P.
Zaczne od tego, ze na najblizsze dni zapowiadaja jakies tornada czy cos, ciekawa jestem, czy prognozy sie sprawdza. Dzisiaj na zajeciach nauczycielka mowila, zeby koniecznie znalezc miejsce, w ktorym mozna by sie schowac. Kiepsko to brzmi, ale jakos nie wydaje mi sie, zeby bylo tak zle :P.
Pare dni temu powiedzialam Alicii, ze chcialabym spedzic z nia troche czasu. Akurat wrocilam do domu, bo rano musialam cos zalatwic, i chcialam sie pobawic albo wyjsc na dwor, albo pojechac do parku, cokolwiek. Co uslyszalam w odpowiedzi? Dokladnie to: "Wiesz, Aga, wczoraj spedzilysmy razem caly dzien i troche sie stesknilam za babcia, wiec teraz pobawie sie z nia, a jak skonczymy, to przyjde do ciebie!". Hmm, no spoko. Nadrobilam serial :P.
Przestawilam sie na tryb wstawania o 7:40 cztery dni w tygodniu i skonczylo sie to tym, ze budze sie po 7 nawet w piatki i weekendy, co bardzo mi sie nie podoba. W ogole to dosc szybko poszlo mi to przyzwyczajenie sie, az jestem lekko zdziwiona. Zazwyczaj spalam do ok. 9-10, a, jak wszyscy dobrze wiemy, nawet jedna godzinka snu wiecej rano potrafi zdzialac cuda! Tak z drugiej strony, to po przebudzeniu nie jestem juz spiaca (i nigdy nie moge ponownie zasnac!), ale problem pojawia sie wieczoram. Np. w tym momencie jest godzina 20:50, a ja jestem masakrycznie spiaca.
Jesli chodzi o same zajecia, to powiem Wam szczerze, ze poziom angielskiego tam zalamuje mnie. Czasami jak slucham, co ludzie czytaja i mam przed oczami dokladnie to samo, to zastanawiam sie, czy przypadkiem nie dostalam jakies innej kartki... No ale coz, to sa w koncu zajecia dla ludzi, ktorzy nie znaja jezyka i chca sie nauczyc. Dziwi mnie tylko troszke to, ze jest tam kobieta, ktora mieszka w Stanach juz 21 lat, druga 25, a obie ledwo zdanie potrafia zlozyc.
Dzisiaj jedna kobieta mnie zszokowala nie na zarty. Pochodzi z Guany, zawsze ma na sobie kolorowe ubrania i kolorowe chusty na glowie. Bardzo podoba mi sie jej twarz, co zreszta jej powiedzialam dzis. Zastanawialam sie, ile ma lat i tak sobie strzelalam w myslach, ze pewnie jakies 25 czy cos, bo jej cera jest perfekcyjna i wyglada bardzo mlodo, jak to wiekszosc czarnoskorych. Gdy powiedziala mi, ze ma piatke dzieci, to oczy mialam, jak pieciozlotowki. A jak dodala, ze najstarsze ma 21 lat, to szczeka mi opadla haha Okazalo sie, ze ma 38 lat, za maz wyszla, gdy miala 15 za faceta, ktory wtedy mial 31, a jej pierwsze dziecko urodzilo sie, gdy miala 16. Przeniesli sie z mezem do Stanow i tutaj mieszkaja. Zapytalam czy to tak ogolnie zawsze u nich jest, ze dziewczyny wychodza za maz tak mlodo i w ogole, wiec poopowiadala mi troche. Bardzo podoba mi sie to, ze moge tam poznac ludzi z innych krajow i dowiedziec sie wielu interesujacych rzeczy!
Pojechalam wczoraj do Piedmont Park w Atlancie i spotkalam sie z jedna z au pair, ktora przyleciala tu w lutym z Niemiec. Bardzo fajna dziewczyna! Planujemy jechac na zakupy w maju. W koncu trzeba odswiezyc szafe ;).
Ale tak sie wkurzalam po drodze, ze pojecia nie macie... Musze isc poprosic o wymiane telefonu, bo moje GPS dziala jakby chcialo, a nie moglo. I nie jest to wina aplikacji, mapy czy cos, tylko wbudowanego czytnika, jakkolwiek sie to nazywa. Co pare minut slysze tylko "GPS signal lost"... Jak sie jedzie autostrada, to nie ma problemu, ale schody zaczynaja sie, gdy sie wjezdza do Atlanty i trzeba znalezc droge do umowionego miejsca, ktorym np. tym razem byl dom tej dziewczyny. Krazylam dookola jak glupia przez to, ze tam to sa prawie same jednokierunkowe ulice, a jak sie nie zna miasta, to ciezko. W koncu zaparkowalam pod drogeria i poszlam na pieszo, co zajelo mi pol godziny, ale przynajmniej popytalam ludzi i wiedzialam, gdzie isc ;). W drodze powrotnej w ogole juz z tego nie korzystalam, bo nie chcialam sie wkurzac znowu. Obserwowalam tylko znaki, ktore zaprowadzily mnie na autostrade, a tam, to juz luz.
W parku super, tyyyyle ludzi, wiekszosc czarnoskorych zreszta ;). Wszystko zielone, slonce spiekalo, ahh, zyc, nie umierac. Widzialam tez cos, co bardzo mi sie spodobalo. Mianowicie, dwa jakies duze ptaki, nie znam nazwy, oraz kilka ich malych dzieci. Jeden z duzych szedl na poczatku, po srodku malenstwa, a na koncu drugi rodzic. I tak sobie przechodzili przez chodniki. Takie urocze to bylo!
Przedwczoraj w trojke, tzn. ja, Alicia i Nathan, pojechalismy do Callaway Gardens. Bylam juz tam wczesniej, ale nie wiem, czy Wam wspominalam, nie pamietam. Bardzo fajne miejsce, bardzo spokojne, mozna sie zrelaksowac i w ogole. Poprzednim razem bylam tam tylko z Nathanem i urzadzilismy sobie mega dlugi spacer dookola, powspinalismy sie na jakies wzgorza i w ogole. Bardzo fajnie bylo, tyle ze drzewa nie mialy jeszcze lisci, itp. Tym razem wszystko bylo zielone, slonce grzalo masakrycznie i ogolnie CUDOWNIE. Wypozyczylismy sobie kajak i poplywalismy po jeziorze, a na samym poczatku poszlismy poogladac motyle. Jest tam taka jakby szklarnia, gdzie miesci sie az 3.200 motyli! Oczywiscie ciezko zobaczyc chociaz polowe, ale te, ktore lataly, byly naprawde piekne. Probowalam zrobic jakies foty, ale dajcie spokoj, strasznie ciezko, bo one lataja jak powalone. Udalo mi sie cyknac tylko jedno zdjecie. Ponizej wrzucam kilka z tamtego miejsca.
A na koniec najlepsza informacja z tych, ktorymi sie tu podzielilam dzisiaj - Beyonce bedzie w lipcu w Atlancie!!!!!!!!!!! Juz sie nie moge doczekac!
Pozdrowienia i do nastepnego!
Aga
Jesli chodzi o same zajecia, to powiem Wam szczerze, ze poziom angielskiego tam zalamuje mnie. Czasami jak slucham, co ludzie czytaja i mam przed oczami dokladnie to samo, to zastanawiam sie, czy przypadkiem nie dostalam jakies innej kartki... No ale coz, to sa w koncu zajecia dla ludzi, ktorzy nie znaja jezyka i chca sie nauczyc. Dziwi mnie tylko troszke to, ze jest tam kobieta, ktora mieszka w Stanach juz 21 lat, druga 25, a obie ledwo zdanie potrafia zlozyc.
Dzisiaj jedna kobieta mnie zszokowala nie na zarty. Pochodzi z Guany, zawsze ma na sobie kolorowe ubrania i kolorowe chusty na glowie. Bardzo podoba mi sie jej twarz, co zreszta jej powiedzialam dzis. Zastanawialam sie, ile ma lat i tak sobie strzelalam w myslach, ze pewnie jakies 25 czy cos, bo jej cera jest perfekcyjna i wyglada bardzo mlodo, jak to wiekszosc czarnoskorych. Gdy powiedziala mi, ze ma piatke dzieci, to oczy mialam, jak pieciozlotowki. A jak dodala, ze najstarsze ma 21 lat, to szczeka mi opadla haha Okazalo sie, ze ma 38 lat, za maz wyszla, gdy miala 15 za faceta, ktory wtedy mial 31, a jej pierwsze dziecko urodzilo sie, gdy miala 16. Przeniesli sie z mezem do Stanow i tutaj mieszkaja. Zapytalam czy to tak ogolnie zawsze u nich jest, ze dziewczyny wychodza za maz tak mlodo i w ogole, wiec poopowiadala mi troche. Bardzo podoba mi sie to, ze moge tam poznac ludzi z innych krajow i dowiedziec sie wielu interesujacych rzeczy!
Pojechalam wczoraj do Piedmont Park w Atlancie i spotkalam sie z jedna z au pair, ktora przyleciala tu w lutym z Niemiec. Bardzo fajna dziewczyna! Planujemy jechac na zakupy w maju. W koncu trzeba odswiezyc szafe ;).
Ale tak sie wkurzalam po drodze, ze pojecia nie macie... Musze isc poprosic o wymiane telefonu, bo moje GPS dziala jakby chcialo, a nie moglo. I nie jest to wina aplikacji, mapy czy cos, tylko wbudowanego czytnika, jakkolwiek sie to nazywa. Co pare minut slysze tylko "GPS signal lost"... Jak sie jedzie autostrada, to nie ma problemu, ale schody zaczynaja sie, gdy sie wjezdza do Atlanty i trzeba znalezc droge do umowionego miejsca, ktorym np. tym razem byl dom tej dziewczyny. Krazylam dookola jak glupia przez to, ze tam to sa prawie same jednokierunkowe ulice, a jak sie nie zna miasta, to ciezko. W koncu zaparkowalam pod drogeria i poszlam na pieszo, co zajelo mi pol godziny, ale przynajmniej popytalam ludzi i wiedzialam, gdzie isc ;). W drodze powrotnej w ogole juz z tego nie korzystalam, bo nie chcialam sie wkurzac znowu. Obserwowalam tylko znaki, ktore zaprowadzily mnie na autostrade, a tam, to juz luz.
W parku super, tyyyyle ludzi, wiekszosc czarnoskorych zreszta ;). Wszystko zielone, slonce spiekalo, ahh, zyc, nie umierac. Widzialam tez cos, co bardzo mi sie spodobalo. Mianowicie, dwa jakies duze ptaki, nie znam nazwy, oraz kilka ich malych dzieci. Jeden z duzych szedl na poczatku, po srodku malenstwa, a na koncu drugi rodzic. I tak sobie przechodzili przez chodniki. Takie urocze to bylo!
Przedwczoraj w trojke, tzn. ja, Alicia i Nathan, pojechalismy do Callaway Gardens. Bylam juz tam wczesniej, ale nie wiem, czy Wam wspominalam, nie pamietam. Bardzo fajne miejsce, bardzo spokojne, mozna sie zrelaksowac i w ogole. Poprzednim razem bylam tam tylko z Nathanem i urzadzilismy sobie mega dlugi spacer dookola, powspinalismy sie na jakies wzgorza i w ogole. Bardzo fajnie bylo, tyle ze drzewa nie mialy jeszcze lisci, itp. Tym razem wszystko bylo zielone, slonce grzalo masakrycznie i ogolnie CUDOWNIE. Wypozyczylismy sobie kajak i poplywalismy po jeziorze, a na samym poczatku poszlismy poogladac motyle. Jest tam taka jakby szklarnia, gdzie miesci sie az 3.200 motyli! Oczywiscie ciezko zobaczyc chociaz polowe, ale te, ktore lataly, byly naprawde piekne. Probowalam zrobic jakies foty, ale dajcie spokoj, strasznie ciezko, bo one lataja jak powalone. Udalo mi sie cyknac tylko jedno zdjecie. Ponizej wrzucam kilka z tamtego miejsca.
Pozdrowienia i do nastepnego!
Aga