Wielkanoc, Wielkanoc... Jak juz pewnie zdazyliscie zapamietac, ja nie obchodze swiat w ogole. Moja amerykanska rodzinka rowniez. Nathan nie przywiazuje wagi do tradycji, ja tez nie, wiec jest mi to wszystko na reke. Margie chcialaby troche bardziej obchodzic to wszystko, ale generalnie nie cierpi z tego powodu, a i tak zawsze cos tam dorzuci mimo tego, ze zadnych obchodow nie ma. Np. dzisiaj Alicia zobaczyla na zewnatrz przesylke do niej, czyli dmuchanego zajaca i koszyczek z kolorowymi jajkami, co bardzo ja podekscytowalo. Nathan pozniej pochowal dookola domu jajka z czekoladkami w srodku i razem z Alicia szukalysmy ich. Fajnie bylo, bo tego w Polsce sie nie robi, wiec moje pierwsze "egg hunting" uwazam za zaliczone. Tym lepiej, ze pogoda jest super.
Wiecie, co mnie rozbawilo w sklepach? Koszyczki wielkanocne w ksztalcie np. Spongeboba z wiszacymi nogami i w ogole. No kurde... Tego to ja nigdy wczesniej nie widzialam :D.
Wiecie, co mnie rozbawilo w sklepach? Koszyczki wielkanocne w ksztalcie np. Spongeboba z wiszacymi nogami i w ogole. No kurde... Tego to ja nigdy wczesniej nie widzialam :D.
Jeszcze w temacie swiat... Ostatnio na kwejku zobaczylam zdjecie, ktore zalaczam tu po lewej stronie i sie zalamalam, jakimi debilami sa niektorzy rodzice. Tyle dobrze, ze chlopiec nie byl przywiazany do tego krzyza, no ale i tak... Jak dla mnie, to ujawnia sie tu kretynizm w czystej postaci i inaczej tego skomentowac nie potrafie.
Jak latwo sie zorientowac, Alicia wrocila juz do domu. Oczywiscie cala i zdrowa, a i nastroj ma spoko. Powiedziala jednak wprost, ze cieszy sie, ze wycieczka po Chinach sie skonczyla, bo miala dosc tak Fang, jak i jej rodzinki. Nie pamietam czy o tym wspominalam, ale mialam jakies zle przeczucia od samego poczatku a'propos tego, ze Nathan mial leciec po nia. Nie potrafilam wyjasnic, dlaczego, ale po prostu bylam niespokojna w srodku, a gdy mam jakies zle przeczucia, to w 99% przypadkow sie one sprawdzaja, wiec powiedzialam mu, ze ma mnie informowac na biezaco. I to nie jest to, ze sama sie nakrecam! No, moze troche, ale przeciez ja nic nie moge poradzic na ewentualne opoznienia czy cokolwiek. Okazalo sie, ze 3 loty byly opoznione, a 2 calkowicie odwolane (nie ma bezposrednich polaczen z Atlanty do tego miasta w Chinach, wiec musieli sie przesiadac). Poza tym, Nathan nie mogl sie skontaktowac z jakas kobieta, ktora miala mu dac jakis dokument czy cos, co pomogloby mu zabrac Alicie z powrotem do Stanow bez zbednych problemow. Ogromnym utrudnieniem bylo to, ze on nie potrafi czytac po chinsku, a zdania, ktore zna, nie sa wystarczajace, by dogadac sie z kims w takim temacie. Co wiecej, nie mogl wykonywac polaczen ze swojego telefonu, bo cos nie dzialalo, a zasieg wifi byl masakrycznie slaby. Ostatecznie oczywiscie udalo mu sie wszystko ogarnac, ale sam powiedzial, ze byl niesamowicie zestresowany, co w jego przypadku jest dosc niespotykane, bo to BARDZO spokojny czlowiek. Wyobrazacie sobie, co by bylo, gdybym ja sama miala tam leciec?! Dostalabym zawalu przez to wszystko.
Co mnie troche rozbawilo to fakt, ze Azjaci traktowali go o wiele lepiej niz ludzi ze swojego wlasnego kraju, bo jest Amerykaninem. Powiedzial, ze ja to bylabym jak krolowa tam. Mimo to ciesze sie, ze nie polecialam, i ze wrocili cali i zdrowi.
A co ja robilam przez ten czas... Pojechalam na test na prawko wreszcie i oczywiscie nie zdalam za pierwszym razem, wyobrazacie to sobie? Tak sie wkurzylam, ze szok. Ja nie mam szczescia do egzaminow na prawo jazdy i to jest fakt, ale no kurde, bez przesady. Nie bylo to spowodowane tym, ze nie umialam, tylko tym, ze nie zrozumialam niektorych slow i musialam zgadywac odpowiedzi. Mialam az 21 bledow na 40 pytan, a zdaje sie z 20 bledami, wiec w ogole swietnie. Tym bardziej, ze limit 20 osiagnelam na 39 pytaniu, wiec jakbym na ostatnie odpowiedziala dobrze, to bym zdala. Taki zal, mowie Wam :P. Wrocilam nastepnego dnia i... mialam tylko 1 blad. Jak to ktos mi ostatnio powiedzial: "nie ma to, jak wkurzona Aga". Co mnie zdziwilo bardzo, bo nie mialam pojecia, ze oni cos takiego praktykuja, dostalam tymczasowe prawo jazdy! Wyglada tak samo, jak normalne, tyle ze nie jest plastikowe, a papierowe z limitem 45 dni. W tym czasie musze zdac egzamin praktyczny, na ktory jeszcze sie nie umowilam.
Dowiedzialam sie rowniez od jednej polskiej au pair, ktora mieszkala tu blisko, ze jeden z instruktorow jazdy powiedzial, ze wedlug prawa w Georgii, ja nie musze miec stanowego prawa jazdy! Wystarczy mi moje polskie i to miedzynarodowe, ktore musialam wyrabiac. Stwierdzilam jednak, ze skoro juz zaczelam, to dokoncze, bo bez sensu teraz przerywac, jak juz spedzilam tam tyle czasu (kolejki...). Jest to zreszta jeden z moich celow, ktore sobie postawilam przed przylotem tu. Poza tym mysle, ze fajnie bedzie miec taki amerykanski dokumencik :). Jakby ktos byl ciekaw, jakie sa ceny, to za jeden egzamin placilam $10 (w cene wliczone zdjecie i podstawowe badanie wzroku). A'propos zdjecia... Za pierwszym razem specjalnie postaralam sie ladnie wygladac, bo wiedzialam, ze beda mi cykac fotke. Jak szlam dzien pozniej, to pomyslalam sobie, ze skoro juz robili mi jedno zdjecie, to drugiego robic nie beda, bo juz maja. Oczywiscie bylam w bledzie, bo robili mi zdjecie drugi raz :P.
Zaczelam tez zajecia w szkole. Troche sie ponudzilam, ale generalnie fajni ludzie, wiec przynajmniej tyle. Sa tam osoby, ktore spedzily w Stanach do tej pory nawet 2-3 lata, a tak obiektywnie, bo ja jestem raczej krytyczna w stosunku do siebie, moj angielski jest o wiele lepszy niz ich! Z jednej strony to jest calkiem fajne uczucie, no ale wiecie... Tylko z jednej.
Ostatnio planuje sobie jakies wakacje gdzies i po raz pierwszy w zyciu pod uwage moge brac miejsca typu Dominikana, Panama, czy Barbados! Niesamowite, bez kitu. Az sie nie moge zdecydowac :P.
To, co wiem na pewno to fakt, ze na przelomie lipca i sierpnia lece na Miami Beach, bo Kaska przylatuje z Polski! Mam nadzieje, ze wszystko pojdzie zgodnie z planem, a jedyne, co mnie niepokoi, to slonce, ktore spali mnie na skwarke ;).
Ostatnio mialam leciec do Nowego Jorku z Dorota, spotkac sie z Karolina i w ogole, ale ja jednak nie polecialam, bo nie czulam sie na silach. W planach na maj nadal mam Detroit i Chicago, wiec oby tutaj wszystko sie udalo. Btw, jest ktos z Was w Chicago albo okolicach? Lece tam na wystep kabaretu Lowcy.B, jak juz wspominalam (mam jeden wolny bilet, jakby ktos byl zainteresowany), ale chcialabym spedzic tam 3-4 dni, zeby zobaczyc troche miasto i w ogole.
Tak poza tym, to chyba nie dzieje sie nic szczegolnego. Zalaczam ponizej pare zdjec, ktorych (chyba) tu jeszcze nie dawalam, bo chwilowo nowych nie mam, a chce troche ozywic notke ;).
Do nastepnego!
Aga
Styczen, Miami Beach
ja, Alicia i przyjaciel Nathana
Albuquerque, Nowy Meksyk
White Sands, NM
San Diego, CA
:)
Los Angeles i Alicia, ktora koniecznie chciala mnie przytulic
akurat wtedy, gdy chcialam zrobic zdjecie ;).
Santa Monica
Vegas! W drodze nad Wielki Kanion...
... i juz na miejscu.
Hilton Head Island
Six Flags over Georgia
Screen z pierwszego filmiku, ktory nagralam, ale postanowilam
nagrac jeszcze jeden, wiec tego nie wrzucalam.
Moje wlosy byly mokre, btw.
Cleo! Piekny jest ten kot, ale i tak wole mojego Irysa ;).
PS. Wiecie, co dopisalam do mojej "to-do list"? Moj kolejny cel, ktory sobie postawilam niedawno - odwiedzic wszystkie kontynenty. Zastanawiam sie jednak, czy brac pod uwage rowniez Antarktyde haha
Moja kuzynka która teraz jest w Chinach na wymianie, która również jest jasną blondynką przeżywa tam prawdziwe oblężenie ludzi, którzy podają jej swoje niemowlaki żeby zrobiła sobie z nimi zdjęcia. Może się spokojnie poczuc co najmniej jak papież haha.
ReplyDeleteO kurde! No powiem Ci, ze to juz jest hardcore :P.
Deleteale jaki szmal byś tam Aga zbiła ;p ... normalnie...wiesz...za "atrakcję sezonu" się nieźle płaci ;p
DeleteHahah no, w sumie racja! :D
DeleteOgólnie chyba wielkanoc nie za bardzo jest obchodzona w stanach z tego co slyszalam. Dobrze, ze Alicia jest cala ;) ppd Chicago jest teraz jedna polka, na grupie fb mozesz znalezc jej bloga. Trzymaj się ♥
ReplyDeleteNa pewno nie az tak, jak Boze Narodzenie, ale do Wielkanocy tez przyklada sie duza wage :).
Deletehttp://marzenia-do-uchwycenia.blog.pl/ to ten blog :)
DeleteDzieki! :))
DeleteOh jesteś z Georgii! :D
ReplyDelete2 czerwca wylatuję tam także i ja :D
Super! Co Ty na to, zeby trzymac kontakt? :) Gdzie dokladniej bedziesz?
DeleteJaaak mnie to cieszy, ze niedlugo bede miec podobne dylematy co do wyboru gdzie jechac na wakacje ^^
ReplyDeleteDawaj na Barbados! <3
No wlasnie Barbados jest w chwili obecnej na miejscu 1 :P
DeleteWow! You've been pretty much everywhere ;) x
ReplyDeleteThere's still sooooo many places to see! :)
DeleteTen kolega Nathana jest całkiem do rzeczy ... :) I wbijaj na tę Antarktydę koniecznie !!!!
ReplyDeleteNie moj typ, ale skoro twierdzisz, ze jest do rzeczy, to dodam jeszcze, ze jest bardzo sympatyczny :D.
DeleteTe Twoje zdjęcia z Alicią na tle LA są przeeeurocze!
ReplyDeleteDzieki :)
Delete