Thursday, March 13, 2014

"Jesli bedziesz tu w swoje urodziny, to bedzie oznaczalo, ze zostaniesz na zawsze." - Alicia przepowiada przyszlosc ;).

Tak, tak, 11 marca byl dniem, kiedy mi tez stuknal kolejny, 22. juz rok zycia. Jakby wziac pod uwage to, na ilu blogach ostatnio czytalam o urodzinach, to mozna by wnioskowac, ze wszystkie urodzilysmy sie mniej wiecej w tym samym czasie. Z jednej strony to lepiej, bo latwo zapamietac, a i swietowac razem mozna, ale z drugiej... Nie wiem, chyba nie ma drugiej strony. Wydaje sie to plusem, minusow nie widze.


Calkiem szczerze mowiac, czegos tam od mojej rodzinki sie spodziewalam. Tym bardziej, ze jak zeszlam na dol po herbate, to Alicia siedziala przy stole i mowila: "Aga, nie patrz, nie patrz! Ja tu cos rysuje, ale to na pewno nie jest dla ciebie. Ale nie patrz!" ;). W ogole to byla cala konspiracja. Wlasciwie na poczatku tylko Nathan wiedzial, kiedy mam urodziny, bo wypelnial tyle roznych formularzy, ze zdazyl zapamietac. Zadzwonil wiec z pracy do Margie i powiedzial jej, ze cos tam przywiezie i w ogole, po czym ona pojechala do sklepu po wieksze zakupy, by zrobic urodzinowa kolacje. Dlatego tez jak wieczorem zeszlam na dol, zaskoczyl mnie stol pelen pysznego jedzenia, bukiet kwiatow (moich ulubionych tulipanow zreszta), tort, kartki... Zaspiewali mi "happy birthday" i dobrze, ze mialam makijaz, bo w przeciwnym razie zobaczyliby ogromne rumience na mojej twarzy ;). Po kolacji powiedzieli, zebym poszla do swojego pokoju, gdzie zastaly mnie dwa duze miski, ktore uwielbiam i normalnie musze jakies imiona wymyslic. Najlepsze bylo to, ze jakos ponad miesiac temu, gdy bylismy przypadkiem w sklepie z zabawkami, to powiedzialam, ze fajnie byloby miec takiego miska, ale nie chodzilo mi przeciez o nic. Nawiazalam wtedy do jednego, ktorego mam w Warszawie (dostalam go od moich przyjaciol z fanclubu Filipa). Okazalo sie, ze Host ma dobra pamiec czasem i nie dosc, ze dostalam tego, ktorego pokazalam wtedy, to w bonusie wzbogacilam sie tez o malpe. Dlaczego? Bo malpy to moje ulubione zwierzeta i nie da sie tego nie wiedziec, spedzajac ze mna tyle czasu. Ale pozniej to juz w ogole szoku doznalam. Pamietacie, jak pisalam Wam, ze jade na koncert Bruno Marsa? Wtedy nie mialam jeszcze biletu, ale bylo duzo dostepnych. Mimo tego, ze zawsze kupowalam wszystko wczesniej, tak teraz nie wiem, co mi sie stalo, ze chcialam poczekac. W sumie nawet nie wiem na co chcialam czekac, no ale nie jest to wazne. Gdy chcialam w koncu zakupic bilet, okazalo sie, ze sa wyprzedane! Zostaly same na sektory za scena, co jest totalnie bez sensu przeciez. W innych miastach w poblizu bylo to samo i az sie poplakalam ze zlosci, ze wczesniej tego nie zrobilam, serio. I wiecie, co dostalam dzien pozniej, jako jeszcze jeden prezent urodzinowy? Bilet na koncert Bruna na miejsce na samym dole blisko sceny. Serio?! Ja nie wiem, jak on to zrobil, naprawde. Jedyny warunek, jaki uslyszalam: "nie pytaj, ile zaplacilem". SZOK.



Kilka godzin wczesniej Alicia powiedziala to, co wpisalam w tytule posta, czyli: "jesli bedziesz tu w swoje urodziny, to bedzie oznaczalo, ze zostaniesz na zawsze". Ja zapytalam: "wiesz, kiedy sa moje urodziny?", ona na to, ze nie i zapytala kiedy, ale w koncu powiedzialam, ze dowie sie w swoim czasie no i sie dowiedziala wieczorem. 

Mega fajnie sie czulam, naprawde. Sprawili, ze poczulam sie tak calkiem czescia rodziny i w ogole, kolejny raz zreszta. A jak Nathan chcial zrobic zdjecie naszej trojki, tzn. mi, Alicii i Margie, to Mala powiedziala: "zrob zdjecie calej rodziny!". Slodziak taki, ze szok :).


Zdecydowanie jedne z lepszych urodzin w moim zyciu. Tym bardziej, ze z calej mojej "prawdziwej rodziny" odezwala sie tylko moja babcia, siostra i siostra cioteczna. Cala reszta miala mnie gdzies, jak zwykle ;). A tu ludzie, ktorzy jeszcze 4 miesiace temu byli dla mnie zupelnie obcy, traktuja mnie tak cieplo... Genialne uczucie!
Nie mowie tu oczywiscie o znajomych, ktorym raz jeszcze dziekuje za wszystkie mile slowa, jakie otrzymalam!

Ogolnie, to ja nie jestem osoba, ktora swoje urodziny traktuje w jakis powazny sposob. Nie przypominam ludziom o tym i nie oczekuje niczego. Dlatego tym fajniej jest byc otoczonym ludzmi, dla ktorych jest to wazne. I teraz znowu slodze, jak nie wiem co, ale naprawde powiem Wam, ze decyzja o przylocie tutaj byla najlepsza decyzja w moim zyciu, bo odzylam i weszlam w kolejny rok swojego zycia z mega pozytywnym nastawieniem, ktorego w Polsce w ogole nie mialam.

I tym pozytywnym akcentem zakoncze te jedna z krotszych notek w mojej karierze blogerskiej.

Do nastepnego!
Pozdrowienia,
Aga



PS. Plany, ktore mialam na weekend troche sie zminily. Odwiedzilam 'tylko' Hilton Head Island w Poludniowej Karolinie. Polnocna kiedy indziej, a notka o tym nastepnym razem!

34 comments:

  1. Ah, to spóźnione najlepszego! Ja akurat 12 marca imieniny obchodziłam.. ale kto wie, możliwe, że Alicia miała racje :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzieki! :))
      No kto wie, kto wie. Okaze sie kiedys :)

      Delete
  2. STO LAT! Super, że taka rodzinka Ci się trafiła. No i ta niespodzianka z biletem :D
    Genialne!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nooo genialne, genialne, to fakt :D.
      Dzieki :)

      Delete
  3. Uroniłam łzę :|
    Katarina.

    ReplyDelete
  4. wszystkiego dobrego ;) alicia to slodziak rzeczywiscie ;) a prezent naprawde trafiony!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziekuje! :)
      Noo w sumie on widzial, jak sie wtedy wkurzylam, ze tych biletow juz nie bylo i wtedy postanowil poszukac :)

      Delete
  5. Ale trafili z prezentami, niesamowite! A z okazji urodzin spóźnione wszystkiego najlepszego :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jednak da sie poznac drugiego czlowieka w tak krotkim czasie :).
      Dziekuje!!!

      Delete
  6. Wszystkiego Najlepszego! Oby tak dalej! ;) ♥

    ReplyDelete
  7. oni są cudowni <3

    najlepszego ;*

    ReplyDelete
  8. Cuuudownie no! <3 Cieszę się razem z Tobą! Wspaniała rodzinka, a Ty już jestes jej częścią, a mała jest cudna!! <3
    To spóźnione wszystkiego najlepszego Kochana! :*

    ReplyDelete
  9. Wow! Super!!
    Spóźnione Wszystkiego Najlepszego ofc!!!! :)))

    ReplyDelete
  10. Raaany,Twoje host rodzinka jest super, zazdroszczę !:)
    Spóźnione wszystkiego najlepszego !! *

    ReplyDelete
  11. Opóźnione - najlepszego! ;-)

    ReplyDelete
  12. Ta rodzina naprawdę jest wspaniała i wyjątkowa. Schowaj te dobre chwile w sercu na dnie i zapamiętaj na zawsze, bo taka dobroć nie jest częsta w życiu. No i spóźnione: wszystkiego najlepszego z okazji tych 22 lat :) Oby kolejne były równie wspaniałe :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To prawda :). W sercu juz sa i na pewno zostana na zawsze.
      Dziekuje :))

      Delete
  13. To niesamowite, że tak daleko można spotkać ludzi, którym w tak krótkim czasie zaczyna na kimś zależeć. Coś czuje, że oni Cię od siebie nie wypuszczą! :) Spełniania kolejnych marzeń :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nooo to prawda! Kto by sie spodziewal, drugi koniec swiata, zupelnie inna kultura, inny swiat... A jednak! :)
      Dziekuje :))

      Delete
  14. Jeeeeej, cudowną masz tę rodzinę :)) To musi być super uczucie dla au pair - być, jak część rodziny.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jest super, zdecydowanie. Nawet bardziej, niz super :).

      Delete
  15. dupa, tak dawno nie wchodzilam na bloga/facebooka/mejla, ze nie mialam pojecia, ze stuknelo Ci juz 22 lata!
    Wszystkiego najlepszego Agusia! Aby kazdy dzień przynosił nowe przygody i żebyś na każdym kroku czuła, że masz najwspanialszą host rodzinkę jaka mogła się trafić :-)

    Buziaki i STO LAT :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. DZIEKUJE!! Oby. Wierze w to, ze tak bedzie :) :*

      Delete
  16. Tak się zastanawiam, kiedy wiedziałaś, że to perfect match?
    Czy po pierwszych rozmowach non stop utrzymywaliście kontakt?
    Trafiła mi się bardzo fajna rodzinką z Seattle (o czym Ci wspomniałam w innym poście), i po dwóch rozmowach jestem jeszcze bardziej zachwycona. Dodatkowo dostałam maila z agencji, że rodzinka bardzo mnie polubiła i jedyną kwestią do obgadania jest mój przylot. Nie wiem tylko czy mam czekać aż oni się odezwą do mnie czy sama napisać? Jest jeszcze wiele pytań z mojej strony i hostka powiedziała, że poda mojego maila ich obecnej au pair żebym mogła z nią porozmawiać, ale na razie zero odzewu z ich strony..
    Nie było jeszcze żadnych deklaracji z ich strony, oprócz sugesti typu: "na pewno Ci się tu spodoba", "ja Cię nauczę tu jeździć" itp. itd.
    Jestem raczej w gorącej wodzie kąpana i już zaczynam się przejmować, że może jednak mnie nie chcą :-((

    ReplyDelete
    Replies
    1. Haha, właśnie dostałam maila od Hostki. Jestem przeszczęśliwa.
      Seattle, here I come!

      Delete
    2. U mnie to bylo tak, ze w trakcie pierwszej rozmowy na skype (po ok. 20 mailach, bo nie bylo mnie wtedy w Polsce) Host powiedzial mniej wiecej to: "w sumie to wszystko mi pasuje i skoro mowilas, ze tobie tez, to tym lepiej, ale agencja wymaga dwoch rozmow, wiec odezwe sie jeszcze jutro lub pojutrze". Juz mialam wtedy jakies 90% pewnosci, a w czasie kolejnej rozmowy powiedzial, ze jak skonczymy, to kliknie ten magiczny guziczek "match" :). W dodatku w czasie drugiej rozmowy od razu zapytal czy w razie, gdyby wszystko bylo okej, to czy bylabym gotowa zostac na drugi rok :).

      Normalnie jakbym siebie czytala z tym przejmowaniem sie, ze jednak nie chca... To zawsze sa jakies nerwy, wiadomo. Ale skoro sie odezwali, to nie bede odpowiadac na pytania, bo juz za pozno :D. GRATULUJE!! To kiedy lecisz?

      Btw, co Ty na to ,zeby sie dodac na fejsie? Zawsze to latwiej sie tam gada niz w komentarzach na blogu :)

      Delete
  17. na fejsa już dodałam : )
    Wszystko zależy od mojej obrony. Wolę wziąć zapas i zadeklarowałam wrzesień, ale jak dobrze pójdzie, to nawet lipiec jest możliwy. Hostka też jest chyba tak podjarana, że napisała, że jak podwinie mi się noga i będę miała przyjechać we wrześniu, to oczywiście nie zrezygnuje ze mnie, tylko zatrudni nianie na ten czas. Co za złota kobita!

    ReplyDelete