Ciekawostka na start niech bedzie zdjecie domu, ktory buduje sie obok. Niecale dwa tygodnie temu dalam foto samego poczatku - KLIK - a dzisiaj dom juz prawie gotowy... Rosnie w oczach, serio. Meksykanie to pracowici sa, jak im na kasie zalezy, ale jak sa, to nie lubie wychodzic na spacery, bo gwizdza strasznie na mnie. W sumie jak to robotnicy dosc czesto, nie? ;)
***
Tak w ogole, to nawet sie nie przywitalam. Mowie wiec dzien dobry w ten sobotni, sloneczny poranek. Nie wiem, ktora bedzie godzina, jak skoncze pisac te notke, ale moze sie zdarzyc, ze bedzie wieczor lub jutro. Czasem tak mam, ze zaczynam pisac, potem nagle cos innego mi wpada do glowy i koncze dwa dni pozniej. Moze tym razem tak nie bedzie, nie wiem. No ale okej, bez zbednego biadolenia, przechodze do rzeczy...
Moj rozklad tygodnia...
Ogolnie to, moze Was zaskocze, ale cos takiego tutaj nie istnieje. Nie mam zadnego rozkladu, zadnych rozpisanych obowiazkow, nikt mi nie mowi, ze tego i tego dnia musze wyprac ubrania Alicii, a innego zrobic zakupy... Nie mam zadnych konkretnych godzin, kiedy mam siedziec z Mala, a kiedy moge sobie wyjsc. Nie mam narzuconych z gory godzin, kiedy musze wrocic do domu, gdy np. chce gdzies pojechac...
Wyglada to tak, ze jesli mam ochote np. w poniedzialek isc na silownie, potem na spacer, pozniej na zakupy, a po powrocie chce odpoczac lub obejrzec film - moge to zrobic bez zadnego problemu. Mowie wtedy tylko Alicii, ze wolalabym zostac sama, lub ze okej jest dla mnie to, jesli chce cos porobic na swoim ipadzie w moim pokoju, ale nie chce sie bawic. Jest to calkowicie w porzadku. I czasami mam takie momenty, gdy spedzam z nia kilka dni pod rzad bez przerwy od rana do wieczora, bo chce, po czym przychodzi czas, kiedy musze odpoczac lub kiedy zwyczajnie nie mam ochoty na zabawe. Generalnie jedyna zasada, ktora panuje w tym domu, mowi: "you can do what you want to do". Nathan twierdzi, ze jesli nie mam ochoty na zabawy z Alicia lub spedzam z nia czas i nagle zaczynam sie nudzic, mowie jej o tym. Lepiej jest powiedziec wprost, ze sie nudze, niz ciagnac na sile, bo wtedy zadna ze stron nie ma z tego przyjemnosci. Gdy mowie jej, ze mam dosc jakiejs tam zabawy, to albo ona mowi cos w stylu: "okay let's do something different", albo pyta "so what do you want to do?", albo rozchodzimy sie w swoje strony i robimy cos na wlasna reke. To samo, gdy np. jestem glodna... Ostatnio na fejsie na jakiejs grupie o au pair przeczytalam post: "kiedy mozecie jesc?". Jedne dziewczyny pisaly, ze jedza wtedy, gdy dzieci; inne, ze musza poczekac do konca dnia, bo nie maja na to czasu... No dajcie spokoj, serio?! Wydaje mi sie, ze to jedzenie to podstawowa rzecz, wiec czemu, jesli jestescie glodne w poludnie, musicie czekac na 2 popoludniu dlatego, ze wtedy dzieci jedza? Ja mowie Alicii, ze zglodnialam i pytam, czy ona cos chce. Jesli nie chce, to ide sobie do kuchni i sama jem, ucinajac sobie pogawedke z Margie, a potem albo wracamy do zabawy, albo robimy cos innego, albo nie robimy nic, zalezy.
Gdybym zalozmy chciala isc na jakas impreze, co sie raczej u mnie nie zdarza :D, to moglabym wrocic i nad ranem, a potem odespac do poludnia i nikt nie mialby do mnie pretensji.
Ogromnym plusem u mnie jest to, ze mieszka z nami babcia Alicii. Czasem jest tak, ze spedzam z Mala caly dzien, a czasem ona sama mowi mi cos w stylu: "wiesz, Agnieszka, na razie wole pobawic sie z babcia, przyjde do ciebie, jak skonczymy". Czasem trwa to godzine, czasem caly dzien, roznie to bywa. Margie nie ma zadnego problemu z tym. Sama mi kiedys powiedziala, ze nikt nie oczekuje ode mnie spedzania calego czasu z Alicia az do powrotu Nathana z pracy. Sami doskonale wiedza, ze bycie z 4letnim dzieckiem od rana do wieczora moze byc meczace.
Ale wiecie, to tez nie jest tak, ze w ogole sie z nia nie bawie :P. Uwielbiam spedzac z nia czas, naprawde! Za kazdym razem, gdy z nia jestem czy to w domu, czy w parku, czy gdziekolwiek, ona powie lub zrobi cos takiego, co zapadnie mi w pamiec na zawsze. Dlatego, jak juz wspominalam, czasem spedzam z nia caaaaale dnie, a czasem zwyczajnie mi sie nie chce.
Jesli chodzi o weekendy, to moge robic, co chce. W sensie, jesli nie mam zadnych planow, to zazwyczaj spedzamy weekendy w trojke. I tez mi sie to podoba!
Teraz do mojego planu wpadnie w koncu kurs, bo normalnie dopiero co sie zebralam, zeby to wreszcie zalatwic. Czas mnie zaczal gonic i to dlatego! Zajecia bede miala w kazde poniedzialki i srody od 9 rano do poludnia. Do tego dochodza zajecia taneczne, moje godzinne spacery i ewentualnie silownia, jak mi sie czasem chce.
Jesli chodzi o prace domowe, to oczywiscie pomagam. Czasem pozmywam naczynia (btw, Nathan powiedzial, ze czasem jestem staroswiecka, bo zmywam naczynia mimo tego, ze mamy zmywarke albo gotuje wode na herbate mimo tego, ze mamy ekspres, gdzie wystarczy wlozyc specjalny kubeczek z herbata, poczekac pare sekund i gotowe... Coz, chyba za bardzo jestem przyzwyczajona do tych "staroswieckich" obyczajow haha), posprzatam w kuchni, przerzuce czyjes pranie z pralki do suszarki i nastawie suszenie, nakarmie kota, pojade po zakupy, czy wyniose smieci... W sumie, jakby sie tak zastanowic, to robie troche takich rzeczy, ktore au pair "nie powinna" robic (wedlug zasad, ktore obowiazuja i nas, i host rodziny), ale wychodze z zalozenia, ze przeciez ja mieszkam z tymi ludzmi! Nie jestem tu na przychodne, tylko tu spedzam spora czesc mojego czasu. Dlaczego wiec mam odmowic, gdy ktos prosi mnie np. o pomoc w wbiciu gwozdzi w sciane? Mam troche inne podejscie do tego :).
W tej notce mialam tez napisac cos a'propos sposobu wychowania Alicii, ale nie zdaze. Zaraz jade do Mississippi, po drodze zatrzymujac sie w Alabamie :). Generalnie nie wydaje mi sie, zebym miala jakos duzo do opowiadania po tej wycieczce, ale zawsze to kolejne dwa miasta zostana zwiedzone i dwa kolejne stany odhaczone na mojej mapie.
Wiecie, co sie ostatnio stalo?! Moje kolezanki z fanclubu Matta Pokory (jesli go nie kojarzycie, zajrzyjcie tu - [1] [2] [3], bo jestem pewna, ze kiedys Wam sie obily o uszy te piosenki) pojechaly do Francji na musical, w ktorym Matt bierze udzial i oczywiscie mialy okazje sie z nim zobaczyc. Jakis czas temu jednej z nich wyslalam pocztowke ze Stanow i poprosilam o przekazanie jej Pokorze. On wiedzial, ze wyjezdzam, bo sie z nim zegnalam na lotnisku, gdy ostatni raz byl w Polsce, i opowiadalam mu o moich planach i w ogole. Pamietam, ze sie przejal, jak powiedzialam, ze pewnie sie juz nie zobaczymy, zyczyl mi powodzenia i powiedzial, ze jest pewien, ze wszystko bedzie okej. No i Karolina, czyli kolezanka, ktora dala mu ta kartke, poprosila go, zeby powiedzial mi pare slow. Dostalam wiec filmik, ktorym chce sie pochwalic! Obejrzycie go po kliknieciu na obrazek ponizej. Ahh, uwielbiam to :))))). Jak uslyszalam to "Agnieszka" to padlam ;D.
Jesli chodzi o prace domowe, to oczywiscie pomagam. Czasem pozmywam naczynia (btw, Nathan powiedzial, ze czasem jestem staroswiecka, bo zmywam naczynia mimo tego, ze mamy zmywarke albo gotuje wode na herbate mimo tego, ze mamy ekspres, gdzie wystarczy wlozyc specjalny kubeczek z herbata, poczekac pare sekund i gotowe... Coz, chyba za bardzo jestem przyzwyczajona do tych "staroswieckich" obyczajow haha), posprzatam w kuchni, przerzuce czyjes pranie z pralki do suszarki i nastawie suszenie, nakarmie kota, pojade po zakupy, czy wyniose smieci... W sumie, jakby sie tak zastanowic, to robie troche takich rzeczy, ktore au pair "nie powinna" robic (wedlug zasad, ktore obowiazuja i nas, i host rodziny), ale wychodze z zalozenia, ze przeciez ja mieszkam z tymi ludzmi! Nie jestem tu na przychodne, tylko tu spedzam spora czesc mojego czasu. Dlaczego wiec mam odmowic, gdy ktos prosi mnie np. o pomoc w wbiciu gwozdzi w sciane? Mam troche inne podejscie do tego :).
***
W tej notce mialam tez napisac cos a'propos sposobu wychowania Alicii, ale nie zdaze. Zaraz jade do Mississippi, po drodze zatrzymujac sie w Alabamie :). Generalnie nie wydaje mi sie, zebym miala jakos duzo do opowiadania po tej wycieczce, ale zawsze to kolejne dwa miasta zostana zwiedzone i dwa kolejne stany odhaczone na mojej mapie.
Wiecie, co sie ostatnio stalo?! Moje kolezanki z fanclubu Matta Pokory (jesli go nie kojarzycie, zajrzyjcie tu - [1] [2] [3], bo jestem pewna, ze kiedys Wam sie obily o uszy te piosenki) pojechaly do Francji na musical, w ktorym Matt bierze udzial i oczywiscie mialy okazje sie z nim zobaczyc. Jakis czas temu jednej z nich wyslalam pocztowke ze Stanow i poprosilam o przekazanie jej Pokorze. On wiedzial, ze wyjezdzam, bo sie z nim zegnalam na lotnisku, gdy ostatni raz byl w Polsce, i opowiadalam mu o moich planach i w ogole. Pamietam, ze sie przejal, jak powiedzialam, ze pewnie sie juz nie zobaczymy, zyczyl mi powodzenia i powiedzial, ze jest pewien, ze wszystko bedzie okej. No i Karolina, czyli kolezanka, ktora dala mu ta kartke, poprosila go, zeby powiedzial mi pare slow. Dostalam wiec filmik, ktorym chce sie pochwalic! Obejrzycie go po kliknieciu na obrazek ponizej. Ahh, uwielbiam to :))))). Jak uslyszalam to "Agnieszka" to padlam ;D.
PS. Wiecie, ze stuknelo mi juz 5 miesiecy w Stanach?! Jak ten czas leci!
PS2. No i mowilam... Skonczylam pisac w niedziele ;).
PS2. No i mowilam... Skonczylam pisac w niedziele ;).
5 miesięcy!! Wow, jak wyjeżdżałaś to pamiętam, że zabierałam się za aplikację dopiero :p Czas tak szybko mija... Filmik super niespodzianka dla Ciebie :) HD i jego mama super Cie traktują, ale ja osobiście nie wiem czy by mi pasowały takie niewiadome godziny. To bardzo indywidualna sprawa, ale super, że Tobie to pasuje :)
ReplyDeleteCzy ten dom jest cały z dykty czy czegoś takiego? bez cegieł? przerażające trochę!
Pozdrawiam :))
No czas leci, leci, to prawda...
DeleteNo wszystkie domy tutaj zbudowane sa w taki sposob. Sama sie zdziwilam na poczatku :P. Na moja mape na scianie wbijam zwykle szpilki bez zadnego problemu.
Szczęściara! <3 Matt jest super :D
ReplyDeleteA no jest, jest :))
DeleteSkąd znasz Matta ? :O
ReplyDeleteN.
Poznalam go jak byl w Polsce pierwszy raz w lipcu 2007 roku, a potem to juz poszlo :).
DeleteAga ma różne ciekawe znajomości i kontakty :D Super, że powiedział Ci takie miłe słowa! :)
ReplyDeleteHaha fakt :D. No ,tez uwazam, ze to super :)
Deleteno wlasnie stara zastanawialam sie co tu taka cisza..
ReplyDeletea chce powiedziec tylko 5 (PIEC) DNI <3
No musze sie ogarnac z tym pisaniem, koniecznie!
DeleteAle czad z tym Mattem! :D
ReplyDeleteMi też chyba nie do końca odpowiadałyby takie nieustalone godziny, ale najważniejsze, że Ty się w tym odnajdujesz ;) Super się czyta Twoje posty i sposób, w jaki opowiadasz o rodzinie, Alicii - gołym okiem widać, że dobrze się tam czujesz!
Wow! To już 5 miesięcy! A tak doskonale pamiętam, jak śledziłam Twoje pierwsze posty ;) Jaka decyzja odnośnie programu? Wracasz po roku?
Ciesze sie, ze tak mowisz :).
DeleteNie, nie wracam. Przedluzam z ta sama rodzina :).
Super jest ta rodzinka! Świetnie że masz takie "luźne kontakty", to właśnie sprawia że można się poczuć jak część rodzinki :)!
ReplyDeleteDokladnie! Nie jak "pracodawca-pracownica". To mi sie podoba :).
Deletematko :) jesteś ogromną szczęściarą do tych fantastycznych ludzi. Fajnie, że macie takie otwarte relacje, bo to znaczy, że to przetrwa.
ReplyDeleteKurczę, już 5 miesięcy. A potem jak dopiero co się spisałyśmy, że no jeszcze 10dni do TWOJEGO wylotu :P
A z tym domem to jak w Extreme Home Makeover :D
Pozdro od Matta ... Jakby to był fejsik, to bym uniosła kciuk w górę. Pieprzę, teraz też unoszę przed monitorem :D
Hahahah tez mi sie skojarzylo z tym programem! Kilka domow dalej jest jeszcze jeden budowany... Rano wyjezdzalam,to byly same fundamenty, a wieczorem robili juz pietro, natomiast nastepnego dnia konczyli dach.
DeleteHaha okej, widze Twoj kciuk :D
na jakie zajecia taneczne chodzisz Aga? ;)))
ReplyDeleteRoznie, bo to zalezy od tego, kiedy nie mam planow zadnych i w ogole. Celuje glownie w lap dance i hip hop. Na taniec na rurze jeszcze isc nie moge ;).
DeleteUmarłabym z radości jakbym dostała taką niespodziankę od swoich idoli!
ReplyDeleteNooo super jest to uczucie :)
Delete