// ENGLISH VERSION HERE //
Hejka!
Na początek piosenka!
Czy Wy lubicie posty w stylu "wszystko i nic", czyli takie pomieszanie z popłątaniem z ciekawostkami z ostatniego czasu? Bo z jednej strony niby to ja decyduję o tym, jak piszę na własnym blogu, ale z drugiej strony, jakkolwiek słodko by to nie zabrzmiało, gdyby nie Wy, to bym nie pisała! Dlatego też chciałabym poznać Wasze zdanie. Tym bardziej, że czasami piszę i piszę, i później mam wrażenie, że moje posty są straszliwie długie i nie raz mam wrażenie, że trochę ZA długie, a nudzenie nie jest moim celem.
Jestem taaaaaka chora! Normalnie mam wrażenie, że zaraz umrę... Nie raz widzę w internecie jakieś memy, że jak faceci mają katar to zachowują się jakby umierali :D Od razu mówię - bawi mnie to i wcale nie uważam, że wszyscy tak mają! No ale ja się właśnie czuję w taki sposób teraz. Także jakby mój post był trochę chaotyczny to wiecie.. Zwalcie to na moje samopoczucie.
Pojechaliśmy z Nathanem do Knoxville, Tennessee (3,5h drogi autem od nas na północ). On do pracy, ja na "zwiedzanie". W sumie nic ciekawego nie widziałam i żałuję, bo nie mam o czym opowiedzieć. Jedyne zdjęcie jakie zrobiłam, to foto wegańskiej kokosowo-czekoladowej babeczki. Pycha!
Fang zabiera Alicię na tydzień na jakiś rejs, chyba w poniedziałek, ale nie jestem pewna, bo dogadanie się z tą kobietą graniczy z cudem... A do mnie we wtorek przylatuje Monika, która aktualnie jest au pair pod Bostonem i myślę, że fajnie spędzimy czas! No i mam nadzieję, że wtedy będę miała trochę zdjęć, bo ostatnio żadnych nie robię... Ale wrzuciłam dzisiaj krótki filmik z Cleo na Instagram, który zobaczyć możecie TUTAJ :)
Obejrzałam jakiś czas temu na YouTube ten słynny wykład motywacyjny Łukasza Jakóbiaka. Przedwczoraj przy okazji rozmowy z Nathanem przypomniałam sobie o nim i pomyślałam, że Wam napiszę to, o czym kompletnie zapomniałam, a co przyszło mi do głowy po obejrzeniu go i o czym zresztą rozmawiałam z moimi koleżankami i siostrą. Opowiadał on tam o tym, jak osiągnął swoje cele, którymi wtedy były spotkania z różnymi gwiazdami. Twierdzi, że jego historie będą motywacją dla innych. Czy są dla mnie? Nie. W sumie jakbym mogła to zmieniłabym "wykład motywacyjny" na "historyjka o zdjęciu z Lady Gagą" ;) Ale skoro tak już zostało to nazwane, to tego będę się trzymać, bo w końcu nie ode mnie to zależy. Wykład ten nosi tytuł "Skąd brać siłę i motywację do realizacji swoich marzeń?" i obejrzeć go możecie klikając TUTAJ.
Hejka!
Na początek piosenka!
Czy Wy lubicie posty w stylu "wszystko i nic", czyli takie pomieszanie z popłątaniem z ciekawostkami z ostatniego czasu? Bo z jednej strony niby to ja decyduję o tym, jak piszę na własnym blogu, ale z drugiej strony, jakkolwiek słodko by to nie zabrzmiało, gdyby nie Wy, to bym nie pisała! Dlatego też chciałabym poznać Wasze zdanie. Tym bardziej, że czasami piszę i piszę, i później mam wrażenie, że moje posty są straszliwie długie i nie raz mam wrażenie, że trochę ZA długie, a nudzenie nie jest moim celem.
Jestem taaaaaka chora! Normalnie mam wrażenie, że zaraz umrę... Nie raz widzę w internecie jakieś memy, że jak faceci mają katar to zachowują się jakby umierali :D Od razu mówię - bawi mnie to i wcale nie uważam, że wszyscy tak mają! No ale ja się właśnie czuję w taki sposób teraz. Także jakby mój post był trochę chaotyczny to wiecie.. Zwalcie to na moje samopoczucie.
Pojechaliśmy z Nathanem do Knoxville, Tennessee (3,5h drogi autem od nas na północ). On do pracy, ja na "zwiedzanie". W sumie nic ciekawego nie widziałam i żałuję, bo nie mam o czym opowiedzieć. Jedyne zdjęcie jakie zrobiłam, to foto wegańskiej kokosowo-czekoladowej babeczki. Pycha!
Fang zabiera Alicię na tydzień na jakiś rejs, chyba w poniedziałek, ale nie jestem pewna, bo dogadanie się z tą kobietą graniczy z cudem... A do mnie we wtorek przylatuje Monika, która aktualnie jest au pair pod Bostonem i myślę, że fajnie spędzimy czas! No i mam nadzieję, że wtedy będę miała trochę zdjęć, bo ostatnio żadnych nie robię... Ale wrzuciłam dzisiaj krótki filmik z Cleo na Instagram, który zobaczyć możecie TUTAJ :)
Obejrzałam jakiś czas temu na YouTube ten słynny wykład motywacyjny Łukasza Jakóbiaka. Przedwczoraj przy okazji rozmowy z Nathanem przypomniałam sobie o nim i pomyślałam, że Wam napiszę to, o czym kompletnie zapomniałam, a co przyszło mi do głowy po obejrzeniu go i o czym zresztą rozmawiałam z moimi koleżankami i siostrą. Opowiadał on tam o tym, jak osiągnął swoje cele, którymi wtedy były spotkania z różnymi gwiazdami. Twierdzi, że jego historie będą motywacją dla innych. Czy są dla mnie? Nie. W sumie jakbym mogła to zmieniłabym "wykład motywacyjny" na "historyjka o zdjęciu z Lady Gagą" ;) Ale skoro tak już zostało to nazwane, to tego będę się trzymać, bo w końcu nie ode mnie to zależy. Wykład ten nosi tytuł "Skąd brać siłę i motywację do realizacji swoich marzeń?" i obejrzeć go możecie klikając TUTAJ.
Znacie to powiedzonko, że Polak zawsze coś wykombinuje? Wydaje mi się, że nie ma osoby, która by tego nie słyszała. Wszystko było okej, dopóki nie usiadłam i nie poczytalam kilku artykułów oraz nie zobaczyłam wspomnianego przeze mnie przed chwilą filmiku. Tak się zastanowiłam... Czy to kombinowanie i spełnianie swoich marzeń musi wiązać się z kłamaniem, łamaniem przepisów, manipulowaniem? Jeśli czyimś największym marzeniem jest spotkanie Lady Gagi i później prowadzenie "wykładów" na ten temat jeżdżąc po całej Polsce chwaląc się tym zdjęciem, to proszę bardzo, nie mój interes. Ale powiem Wam szczerze, że nie podoba mi się to i tego typu osoby nie są żadnym wzorem do naśladowania dla mnie. I wcale nie jestem zazdrosna, uprzedzając myśli niektórych :), bo sama w życiu zrobiłam mnóstwo - w moim odczuciu - świetnych rzeczy i rozmawiałam ze sławnymi na całym świecie ludźmi i nie tylko. I nie musiałam ani kłamać, ani udawać kogoś kim nie jestem, ani łamać żadnych przepisów, bo da się bez tego. W zamian niektórzy dumni są z tego, jak bardzo potrafią wkręcać innych. I ja nie mówię tylko o Łukaszu, bo znam więcej przypadków tego typu. Później czytam w internecie komentarze, że uczciwie nic się nie da w Polsce załatwić i... załamuję ręce. Przykre to jest według mnie.
Swoją drogą, z filmiku nie dowiedziałam się niczego na temat tego, co zostało zawarte w tytule i wtedy pomyślałam też sobie o jeszcze jednej rzeczy. Myślę, że jeśli ktoś na siłę potrzebuje kogoś innego do zmotywowania go to znaczy, że tak naprawdę nie chce/nie potrzebuje zrobić tego, co siedzi mu w głowie. Naklejanie załóżmy zdjęć bardzo szczupłych dziewczyn na lodówkę po to, by pomóc sobie schudnąć jedząc mniej mija się z celem i, według mnie, jest krzywdzące (a nawet pewna psycholog poradziła ten sposób!). Jeśli ja chcę czegoś, to żadna motywacja nie jest mi potrzebna, bo po prostu wstaję i to robię albo przynajmniej się staram. Natomiast jeśli coś stoi mi na przeszkodzie, to najpierw zajmuję się tą rzeczą, zamiast odsuwać ją na bok, bo to jest zawsze coś ważnego. I myślę, że to tak działa u wszystkich, tylko nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.
Także żadnych postów motywacyjnych u mnie nie zobaczycie :) A przynajmniej nie takich celowych.
Życzę powodzenia w spełnaniu marzeń i do następnego!
Aga
PS. W sierpniu mój blog obchodzić będzie drugie urodziny! Szykuję z tej okazji małą niespodziankę :)
PS2. Wiecie, co Wam powiem? Ostatnio nie pałam jakąś pozytywną energią i w sumie myślę, że da się to wyczuć, nie? Mam kilka schodów przed sobą, po których muszę wejść i nie jest to łatwe, ale dam radę!