// ENGLISH VERSION HERE //
Ten post dodaję wcześniej niż zazwyczaj, więc jeśli nie widzieliście poprzedniego z ostatniej soboty, to serdecznie zapraszam TUTAJ. Podoba mi się ten post i powiem Wam, że jestem z niego dumna.
Ten post dodaję wcześniej niż zazwyczaj, więc jeśli nie widzieliście poprzedniego z ostatniej soboty, to serdecznie zapraszam TUTAJ. Podoba mi się ten post i powiem Wam, że jestem z niego dumna.
Tak! Mamy to już za sobą! Szybko poszło, było sympatycznie, a Green Card mam dostać w ciągu 10 dni od wczoraj. Chętnie Wam opowiem jak to wszystko poszło, bo nie obyło się oczywiście bez przygód, więc jeśli jesteście ciekawi to czytajcie dalej!
Interview decydujący o tym czy dostanę zieloną kartę wyznaczony mieliśmy na 27 lipca na godzinę 8:00. Jako że jestem typem, który woli być za wcześnie i po prostu poczekać niż się spóźnić, to wstałam o 6, Nate 15 minut po mnie, a z domu wyszliśmy o 6:50 mając przed sobą 40 minut drogi. Wszystko było spoko, nawet nie denerwowałam się jakoś bardzo, dokumenty miałam przygotowane i wszystko ogólnie zapięte na ostatni guzik. W zawiadomieniu o terminie spotkania jest lista dokumentów, które trzeba ze sobą wziąć, ale ja i tak wzięłam wszystko, co wysłaliśmy.
Dojechaliśmy na miejsce, stanęliśmy w kolejce i gdy doszliśmy do kolesia, który wpuszczał wszystkich do środka okazało się, że coś jest nie tak. Wziął moje zawiadomienie, czytał jakoś tak dłuzej nic nie mówiąc po czym wszedł do środka. Ja zażartowałam do Nathana i powiedziałam, że co, jeśli jesteśmy w złym miejscu. On zaczął się śmiać i wtedy ten mężczyzna wrócił do nas i powiedział, że... jesteśmy w złym miejscu. Ja zaczęłam się śmiać, ale to był taki nerwowy śmiech, bo już po prostu zwątpiłam! Może zmęczenie, niewyspanie i stres sprawiły, że jakoś nie pomyślałam o upewnieniu się czy w GPS wpisałam odpowiedni adres? Nie wiem. W każdym razie, wsiedliśmy do samochodu i mieliśmy przed sobą 29 minut drogi do odpowiedniego urzędu. Dotarliśmy tam o 8:40, czyli 40 minut po czasie. Kilka minut zajęło nam wejście do środka, bo bardzo miła pani sprawdzał anas (prześwietlali torebki, które można było mieć ze sobą, itp.) i później musieliśmy iść do recepcji. Podeszłam do okienka, pani sprawdziła zawiadomienie po czym dała nam numerek K19 i mieliśmy pojechać na 3. piętro. Zrobiliśmy to więc i na miejscu docelowym byliśmy 50 minut po wyznaczonym terminie spotkania.
Po kilku minutach urzędnik wezwał nasz numerek, więc podeszliśmy i powiedział nam, że przegapiliśmy nasz interview, więc musimy poczekać aż znajdzie chwilę, by się nami zająć. Usiedliśmy w poczekalni i czekaliśmy niecałe 3 godziny. W ciągu tego czasu ludzie wzywani byli co mniej więcej 15 minut. Ja już prawie zasypiałam opierając głowę o ramię Nathana aż w końcu ten sam urzędnik podszedł do nas i zapytał: are you ready? Od razu się rozbudziłam ;)
Pytania od urzędnika.
Zaprowadził nas do pokoju, gdzie usiedliśmy sobie na krzesełkach. Poprosił nas o podniesienie prawych dłoni, by złożyć przysięgę, że wszystko co powiemy będzie zgodne z prawdą. Urzędnik przejrzał dokumenty, jakie tam miał (a miał wszystko, co wysłaliśmy), po czym poprosił nas o dowody na to, że nasz związek zawarty został z miłości oraz o zdjęcia. Wszystkie przejrzał i oglądając fotki uśmiechał się od czasu do czasu. Później sprawdzał nasze dane czytając pytania z jednego formularza i my musieliśmy na nie odpowiadać - nasze daty urodzenia, adres zamieszkania, imiona rodziców, numery telefonów, Social Security Number (nie pamiętałam swojego, ale to nie był żaden problem), itp. Zaznaczał sobie na tym formularzu wszystkie odpowiedzi po kolei. Później wziął inny formularz i zadawał mi pytania, na które już wtedy odpowiadałam i były to te nieco niedorzeczne pytania, czyli np.: czy w ciągu ostatnich lat uprawiałaś prostytucję; czy kiedykolwiek byłaś członkinią jakiegokolwiek gangu; czy kiedykolwiek zabiłaś kogokolwiek... I tak dalej. On to już niektórych pytań nawet nie musiał czytać, bo znał je na pamięć. Zapytał też, nawiązując do innego formularza, gdzie Nathan pracuje, czy ja mam jakieś biologiczne dzieci oraz jako kto przyleciałam do USA. Zapytał również, nawiązując do I-94, kiedy był ostatni raz gdy przekroczyłam granicę Stanów Zjednoczonych i w jakim to było mieście. Zapytał również jak długo pracowałam jako au pair, czy zatrudniona byłam przez Nathana czy przez agencję, oraz czy dalej jestem w agencji.
Jeśli chodzi o pytania, jakie nam ów pan zadawał dotyczące naszego związku, to było ich bardzo niewiele:
Jak się poznaliście? Tutaj odpowiedź sprawiła, że pan się uśmiechnął szeroko i powiedział, że takiego przypadku jeszcze nie miał ;) Jak właściwie zaczał się wasz związek? Odpowiedź Nathana: no cóż, w końcu mieszkaliśmy razem od samego początku... Urzędnik na to, że no tak, tak, oczywista sprawa i znów się zaśmiał. Kiedy i gdzie wzięliście ślub? Tutaj sprawdziłam pamięć Nathana haha
Generalnie to miałam wrażenie, że mężczyzna ten podjął decyzję już prawie na samym początku, bo gdy przejrzał dokumenty i zdjęcia (sporo fotek ze ślubu) to powiedział, że wszystko jest super i że jesteśmy "good to go". Reszta to była więc w sumie formalność. Powiem Wam, że było całkiem sympatycznie, pan wesoły, trochę się wszyscy pośmialiśmy, zdarzyło się nawet, że jak wprowadzał dane do komputera to rozmawialiśmy o czymś kompletnie niezwiązanym ze sprawą, ale związanym z tym, co on zobaczył niedawno w telewizji. Także całkiem sympatycznie :) Miałam wrażenie, że wszyscy urzędnicy tam, których widziałam, byli w dobrych humorach, uśmiechali się i w ogóle, więc już samo to pozwala się rozluźnić tym, którzy są zestresowani tą sytuacją. Bo w końcu jak można się nie stresować, skoro idzie się na rozmowę z jedną osobą, która zadecyduje o moim dalszym życiu?
Uśmiechnęłam się szeroko, gdy pan postawił na moich papierach dwie pieczątki mówiące: APPROVED. Dodał, że Green Card otrzymam w ciągu 10 dni od momentu zatwierdzenia danych w jego komputerze. Nie mogę się doczekać!
Ta zielona karta to karta warunkowa na 2 lata i po tym czasie będę musiała wysłać wniosek o zdjęcie warunków. Urzędnik powiedział, że by dostać kartę stałą, trzeba być w związku małżeńskim właśnie minimum te 2 wspomniane już lata. Więcej o tym wszystkim napiszę, gdy już dostanę moją kartę.
Także nie wiem, jak to jest w innych miejscach, ale osobiście uważam, że USCIS w Atlancie jest całkiem spoko :) Jeśli ktoś z Was jest przed Waszym interview o zieloną kartę, to wysyłam Wam moje wsparcie!
Tak na zakończenie, jakby coś to całą procedurę aplikacyjną wyjaśniłam TUTAJ. Poniżej przeklejam Wam wszystko w datach. Jak widzicie, cały proces od wysłania aplikacji do jej akceptacji wczoraj zajęło nam zaledwie 3 miesiące, a plan na początku brzmiał minimum 6. Jestem bardzo zadowolona z tego powodu!
Updates:
* 1 maja 2015 - wysłanie pełnej aplikacji
* 4 maja 2015 - dostarczenie przesyłki do Chicago (sprawdzałam status na stronie USPS)
* 12 maja 2015 - mailowe potwierdzenie otrzymania aplikacji przez USCIS
* 19 maja 2015 - pocztowe otrzymanie potwierdzeń, że USCIS pracuje nad naszą sprawą; otrzymanie Alien number
* 20 maja 2015 - list z wyznaczonym terminem wizyty w USCIS w Atlancie w celu oddania odcisków palców
* 3 czerwca 2015 - wizyta w USCIS w celu oddania odcisków palców
* 30 czerwca 2015 - list z wyznaczonym terminem interview
* 17 lipca 2015 - zaakceptowany i wydany wniosek o pozwolenie na pracę (Employment Authorization)
* 23 lipca 2015 - list z Employment Authorization i z kartą
* 27 lipca 2015 - interview w USCIS Atlancie
* 4 maja 2015 - dostarczenie przesyłki do Chicago (sprawdzałam status na stronie USPS)
* 12 maja 2015 - mailowe potwierdzenie otrzymania aplikacji przez USCIS
* 19 maja 2015 - pocztowe otrzymanie potwierdzeń, że USCIS pracuje nad naszą sprawą; otrzymanie Alien number
* 20 maja 2015 - list z wyznaczonym terminem wizyty w USCIS w Atlancie w celu oddania odcisków palców
* 3 czerwca 2015 - wizyta w USCIS w celu oddania odcisków palców
* 30 czerwca 2015 - list z wyznaczonym terminem interview
* 17 lipca 2015 - zaakceptowany i wydany wniosek o pozwolenie na pracę (Employment Authorization)
* 23 lipca 2015 - list z Employment Authorization i z kartą
* 27 lipca 2015 - interview w USCIS Atlancie
Do następnego!
Aga