Monday, July 28, 2014

Post na szybko.

Cieszę się, że moja poprzednia notka wzbudziła takie zainteresowanie! Dzięki za te wszystkie ciekawe i momentami poruszające komentarze. Naprawdę cieszę się, że wzbudziliśmy zainteresowanie i będziecie czekać na kolejne posty. A myślę, że jest na co czekać ;). Odpowiedzieliśmy razem z Nathanem na Wasze wypowiedzi, więc zapraszam do przeczytania i ewentualnego pociągnięcia dyskusji, jeśli macie ochotę. Notka znajduje się TUTAJ. Dwa komentarze pozostały bez odpowiedzi, ale nadrobię to w piątek wieczorem lub w sobotę.

***
Jeszcze wcześniejszy post też wzbudził niezłe zainteresowanie... A raczej komentarze pod nim! Tego to się nie spodziewałam, serio. Teraz wiecie o mnie jeszcze więcej!

Aktualnie siedzę sobie w hotelu w Miami Beach razem z Kaśką, która przyleciała do Stanów już ponad miesiąc temu i wraca do Polski w piątek. Mega fajne spotkanie po takim czasie, kiedy się nie widziałyśmy! Przyleciałam więc na tydzień, by jej potowarzyszyć i mamy fajne plany na ten czas, tak myślę, więc jak wrócę, to poopowiadam trochę. Chociaż przypuszczam, że pewnie będę miała więcej zdjęć, niż tekstu, ale to też dobre, jak się jest w takim fajnym miejscu, jak Miami ;). Ale powiem Wam, że jest taki skwar, że ciężko cokolwiek robić. U mnie w Georgii jest mega gorąco nieraz, ale tutaj jest jeszcze bardziej. Dobrze, że jestem przyzwyczajona do tego w jakimś tam stopniu, bo jakbym tak przyleciała tu prosto z Polski teraz, to bym umarła z gorąca.


Posty tego typu nie są w moim stylu, bo krótki i w ogóle, ale cóż... Zawsze musi być ten pierwszy raz ;). Tak więc żegnam się na razie i odezwę się w weekend!

Do następnego,
Aga

Wednesday, July 23, 2014

Dlaczego dzieci tracą zaufanie do rodziców? (Polski / English)

________________________


                    Kilka dni temu wspomniałam o moich planach na publikację pewnej serii postów, która będzie inna, niż wszystko to, co zrobiłam do tej pory. Będzie to coś, co Nathan mi pokazał (dla tych, którzy nie wiedzą - Nathan to tata Alicii, którą się opiekuję). Coś, czego nie znałam wcześniej i bez czego nie mogę sobie wyobrazić mojego życia teraz. Chciałabym pozwolić Wam poznać mnie trochę bardziej i zdecydowałam pokazać Wam tę właśnie część mnie.
                Przypuszczam, że moi czytelnicy, Wy, podzielą się na dwie części... Pierwsza pomyśli: "hej, ona ma rację, jak mogłam/łem nie pomyśleć o tym wcześniej?!" Druga: "o czym ona mówi?! Nie mogę tego znieść, to nie jest właściwie!" Cóż, chce przeczytać, co myślicie. Będę wdzięczna za to i chętnie odpowiem na każde pytania lub przedyskutuję coś, jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości.
                Jedną z różnic jest to, że wszystkie te posty będą dostępne w dwóch wersjach - angielskiej i polskiej. Spowodowane jest to tym, że chcę się tym podzielić z innymi au pair i nie tylko z au pair, ale ogólnie z ludźmi z całego świata. Zobaczymy, czy się to uda.

Te posty są oddzielną sprawą i nie sprawią, że nie będę dodawać już moich cotygodniowych notek! Cały czas będą pojawiać się one w każdy weekend, natomiast ta seria pojawiać będzie się co dwa tygodnie, w okolicach wtorku/środy. W pasku menu pod nagłówkiem znajdziecie zakładkę, w której będzie ich cały spis, by łatwiej było wszystko znaleźć.

***

                Ostatnio czytałam sporo artykułów i postów na grupach dla au pair na Facebooku o tym, jaki jest "najlepszy" sposób na traktowanie dzieci (na przykład, jeden mężczyzna porównał wychowanie dzieci do tresowania psów); jak z nimi rozmawiać (albo raczej - jak je trenować); jak sprawić, by robiły wszystko, czego rodzice od nich oczekują nawet, jeśli bardzo tego nie lubią (bo przecież dorośli zawsze robią to, czego nienawidzą, prawda?); jak prosić (tzn. manipulować), by były takimi, jakimi rodzice chcą je widzieć; jak kształtować ich charakter i przekonania (żeby nie miały swojego własnego, niezależnego życia)...

                Jest jedna rzecz, która sprawiła bardziej, niż cokolwiek innego, że postanowiłam stworzyć tę serię właśnie teraz. Zobaczyłam, że na jednej z tych Facebookowych grup opublikowany został filmik. Dodany był przez kobietę, która pracowała z au pair oraz host rodzinami przez 15 lat, oraz która wierzy, że "większości problemów można zapobiec dzięki dobrej, dogłębnej komunikacji". Dodała ten filmik z dokładnie takim opisem: "Turlam się po podłodze lmao. Zobaczcie ten rozbrajający filmik! Uwielbiam to!" Pomyślałam: oh, ok, więc będę miała trochę rozrywki, skoro to takie zabawne! Obejrzałam i skończyłam ze szczęką na podłodzę. Zapytałam sama siebie, gdzie jest ta śmieszna część, czy ja coś przegapiłam?
                Filmik pokazuje dziecko, chłopca, który ma dwie siostry. Ich mama jest w ciąży, więc rodzice chcieli poinformować ich czy będą mieli kolejną siostrę, czy może brata. Mają ciasto i jego kolor w środku będzie odpowiedzią na to pytanie. Różowy oznacza dziewczynkę i niebieski oznacza chłopca. Chłopak bierze kawałek tortu i podnosi go nieco wyżej, by zobaczyć kolor i widzi różowy. Zaczyna płakać, mówiąc: "to dziewczynka!!!, to dziewczynka!!!!" i wtedy staje się bardzo smutny, jest kompletnie zdruzgotany, nie może uwierzyć w to, co się dzieje... Rodzice, szczególnie ojciec, nie wydają się przejmować tym w ogóle. To samo wrażenie miałam o ludziach, których komentarze przeczytałam później.
                Poniżej macie ten filmik i po obejrzeniu go, będziecie mogli przeczytać, jak ja to wszystko widzę, co widzą inni i wtedy będziecie wiedzieli, jakie są różnice między naszymi sposobami odbierania rzeczy, jak to wideo.


                Tak więc teraz to, jak ja to odbieram...
                Na początku widzę, że wszyscy są bardzo podekscytowani, szczególnie chłopiec. Uśmiecha się i wydaje się, jakby był prawie całkowicie pewny, że usłyszy to, co chciał usłyszeć. Nawet wtedy, gdy ojciec pyta, co oni myślą, on odpowiada: "myślę, że to chłopiec!" Dziewczynki chcą kolejną siostrę, co nie jest żadnym zaskoczeniem dla mnie. To, co chłopiec mówi i w jaki sposób to mówi, sprawia, że potrafię sobie wyobrazić, jak bardzo mu zależy na tym, by mieć brata, co jest oczywiste w sytuacji, kiedy ma już dwie siostry. Chce mieć brata, by bawić się we wszelkiego rodzaju "chłopięce zabawy", zamiast bawić się lalkami (nie wiem, czym oni się bawią, zgaduję). Chce mieć kogoś, jak on. Wciąż się śmieją i pierwszą osobą, która chwyta za nóż, jest chłopiec. Podnosi kawałek tortu nieco wyżej i widzi kolor różowy. Jego twarz zmienia się całkowicie w ciągu jednej sekundy. Podnosi brwi, co mówi mi, że nie jest do końca pewny, co właśnie zobaczył. Pyta "to dziewczynka?!" kilka razy, jego głos trzęsie się troszkę, co oznacza, że emocje zaczynają w nim rosnąć coraz bardziej i bardziej. Wskazuje palcem na tort, po czym siada na krześle bez żadnej energii w środku. Ciągle patrzy na tort, potem na rodziców i robi to samo kilka razy, mając nadzieję, że może oni tylko żartowali. Dziewczynki wydają się nieco zmieszane i nie uśmiechają się już więcej. Chłopiec zaczyna płakać, nie chce uwierzyć w to, że będzie miał kolejną siostrę. Mniejsza dziewczynka, po lewej, uśmiecha się, patrząc na kogoś po drugiej stronie kamery. Druga z nich nie za bardzo wie, co robić - patrzy tylko na stół (wygląda na zaniepokojoną). Po tym, dziewczynki zwracają wzrok na chłopca, a po chwili odchodzą, co, według mnie, spowodowane było tym, że ktoś je zawołał. Mnie to wygląda na to, że chcieli zostawić chłopca samego w kadrze, bo przecież tak zabawna jest jego reakcja, że "to musi być opublikowane!". On jest teraz gwiazdą. Ciągle płacze, powtarza, że nie chce mieć więcej dziewczyn, ma wystarczająco, naprawdę nie chce kolejnej dziewczynki, nie lubi ich, chce mieć brata. Jest bardzo smutny, zawiedziony, nie czuje się zrozumiany, bo ojciec pyta "cieszysz się?" mimo tego, że widzi go płaczącego. Chłopiec siedzi więc po jednej stronie stołu, a dziewczynki są po jego drugiej stronie - odseparowane tak, jakby coś było nie tak z nim, bo płacze, a dziewczynki są szczęśliwe. Tak, jakby one były lepsze w jakiś sposób, bo to on pokazuje swoje emocje i nie boi się tego w tym momencie. Mówi, że nie lubi dziewczyn, ale nie jest zrozumiany i wspierany, bo jego ojciec nie przejmuje się w ogóle jego uczuciami. Wydaje się nie zauważać jak źle jego syn czuję się w tym momencie i kłóci się z nim, mówiąc "oh, kochasz swoje siostry!" nawet po tym, jak dokładnie usłyszał, co chłopiec powiedział. Nawet, jeśli on naprawdę je kocha, to nie jest to, co czuje w tej sekundzie. Chłopiec krzyczy na niego, bo kilka sekund temu powiedział przecież, że ich nie lubi. Wtedy ojciec mówi "w porządku", co jest jego sposobem na zakończenie rozmowy, nie słuchając w ogóle syna. Głos ojca brzmi, jakby myślał "jesteś niemądry, będzie ok!". Ponadto, ojciec mói, że chłopiec powinien być przygotowany na to rozczarowanie i, według mnie, to sprawia, że chłopak czuje, że coś jest nie tak z nim, nie jest przygotowany, więc to jego wina, bo gdyby się przygotował, to nie płakałby. W każdym razie, ciągle płacze, ciężko mu mówić przez łzy, wciąż powtarza to samo ciągle i ciągle, bo właściwie nikt nie słyszy, co on mówi. Chce, żeby jego słowa były potwierdzone - że nie ma nic złego w myśleniu w ten sposób w tej sytuacji. Chce, by inni zrozumieli to, jak wszystko wygląda z jego punktu widzenia, żeby zrozumieli, jak ciężko mu jest żyć z dwiema siostrami i tą myślą, że będzie jeszcze jedna. Nikt nie musi się z nim zgadzać, każdy może mieć swoje własne zdanie, ale to, co jest najważniejsze to fakt, że nikt nawet nie próbuje zwrócić uwagi w lepszy sposób, niż poprzez nagrywanie filmiku. Chłopiec nie ma kompletnie żadnego wpływu w tej sytuacji i to jest jeszcze gorsze uczucie - nie może zmienić tego, czego nienawidzi, nic nie zależy od niego. Widzi swoją przyszłość z trzema dziewczynami (czterema, jeśli policzymy matkę) i czuję się zwyczajnie przygnębiony. Odwraca nawet głowę w drugą stronę. Czuje się kompletnie zignorowany przez ludzi, którzy, w jego oczach, powinni pokazać mu coś więcej, niż tylko nagrywanie filmiku i bycie rozbawionym przez to, co on robi - chłopiec ma zdecydowanie inne zdanie o tym. Poza tym, ciągle powtarza to samo (może wciąż ma nadzieję, że ktokolwiek to usłyszy?). Ojciec przerywa mu jednak w połowie. To wygląda tak, jakby chłopiec nie miał w ogóle żadnych praw, by powiedzieć cokolwiek, bo jego ojciec mówi "powiedz wszystkim pa!" i to mówi mi, jak bardzo ignoruje to, co się dzieje. Chłopiec ma dużo złości w sobie i nie może tego wyrazić w żaden sposób. Nawet dziewczynki wydają się być zmieszane, co nie powinno być żadnym zaskoczeniem w sytuacji, kiedy po jednej stronie widzą płaczącego brata, który jest bardzo, bardzo smutny, a po drugiej ich ojca, który chłopcem nie przejmuje się w ogóle i jest w dobrym humorze, co łatwo da się wywnioskować, słuchając jego głosu. Chłopiec nie przestaje płakać i po chwili ojciec przestaje nagrywać. Powinien zrobić to o wiele wcześniej. Uważam również, że publikowanie tego filmiku jest zwyczajnie smutne.

                Wczoraj, gdy szukałam tego wideo na YouTube, znalazłam jeszcze jeden z tą samą rodziną. Zszokowałam się, gdy zobaczyłam, że mówili o tym w FoxNews! Możecie to zobaczyć poniżej.


                Tak więc jest to spora sensacja, że chłopiec nie lubi wizji siebie z jeszcze jedną siostrą. Większość lubi ten filmik, większość myśli, że jest zabawny. Domyślam się, że rodzice są szczęśliwi, że inni ludzie mogą ich rozpoznać, że mają uwagę rodziny i przyjaciół, są "spoko". Nie wierzę w to, że zapytali chłopca, co on myśli o tym, by być w amerykańskich wiadomościach, być w internecie, co myśli o pokazywaniu go ludziom na całym świecie. Możliwe, że czuje się zawstydzony i nikt nie ma o tym pojęcia. Widzicie ten moment, gdy prowadząca pyta czy jest szczęśliwy, że będzie miał jeszcze jedną siostrę? Słyszycie, jak mówi "tak"? Przekonuje Was to? Wierzycie mu? Myślicie, że mówi to, co naprawdę myśli? Ja nie. Nie wierzę w to w ogóle.

                Kiedy czytam komentarze na Facebooku pod tym filmem, jestem zaskoczona, jak ludzie, którzy opiekują się dziećmi, mogą mieć takie podejście. Nie chcę podważać niczyich kompetencji i obrażać nikogo. Może dzieci naprawdę Was lubią, ale ja po prostu nie wierzę w to, co widzę. Czytałam to wszystko z szeroko otwartymi ustami. Poniżej macie osiem przykładów z tych, których nie lubiłam (zatrzymuję oryginalną pisownię i nie tłumaczę tych komentarzy):            

1. "It doesn't affect the kid. Common it is funny! I would be posses too if I was a kid...stuck with 3 sisters haha" (There's a mistake, I guess. Should be "pissed" instead of "posses".)
2. "When he sees this video in 10 years he will laugh his asset off too" ("Asset"? Is it a censorship?)
3. "Throwing a temper tantrum at that age is not unusual. And the reason why he throws a tantrum is pretty funny. He wants a brother and not another sister. Poor little guy is just going to have to suffer through living with another sister. I don't think he has a choice in the matter. Hysterical = very funny."
4. "It's hilarious :D"
5. "Hahahahah made my day :D :D :D"
6. "I foung it kinda sad.. especially for the sisters.. I would have stopped the camera and let him get a time out, until he calmed down.. or perhaps a time in.. with a hug."
7. Oh come in Agnieszka, it really is funny and noone is bullying the kid, hell lough about that one day" (This is the comment directly to me. By the way, "lough" means "laugh", I guess.)
8. "The only thing wrong with it is the dads response "You got the same reaction I did." If and when the girls sees it, she's gonna feel awful. Other than that, it's funny. But they shouldn't have let him go on for THAT long about it. A minute is funny, but any longer and it's annoying. The parents should've jumped and consoled him properly, and at the same time talked to him about it properly, but sadly they think that parenting nowadays is videoing their kids tantrums and showing them off to the world instead of parenting properly. It IS funny, but they could've handled it better than just sitting there with a video camera."

                Chcę do nich nawiązać i powiedzieć coś nie tylko o tych powyżej, ale również o tych, których nie lubiłam - nie skopiowałam ich wszystkich.
                Wydaje mi się, że niektórzy ludzie bardzo lubią oglądać cierpiące dzieci. Jest to dla nich ogromna przyjemność widzieć je płaczące i cierpiące. Lubią, gdy dzieci źle się czują, zabawne to jest dla nich, gdy widzą je kompletnie bezbronne. Przypuszczam, że lubią czuć, że mają tę kontrolę nad nimi, wiedząc, że dzieci będą sfrustrowane. Możliwe, że powodem tego jest to, że sami cierpieli w taki sam lub podobny sposób kiedyś wcześniej i dobrze jest czuć, że ktoś inny doświadcza tego samego, bo wtedy nie są sami z tym uczuciem. Chciałabym więc usłyszeć coś od tych, którzy widzą ten filmik jako zabawny, co dokładnie jest takie przyjemne w oglądaniu tego.
                Jedna osoba stwierdziła, że odbieram ten filmik "zbyt poważnie". Jak możecie siędomyślić, nie zgadzam się z tym. Potrafię sobie wyobrazić siebie w takiej sytuacji. Widzę siebie w bardzo złym humorze, bo coś okropnego mi się przytrafiło, płaczę i nie mogę mówić przez moje łzy, jestem bardzo smutna. I wtedy, jedyni ludzie, którym ufam, nagrywają ten filmik i są rozbawieni moimi reakcjami nawet wtedy, gdy ja nie widzę nic śmiesznego w tym, co właśnie doświadczam. Nie chcę, by traktowali mnie w taki sposób. Nie muszą dawać mi żadnych rad ani mówić nic, co miałoby sprawić, bym poczuła się lepiej. Słuchanie byłoby wystarczające. Ale oni wolą sobie ze mnie żartować i później pokazać to innym ludziom, zamiast być ze mną wtedy, gdy ich potrzebuję.
                Co więcej, nie lubię tego wytłumaczenia, że to tylko taki wiek... "Oh, to tylko dziecko!" Uważam, że to nie działa w ten sposób. Każdy ma prawo, by być sobą. Gdy jakaś 80-letnia kobieta płacze na ulicy, powiedzielibyście, że "to tylko taki wiek!"? Nie wydaje mi się. Dlaczego więc mówicie tak o dzieciach?

                Myślę, że ta sytuacja ma duży wpływ na chłopca, ale o tym wszystkim mówiłam już wcześniej, więc nie wydaje mi się, żebym musiała się powtarzać. Co więcej, myślę, że ci, którzy współczują dziewczynkom, zamiast ich bratu, są tym rodzajem ludzi, którzy nie akceptują innych, kiedy ci mają w sobie dużo silnych uczuć i je wyrażają. Może jesteście zmęczeni, słuchając płaczącego dziecka, może nie jesteście wystarczająco "cierpliwi", może jest coś jeszcze innego, nie wiem. Co wiem, to fakt, że są dwie opcje na przyszłość. Pierwszą jest to, że chłopiec będzie się z tego śmiał, gdy obejrzy ten filmik, a drugą jest to, że nie będzie mógł uwierzyć w to, że jego rodzice mogli zrobić coś takiego, że mogli zachować się w tej sposób. Jeśli będzie się śmiał, to dobrze, ale nie zmieni to niczego! To, co się liczy, to fakt, że cierpiał wtedy, w tym konkretnym momencie i nie czuł się dobrze z tymi, którym ufał najbardziej.

                Poniżej znajdziecie cały dialog z filmiku, który został wzbogacony nieco poprzez dodanie zaledwie kilku z wielu różnych rzeczy, których nikt nie powiedział, a które bardzo pomogłyby chłopcu. Te części napisane są w innym kolorze, żeby nie wprowadzać zbędnego zamieszania. Poza tym, znajdziecie również kilka komentarzy w nawiasach, by wyjaśnić, gdzie dokładnie są te części, o których mówiłam wcześniej. Dialogu nie tłumaczę na polski.

Gunter: It's a girl!
Me: You're really disappointed that it's a girl.
Gunter: It's a girl!?
Dad: Yep it's gonna be a girl.
Gunter: (Visibly in distress, looks defeated.)
Me: You didn't want a girl!
Dad: It's OK Gunt. It's alright! (Here Dad contradicts Gunter's feelings.)
Gunter: I knew it was a girl! I hate... don't want another girl!
Dad: Hey, you had the same reaction I did, bud. (Gunter doesn't care what dad feels or felt at this moment; Gunter still hasn't been acknowledged.)
Me: [To all]: Gunter does not want another girl!
Gunter: (Sobbing) I don't want a girl!
Dad: It's alright. (Again, contradicting Gunter's feelings.)
Gunter: I won't eat the cake.
Dad: You don't want the cake because it's a girl?
Gunter: I knew it was a girl!
Me: You were afraid of this from the beginning and now it has happened!
Harper: It has jelly in it! (Clearly not tuned into Gunter.)
Gunter: I don't like girls!
Dad: Oh, you like your sisters. (And now he's arguing with the boy as if to change his mind, telling him how he feels.)
Gunter: No... Not anymore, I don't! (Gunter now switches to defending himself against his dad's lawyering.)
Dad: Casey, are you happy?
Paisley: (Looks angrily at Gunter with arms folded before the answer.) Yah!
Dad: Harper, are you happy?
Harper: Yah! (She's daydreaming about jelly.)
Gunter: It's girls, and I'm not happy! (Here Gunter points out that they are biased, and HE is unhappy, that is HE and not THEM!)
Dad: Gunter are you happy? (Here implying that since Gunter's feelings are different from his sisters, his feelings are probably wrong.)
Gunter: No!! It's stupid!! (Looks like he's getting upset, probably fed up with the games his dad is playing.) I knew it was a girl. I knew it. It's another girl! I hate girls! Every time it's girl girl girl girl! It's all gonna be girls!
Mother?: [laughter]
Gunter: Just girls! It's always girls! I don't want girls!
Mother?: Really enjoying this...
Dad: Hey that's alright. (What exactly is alright, dad?)
Gunter: I want to leave this house and never come back! I want to live by myself! (Understandable when your mother laughs at you while your father argues with you because you feel disappointed. On top of that, one sister resents you and the other just wants you to eat jelly.)
Gunter:  I don't want another girl, it's too much girls! I don't want five girls, it's too much!
Dad: We don't have five, how many girls will we have in our family? (Again with the lawyer act...)
Gunter: Three! I want.. It's OK if we have two boys and two girls!
Dad: I know, that's what I wanted too... (Gunter doesn't need anyone to agree with him. He needs to feel safe while expressing his feelings, free from people trying to change him, ridicule him, or intimidate him.)
Gunter: ... I knew it was a girl, and it was girl!
Dad: (Sounding annoyed) Well then you should have been prepared for this... disappointment. (Translation: Son, you're an idiot for not having come to accept this earlier.)
Gunter: (Realizes he is talking to people who cannot hear his feelings, stops trying.) I don't want a girl... I want to leave!
Dad: Oh you'll love her, you'll love your new little sister. (Here the dad is antagonizing Gunter.)
Gunter: NO!!! I don't want more girls!
Mother: [Still chuckling]
Gunter: I want zero girls! I want a boy!
Dad: Gunter, say goodbye to everybody.
Gunter: No! I don't want to!!

                Większość swojej energii chłopiec włożył w powtarzanie siebie w dążeniu do bycia usłyszanym przez kogoś oraz w frustracje i uczucie zdrady, które to pojawiły się po tym, jak się zorientował, że jego rodzina może być bardzo niemiła, gdy ma "niepopularne" uczucia.

                Rozumiem go bardzo dobrze, bo doskonale znam to uczucie bycia ignorowanym, niemożności do bycia sobą i bycia pouczanym, gdy ma się jakiś problem. Na przykład, gdy miałam 11 lat, zmarł mój wujek. Wujek, którego bardzo kochałam, z którym spędzałam dużo wolnego czasu. Czułam się z nim bardzo dobrze, obchodziło go to, co działo się ze mną i moją siostrą. Nie był chory ani nic, więc był to tym większy szok dla wszystkich - nagła śmierć podczas snu. Moja babcia (od strony mamy, jego matka) zadzwoniła i powiedziała nam o tym. Zaczęłam płakać i nie mogłam przestać. Na początku, nie próbowałam się powstrzymywać. Ale wtedy moja rodzina, tzn. mój ojciec i jego rodzice (mieszkałam z nimi wszystkimi) zaczeli mówić mi, bym nie płakała. Cały czas powtarzali: "Aga, nie ma powodu do płaczu! Nie powinnaś płakać tak bardzo!" Nie ma powodu? Nie powinnam? Nie mogłam uwierzyć w to, co mówili, bo przecież miałam już nigdy nie zobaczyć kogoś, kogo kochałam! To sprawiło, że byłam zdruzgotana, a oni mówili mi, że nie powinnam się przejmować. Mówienie, że nie powinnam płakać było, jak mówienie mi, że powinnam się cieszyć, że już go więcej nie zobaczę. Czułam się całkowicie sama. I wtedy, miesiąc po jego śmierci, miałam 11. urodziny. Byłam w lepszym humorze i chciałam zaprosić kilka znajomych ze szkoły. Usłyszałam wtedy od rodziny: "jak możesz myśleć o tym po tym, co się stało?!" oraz "nie masz za grosz szacunku dla swojego wujka!" Wtedy znów zaczęłam płakać i możecie się domyślić, co usłyszałam: "dlaczego znów płaczesz?!" Byłam bardzo zmieszana, bo jak płakałam i byłam smutna, to było źle, a kiedy próbowałam życ normalnie, to było jeszcze gorzej. Pytałam więc sama siebie: jak teraz powinnam się zachowywać? Co oni chcą ode mnie? Nie znałam odpowiedzi i nikt nie zdawał się słuchać do tej 11-letniej dziewczynki, która straciła swojego wujka po zaledwie trzech latach od śmierci jej mamy. Zamknęłam się w sobie i trzymałam wszystkie uczucia w środku, tylko dla siebie. Nie widziałam żadnego sensu w pokazywaniu ich komukolwiek innemu, skoro traktowali mnie w taki sposó. To nie było właściwie dla nich, więc zdecydowałam być bardziej samotna. Mówię "bardziej samotna", bo czułam, że to oni zostawili mnie samą wtedy. Próbowałam to zmienić, ale nic nie działało, więc odsunęłam się od nich bardziej. Jeszcze jeden przykład: kiedy miałam 15 lat byłam wielką fanką jednego popularnego zespołu dla nastolatek. Czekałam na dzień, kiedy przylecą do Polski i pewnego dnia wreszcie zobaczyłam informację na ten temat. Byłam bardzo, bardzo zadowolona i podekscytowana. Przygotowywałam się na ten dzień i kiedy on nadszedł, mój ojciec powiedział: "jesteś chora, nigdzie nie idziesz!" Bolało mnie gardło i miałam lekki kaszel, ale to wszystko, ogólnie czułam się dobrze. Na początku, zaczęłam mówić, jak bardzo ważne to dla mnie było, jak bardzo chciałam iść, jak bardzo czułabym się zawiedziona. Szczególnie dlatego, że nie wiedziałam do ostatniej minuty, że nie będę mogła iść. Mój ojciec powtarzał: "nie obchodzi mnie to, nigdzie nie idziesz, nie chcę chodzić z tobą później po lekarzach, to nie jest takie ważne, po prostu kilku facetów, głupia jesteś!" Cóż, to nie było nic ważnego dla niego, nie chciał chodzić do lekarzy (wiecie, w Polsce wtedy - bo nie wiem, czy coś się zmieniło - trzeba było mieć min. 16 lat, by móc iść do lekarza samemu), chciał wybrać to, co było najłatwiejsze dla niego. Mówił mi, jak się czułam. Nie myślał wtedy o mnie w ogóle. To, co ja mówiłam, nie było w ogóle ważne, nie wydaje mi się, by w ogóle mnie słuchał. Zignorował mnie całkowicie. To, co nie było ważne dla niego, było moim ogromnym marzeniem. Kiedy płakałam, on się śmiał mówiąc, jak "dziecinna" jestem. Czułam się okropnie, gdy nie byłam kompletnie zrozumiana i traktowana, jakbym była nienormalna, bo naprawdę chciałam zrobić to, na czym tak mi zależało.
               
                Po sytuacjach, jak te powyżej, stworzyłam swoją własną muszlę, w której się chowałam. Nie widziałam, żeby było możliwe, bym rozmawiała z kimkolwiek o moich uczuciach, bo nie czułabym się wspierana. Za bardzo bałam się, że ludzie śmialiby się ze mnie, że by mnie ignorowali. Zdecydowanie lepszą opcją było więc nie mówić nic, zamiast brać tak duże ryzyko bycia odrzuconym ponownie.

                Zatem, wyrażanie swoich uczuć jest bardzo ważne w życiu. Zazwyczaj ludzie nie mają problemu z pokazywaniem ich szczęścia, uśmiechają się, gdy są szczęśliwi, mówią, że wydarzyło się coś dobrego, rozmawiają o tym, itp. Ale nie pokazują, że są smutni, gdy dzieje się coś złego, kiedy są zdruzgotani, zagubieni, nie wiedzą, co robić, są źli na kogoś. Nie płaczą publicznie, bo kiedy byli mali, rodzice mówili im "nie płacz, ciiiii, uspokój się, wszystko jest w porządku!" Dzieci nie mogą mówić, jak źli są na kogoś, kto nazwał ich "małymi słodziakami" w momencie, gdy nienawidzą, gdy ludzie nazywają ich w taki sposób. Muszą się usmiechnąć i są zmuszani, by podziękować (pamiętacie to: "powiedz dziękuję!" albo "co powinnaś/neś teraz powiedzieć?"?). Rodzice stają się źli na swoje smutne dziecko, które płacze i ściąga uwagę innych na siebie i rodzica. Czują się zażenowani i wolą zakryć usta swojego dziecka (co widzę zbyt często) i zmusić go, by przestał, zamiast zatrzymać się na moment i dać dziecku kilka minut, by porozmawiać o problemie. Rodzice nie pokazują żadnej empatii, żadnej miłości, żadnego wsparcia, w ogóle nie rozumieją, nie są warci zaufania, bo jak można ufać komuś, kogo nie obchodzi, jak się czujesz i co myślisz. Tak więc później, kiedy te dzieci są o wiele starsze, nie rozmawiają ze swoimi rodzicami o problemach, nie chcą, by rodzice wtrącali się w ich życie. Dlaczego? Bo nie ufają im wystarczająco, myślą, że nie warto z nimi rozmawiać, gdy pojawia się jakiś problem, nie wierzą, że mogą być zrozumieni. Dlaczego? Ponieważ jakiś czas temu rodzice nie pozwolili im wyrażać swoich emocji, kiedy byli smutni (albo nawet weseli - kiedy biegasz dookoła i jesteś uspokajany przez kogoś, bo jesteś "zbyt głośny"), nie pozwalali im być złymi, kiedy coś nieprzyjemnego się stało, nie pozwalali być im tym, kim naprawdę byli. To było po prostu niewłaściwe. Ponadto, jestem pewna, że wiele z Was słyszało coś w stylu "inni ludzie mają większe problemy!" Ale w tym jednym momencie, to Wasz problem jest największy i nie obchodzą Was inni ludzie, których nawet nie znacie, chcecie rozwiązać swój i to jest najważniejsza rzecz dla Was w tej chwili.
                Dzieci nauczyły się więc: dobrze jest być szczęśliwym, ale nie za bardzo i nigdy nie powinieneś płakać publicznie, nigdy nie bądź smutny, gdy masz gości w domu, nigdy nie bądź zły, bo to nie jest właściwe zachowanie, ukrywaj te emocje, nie bądź gorszy, niż inni!

                Ten post nie jest tylko o dzieciach. Tzn. wszystkie te rzeczy z filmiku, o którym opowiadałam, mają wpływ na życie tego chłopca w przyszłości. Możliwe, że będzie miał tylko troszkę szacunku do innych ludzi, rodziców w tym przypadku, ale nie dlatego, że był urodzony w ten sposób - NIE był. Tylko i wyłącznie dlatego, że rodzice (i nie tylko rodzice) traktowali go w taki sposób, gdy był młodszy. I wiem, że idę tu daleko w przód z tym, ale kiedy widzę tego typu postawę w stosunku do dziecka w jego ojcu, mogę sobie wyobrazić wiele innych sytuacji, które tylko dodadzą smutek i niepewność do jego życia.
                Tak więc myślę, że gdy jesteście w związku z kimś, gdy macie przyjaciół, rodzinę, bardzo ważne jest to, by traktować ich, jak ludzi. Nie jak rzeczy bez uczuć, bo każdy ma uczucia, nieważne, ile ma się lat. Czasami "mała rzecz" dla Was może być OGROMNĄ rzeczą dla kogoś innego. To działa jak zamknięte koło - jeśli rodzic jest agresywny w stosunku do dziecka (albo jeśli kolega nie jest fair w stosunku do drugiego kolegi; lub jeśli siostra kłamie siostrze; itp.), dziecko nie będzie miało żadnego spokoju w swoim życiu i, w większości przypadków, będzie zachowywało się tak samo w stosunku do rodzica. Później jego dzieci będą takie same i kolejne, i kolejne. Wszystko, o czym dziś mówię oraz wiele innych rzeczy, o których jeszcze nie wspomniałam, idą w dokładnie taki sam sposób.

                Ostatnią rzeczą dziś jest to, że moim celem nie jest zmienienie Waszego zdania. Moim celem jest pokazanie Wam innej możliwości patrzenia na różne rzeczy - pokazanie Wam moich sposobów, które pokazał mi Nathan, gdy tu przyleciałam. To jest coś, w co teraz wierzę i chcę podzielić się tym z Wami wszystkimi. Może niektórzy z Was znajdą coś interesującego dla Was, może nie, ale przynajmniej będę czuła, że zrobiłam to, co chciałam zrobić.

                Zostawiajcie komentarze lub wysyłajcie maile do mnie. Z przyjemnością poczytam Wasze reakcje o tym, o czym dziś mówiłam i dowiem się, co Wy na ten temat sądzicie. Będę również wdzięczna za rozsyłanie linku dalej.

                Do napisania za dwa tygodnie!
                Aga & Nathan

Why do kids lose their trust in parents? (English / Polski)

_______________________


               A few days ago I mentioned my plans to do a series of posts which will be different than everything I've done so far. This is going to be something that Nathan showed me (for people who don't know - Nathan is Alicia's - my "host kid" - dad). The way I haven't known before and the way I can't imagine my life without now. I'd like you to know something more about me and I decided to introduce you to this part of me.
                I suppose my readers, you, will divide into two parts... First will think: "hey, she's right, how could I not think about this before?!" Second one: "what is she talking about?! I can't stand it anymore, this is so wrong!"  Well, I want to hear from you. I'll appreciate it and I'll willingly answer your questions and discuss whatever you have doubts about.  
                Also, one of the differences is that the whole series will be posted in two versions - English and Polish. It's because I want to share everything with other au pairs, and not only au pairs, but people from all over the world. We'll see how it works.

My weekly posts will be still available in the same way - every weekend! This series will be posted every two weeks around Tuesdays/Wednesdays. You'll find all of them in the menu bar after I create a new tab for them. 


***

                Lately, I've been reading a lot of articles and posts on Facebook groups for au pairs about what's the "best" way to treat kids (for example, one man compared raising kids to training dogs); how to talk to them (or rather - how to train them); how to make them do whatever parents want them to do, even when they don't like it very much (because adults always do what they hate, right?); how to ask (I mean, manipulate) to make them be the way parents want them to be; how to shape their personality and beliefs (so they can't have their own, independent life)...

                There's one thing that pushed me to post something about this more than anything else. I saw there was a new video posted on one of those groups on Facebook. It was posted by a woman who was working with au pairs and their host families for 15 years and who believes that "most problems can be prevented with good in-depth communication". She posted this video, typing a description exactly like this: "I am rolling on the floor lmao. Watch this hilarious video! Love it!" I thought: oh, okay, so I'll have some good time watching this if it's that funny! I watched it then and I ended up with my jaw on the floor. So, I asked myself, where was the funny part, did I miss something?
                The video shows a kid, a boy, who has two sisters. Their mother is pregnant so both parents want to let the kids know if the new baby will be a girl or a boy. They have a cake and the color inside it will tell them the answer. Pink means a girl and blue means a boy. The boy takes a piece of the cake a little bit higher so he can see the color, and he sees pink. He starts saying: "it's a girl!, It's a girl!!!" and then he gets very upset, he's totally crushed, he can't believe what's happening... The parents, especially father, don't seem to care, at all. The same with most of the people who posted some comments out there.
                Here is the video and after you watch it, you'll be able to read what I experience while watching it, what others think and then you'll know what's the difference between our ways of receiving stuff like this.


                So now, how I see what's happening in the video...
               What I see at the beginning is that they're excited, especially the boy. He's smiling and it seems like he's almost sure he'll hear what he wants to hear. Even when the father is asking a question about what they think, he says: "I think it's a boy!". The girls want one more girl and it doesn't surprise me, at all. So what the boy says and how he says it tells me how much he wants to have a brother what is obvious in the situation when he has two sisters already. He wants to have a brother to do "boy-stuff" instead of playing with dolls and so (I don't know what they play with, just guessing). He just wants to have someone like him. They're still laughing and the first who takes the knife, is the boy. He takes it a little bit higher and he sees pink. His face changes completely in one second. He raises his eyebrows a bit and it tells me how unsure he is about this. He asks "it's a girl?!" few times, his voice is a bit shaking which means he's getting more emotional every single second. He points at the cake and then he sits down on the chair with no energy in him. He keeps looking at the cake and his parents and he does the same few times, still hoping that maybe they're joking. The girls seem to be confused by what's happening, they don't smile anymore either. He starts to cry, he doesn't want to believe that he'll have one more sister. The little girl on his left is smiling, looking at someone behind the camera. The second one doesn't really know what to do - she just looks at the table (looks concerned). Then, the girls look at the boy and after a while they go away what, in my opinion, is caused by someone who called them. For me it looks like they wanted to leave the boy all alone in the video because it was so funny for them how he reacted that it "has to be published!". He's the star from now. He keeps crying, he repeats he doesn't want any girls, he has enough, he really doesn't want girls, he doesn't like them, he wants to have a brother. He's very sad, disappointed, he doesn't feel understood because his father asks him "are you happy?" even then, when he sees his son crying so much. So now the boy is sitting on the one side of the table and the girls are on the other one - separated as if there's something wrong with the boy because he's crying and the girls are happy, like they're better than he is because he shows his emotions and he's not afraid of expressing himself then. He says he doesn't like girls but he can't feel understood and supported because his father doesn't care about his feeling, at all. He seems not to notice how bad his son feels and he argues with the boy by saying "oh, you love your sisters!" even after he heard exactly what the boy said. Even if the boy does love them, it's not the way he feels right now, right this second. The boy yells at the man because he said he didn't like them like few seconds ago. Then the father says "alright" which is his way to finish this talk, not listening to his son. Father's voice sounds like he thinks "you're being silly, you'll be fine!". Also, the father says the boy should've been prepared for this disappointment and, I think, it makes the boy think there's something wrong, he's not prepared so this is kind of his fault because if he had prepared before, he wouldn't cry. Anyway, the boy still cries, it's hard for him to talk, and he still repeats the same over and over again because nobody actually hears what he's saying. He wants his feelings to be acknowledged. He wants others to get his point, to understand how difficult it is for him to have two sisters and to live with this thought that he'll have one more. Nobody has to agree with him, everyone can have their own opinions but what's important is that nobody tried to pay attention in a better way than recording a video. The boy has totally no influence in this case and this is even worse feeling - he can't change what he hates, nothing depends on him. He sees his future with three girls (four if you count the mother) and he's just depressed. He even turns his head to a different direction because of this. The boy feels completely ignored by people who, in his eyes, should show him something more than just recording everything and being amused by what he's doing - the boy definitely has a different opinion on it. Moreover, the boy still repeats the same (maybe he still hopes someone will hear?). The father interrupts him in the middle, though. It feels like the boy doesn't have any rights to say anything because his dad says "say goodbye to everybody!" and it shows me how much he ignores what's happening. The boy has a lot of anger in himself and he's not allowed to express it in any way. Even the girls seem to be a little bit confused and this is not surprising because on the one side they see their brother crying and being very, very sad, and on the other one they see their dad not caring about the boy and being in a good mood, what I can conclude from the tone and the sound of his voice. The boy doesn't stop and then the man stops recording. He should've done it much earlier, though. Also, I think publishing video like this is just sad.

                Yesterday, when I was searching for this video on YouTube, I found another one with the same family. I was shocked when I saw they were talking about this in FoxNews! You can find it below.


                So it's a big sensation that the boy doesn't like the idea of having one more sister, most of the people like the video, they think it's funny. And I guess the parents are happy that other people can recognize them, that they have their friends and family's attention, they're "cool". I don't believe that they asked the boy what he thinks about being in the American news, being in the internet, showing him to people from all over the world. It's possible he feels embarrassed and nobody has an idea about this. Do you see this moment when the host asks the boy if he's happy now that he'll have one more sister? Do you hear how he says "yes"? Does it convince you? Do you believe in it? Do you think he says what he really thinks? I don't. I don't believe in it, at all.

                When I read the comments on Facebook under this video, I'm surprised how people taking care of kids can think this way. I don't want to undermine your competences or insult anyone. Maybe kids really like you guys but I just can't believe what I see. I was reading this with my mouth wide open. So, here you have eight examples from these I don't like (I keep the original spelling):

1. "It doesn't affect the kid. Common it is funny! I would be posses too if I was a kid...stuck with 3 sisters haha" (There's a mistake, I guess. Should be "pissed" instead of "posses".)
2. "When he sees this video in 10 years he will laugh his asset off too" ("Asset"? Is it a censorship?)
3. "Throwing a temper tantrum at that age is not unusual. And the reason why he throws a tantrum is pretty funny. He wants a brother and not another sister. Poor little guy is just going to have to suffer through living with another sister. I don't think he has a choice in the matter. Hysterical = very funny." (The comment from this woman who added the video. I don't have words...)
4. "It's hilarious :D"
5. "Hahahahah made my day :D :D :D"
6. "I foung it kinda sad.. especially for the sisters.. I would have stopped the camera and let him get a time out, until he calmed down.. or perhaps a time in.. with a hug."
7. Oh come in Agnieszka, it really is funny and noone is bullying the kid, hell lough about that one day" (This is the comment directly to me. By the way, "lough" means "laugh", I guess.)
8. "The only thing wrong with it is the dads response "You got the same reaction I did." If and when the girls sees it, she's gonna feel awful. Other than that, it's funny. But they shouldn't have let him go on for THAT long about it. A minute is funny, but any longer and it's annoying. The parents should've jumped and consoled him properly, and at the same time talked to him about it properly, but sadly they think that parenting nowadays is videoing their kids tantrums and showing them off to the world instead of parenting properly. It IS funny, but they could've handled it better than just sitting there with a video camera."

                I want to say something more about these comments and also comments like this in general - I didn't copy them all.
                It seems to me that some people really like seeing suffering kids. It's such a pleasure for them to watch crying and sad kids in pain. They like it when they feel bad and it's funny for them to watch kids being powerless. I suspect that they enjoy having this power over them, of knowing that they will be frustrated in the end. Perhaps the reason for this is that they suffered the same treatment in their lives and that it feels good when someone else experiences the same because then they're not alone with this feeling. I would like to hear more from those who find this video amusing what, precisely, it is that they find pleasurable.
                Also, someone said I take it "too seriously". As you can guess, I don't agree. I can imagine myself in a situation like this. I see me in a very bad mood because something terrible happened to me, I'm crying, I can't talk freely because of my tears, I'm very sad. And then, the only people I trust, are recording the video and are amused by my reactions even if I don't see anything funny in what I'm experiencing right now. I don't want them to treat me like this. They don't have to give me any advices or say anything to make me feel better. Listening would be enough. But they prefer to make fun of me and then show other people how I reacted instead of just being with me when I need them.
                What else, I don't like the explanation that it's just the age... "Oh, he's just a kid!". In my opinion, it doesn't work like this. Everyone has their own right to be themselves. If a 80 year-old woman cried out loud on the street, would you say "oh, it's just the age!"? I don't think so. So why do you say this about a kid?

                I think it affects him very much but I talked about what I saw earlier so I don't have to repeat myself, I hope. Also, I think those who felt compassion to the girls instead of the boy are that kind of people which don't accept others when they have a lot of strong feelings and they actually express them. Maybe you're tired of listening to a crying kid, maybe you're not "patient" enough, maybe there's something else, I don't know. What I know is that there are two options for the future. First is that the boy will laugh watching the video and second is that he won't believe how his parents could be like this and they did something like that. If he laughs, that's fine but this won't change anything! What matters is that he was suffering at that concrete moment and found no comfort from those he trusted most.

                Below, you have a dialogue from the video but also you can find just few of a lot of things that nobody said and which would be very helpful for the boy. Those are typed in a different color to make it easier. You can also find some comments in brackets which will tell you where exactly were those parts I was talking about earlier.

Gunter: It's a girl!
Me: You're really disappointed that it's a girl.
Gunter: It's a girl!?
Dad: Yep it's gonna be a girl.
Gunter: (Visibly in distress, looks defeated.)
Me: You didn't want a girl!
Dad: It's OK Gunt. It's alright! (Here Dad contradicts Gunter's feelings.)
Gunter: I knew it was a girl! I hate... don't want another girl!
Dad: Hey, you had the same reaction I did, bud. (Gunter doesn't care what dad feels or felt at this moment; Gunter still hasn't been acknowledged.)
Me: [To all]: Gunter does not want another girl!
Gunter: (Sobbing) I don't want a girl!
Dad: It's alright. (Again, contradicting Gunter's feelings.)
Gunter: I won't eat the cake.
Dad: You don't want the cake because it's a girl?
Gunter: I knew it was a girl!
Me: You were afraid of this from the beginning and now it has happened!
Harper: It has jelly in it! (Clearly not tuned into Gunter.)
Gunter: I don't like girls!
Dad: Oh, you like your sisters. (And now he's arguing with the boy as if to change his mind, telling him how he feels.)
Gunter: No... Not anymore, I don't! (Gunter now switches to defending himself against his dad's lawyering.)
Dad: Casey, are you happy?
Paisley: (Looks angrily at Gunter with arms folded before the answer.) Yah!
Dad: Harper, are you happy?
Harper: Yah! (She's daydreaming about jelly.)
Gunter: It's girls, and I'm not happy! (Here Gunter points out that they are biased, and HE is unhappy, that is HE and not THEM!)
Dad: Gunter are you happy? (Here implying that since Gunter's feelings are different from his sisters, his feelings are probably wrong.)
Gunter: No!! It's stupid!! (Looks like he's getting upset, probably fed up with the games his dad is playing.) I knew it was a girl. I knew it. It's another girl! I hate girls! Every time it's girl girl girl girl! It's all gonna be girls!
Mother?: [laughter]
Gunter: Just girls! It's always girls! I don't want girls!
Mother?: Really enjoying this...
Dad: Hey that's alright. (What exactly is alright, dad?)
Gunter: I want to leave this house and never come back! I want to live by myself! (Understandable when your mother laughs at you while your father argues with you because you feel disappointed. On top of that, one sister resents you and the other just wants you to eat jelly.)
Gunter:  I don't want another girl, it's too much girls! I don't want five girls, it's too much!
Dad: We don't have five, how many girls will we have in our family? (Again with the lawyer act...)
Gunter: Three! I want.. It's OK if we have two boys and two girls!
Dad: I know, that's what I wanted too... (Gunter doesn't need anyone to agree with him. He needs to feel safe while expressing his feelings, free from people trying to change him, ridicule him, or intimidate him.)
Gunter: ... I knew it was a girl, and it was girl!
Dad: (Sounding annoyed) Well then you should have been prepared for this... disappointment. (Translation: Son, you're an idiot for not having come to accept this earlier.)
Gunter: (Realizes he is talking to people who cannot hear his feelings, stops trying.) I don't want a girl... I want to leave!
Dad: Oh you'll love her, you'll love your new little sister. (Here the dad is antagonizing Gunter.)
Gunter: NO!!! I don't want more girls!
Mother: [Still chuckling]
Gunter: I want zero girls! I want a boy!
Dad: Gunter, say goodbye to everybody.
Gunter: No! I don't want to!!

                Most of this boy's emotional energy was spent in repeating himself in an effort to be heard by someone and in the frustration and betrayal that comes from finding that your family can be very unkind when you have unpopular feelings.

                I understand him very well because I know this feeling of being ignored, not being able to be myself and being reprimanded when I had a problem. For example, when I was 11 years old, my uncle died. The uncle who I loved very much, who I spent a lot of time with. I felt very good with him, he cared about me and my sister. He wasn't sick or anything and it was shocked for everyone - a sudden death while sleeping. My grandmother (maternal side, his mother) called and told us about this. I started to cry and I couldn't stop myself. At first I didn't try to stop, though. But then my family, I mean my father and his parents (I lived with them) started to tell me not to cry. They kept saying: "Aga, there's no need to cry! You shouldn't cry that much!" No need to cry? I shouldn't? I couldn't believe what they said because I'd never see someone who I loved! This is the thing that made me feel depressed and they were telling me not to care. Telling me that I shouldn't cry was like telling me I should be happy he was not around anymore. I felt totally alone. And then, a month after his death, I had my 11th birthday. I was in a better mood and I wanted to invite some of my friends to a little party. And then I heard from my family: "how can you think about this after what happened?!" and "you have no respect toward your dead uncle!". Then I started to cry again and you can guess what I heard: "why are you crying again?!" I was extremely confused because when I cried and I was sad, it was wrong, when I tried to live normally, it was even worse. So I was asking myself: how should I act now? What do they want me to do? I didn't have the answer and nobody seemed to listen to that 11 year-old girl who lost her uncle after just three years after she lost her mom. I just closed myself and I kept all the feelings inside, just for myself. There was no sense to show them to anyone if they treated me like this. It was not right for them so I decided to be even more alone. I'm saying "more alone" because I felt like they left me alone. I tried to change it but it didn't work so I went further away from them. One more example: when I was 15 I was a huge fan of one of the very popular bands for teenagers at that time. I was waiting for them to come to Poland and one day I finally found an information about their visit in my country. I was very, very happy and excited. I was preparing for this day and when it came, my father said: "you're sick, you're not going!" I had a sore throat and a little bit of cough and that was all, I felt good. Firstly, I started to say how important it was for me, how much I wanted to go, how much I wanted to see them and how disappointed I'd be. Especially because I didn't know I wouldn't be able to go for the last minute. My father kept saying: "I don't care, you're not going, I don't want to go to doctors with you afterwards, it's not that important, just few guys, you're silly!" Well, it was not important for him, he didn't want to go to doctors (in Poland, at least at that time, you had to be 16 years old to be able to go to a doctor by yourself), he wanted to choose the way that would be the easiest one for him. And he was telling me how I felt. He didn't think about me then, at all. What I said, was totally not important, it seemed to me like he didn't even listen. He ignored me completely. What was not important to him, was a very big dream for me. When I cried, he started to laugh, saying how "childish" I was. It felt horrible not to be understood  and treated like I was crazy because I really wanted to do something that he didn't like. 
                So after things like this, I created my own shelf and I started to hide in it. I didn't see it possible to talk about my feelings because I didn't feel I'd be supported. I was too afraid people would laugh at me, ignore me. So it was much better not to say anything instead of taking such a high risk of being rejected again.

                Therefore, expressing your feelings is very important in your life. Usually people don't have problems with showing their happiness, they smile when they're happy, they say something good happened, they talk about this a lot, etc. But they don't show it when they're sad, when something very bad is happening, when they're crushed, lost, they don't know what to do, they're mad at someone. They don't cry in public, because when they were young, their parents used to tell them "don't cry, shhh, calm down, everything is fine!". Kids can't say how angry they are after someone calls them "little cuties" if they hate it when people call them like this. They need to smile or they're forced to say "thank you" (you remember this: "say thank you!" or "how should you say now?"?) Parents get mad at a kid who's sad, who cries and makes people look at them, wondering what's going on. They feel embarrassed so they prefer to cover the child's mouth (what I've seen a lot of times) and force him to stop instead of stopping for a moment and give the kid few minutes to talk about the problem. Parents don't show any empathy, any love, any support, they completely don't understand, they're not trustworthy because how you can trust someone who doesn't care about how you feel and what you think. So later, when these kids are much older, they don't talk to their parents about their problems, they don't want their parents to interfere with their lives. Why? Because they don't trust them enough, they don't think it's worth it to talk about problems, they don't believe they can be understood. And why is that? Because a long time ago the parents didn't let them express their emotions while being sad (or even very happy - when you run around and you're being calmed down by someone because you're "too loud"), they didn't let them be angry when something bad happened, they didn't let the kids be themselves. It was just not right. Also, I'm sure a lot of you heard something like "other people have worse problems!". But at that moment, your problem is the biggest for you and you don't care about other people who you don't even know, you want to solve yours and this is the most important thing for you now.
                So the kids learned: that's okay to be happy but not too much and you should never cry in public, never be sad when you have guests at home, never be mad because it's wrong, hide these emotions, don't be worse than other people!

                My post is not only about kids. I mean, all the things from the video I talked about effect the kid for later. It's possible he'll have little respect towards other people, parents in this case, but this is not because he was born this way - he was NOT. It's just because the parents (and not only parents) were treating him like this during childhood. And I know I'm going far, far away with this but when I see this attitude toward children in the father, then I can imagine a lot of different situations which will result in adding sadness and anxiety to this boy's life.
                So, I think, when you're in a relationship with someone, whether it be a spouse, friends or family, then it's very important to treat them as human beings. Not as things without any feelings because everyone has feelings, doesn't matter how old you are. Sometimes a "little thing" for you can be a HUGE thing for someone else. It's like a circle - if a parent is aggressive toward a kid (or a friend is not fair toward a friend; or if sister lies to a brother; etc.), then the kid won't have any calmness in his life and, in most cases, will be the same way as his parent. Then his kids will be like this and then next ones and next ones. Everything I said in this post, and a lot of different things I haven't mentioned yet, goes exactly the same way.

                The last thing for today is that my goal is not to change your mind. My goal is to show you a  different way of looking at things - to show you my way that Nathan showed me after I came here. This is something I believe in now and I want to share it with you all. Maybe some of you will find something interesting for themselves, maybe not, but at least I'll feel I did what I wanted to do.

                Feel free to leave comments or send e-mails to me. I'll be glad to read your reactions about what I said and your point of view. Also, I'd be thankful for sharing this post with others.

                Talk to you in two weeks!
                Aga & Nathan

Thursday, July 17, 2014

BEYONCE!!!!!!!!, dzień nad Lake Lanier oraz świętowanie urodzin Alicii i Nathana...

Jak ma się jeden tydzień bez żadnych spektakularnych wydarzeń, to w następnym dzieje się coś więcej :). "Co działo się tym razem?" - zapytacie. Już spieszę z odpowiedzią!

W niedzielę po tym, jak wrzuciłam ostatni post, wybrałam się z Nathanem na plażę nad Lake Lanier. Droga tam zajmuje ode mnie jakąś godznię i kilka minut. Sporo jest takich miejsc w okolicy, a to wybraliśmy głównie dlatego, że jest tam cały park wodny, czyli jakieś tam zjeżdżalnie, itp. Poza tym, mają spory basen o głębokości od zera do 8 stóp (8 stóp ~ 2,40m), w którym generowane są całkiem duże fale, czyli można poczuć się, jakby się było w oceanie, co jest całkiem fajne. Mnóstwo ludzi, miliony dzieci... Bardzo fajne miejsce, by spędzić dzień z rodziną czy tam przyjaciółmi. A z taką pogodą, to już w ogóle! Powinni coś tam jednak porozkładać na beton, bo stopy się dosłownie paliły, gdy trzeba było przejść z jednego miejsca do drugiego. Miejsce to zostało mi polecone przez jedną au pairkę, więc fajnie, że o nim wiedziała wcześniej, bo nie wiem, kiedy bym to znalazła sama i czy w ogóle. Bardzo fajnie się bawiliśmy.

Lake Lanier oznaczony na górze, a ja mieszkam na samym dole tam,
gdzie widzicie Tyrone.




Była tam jedna sytuacja, która bardzo mi się nie podobała... Nie tylko mi zresztą. Na razie powiem ogólnie - mała dziewczynka, na oko pewnie ok. 2 latka, płacząca, przerażona i protestująca, została siłą posadzona na pontonie i siłą trzymana przez ojca, który nie pozwolił jej uciec mimo tego, że bardzo protestowała, po czym, mimo jej nastawienia, zjechali sobie zjeżdżalnią... Nawiążę do tego wydarzenia w późniejszych postach, bo jest to temat na dłuższą rozprawkę.

Później miejsce miały urodziny Nathana, więc razem z Alicią zrobiłyśmy kartki, pojechałyśmy do sklepu kupić tort i balon, i później do jego biura. Zadzwoniłam mówiąc, żeby zszedł na chwilę na dół, bo "mam problem". Udało się go zaskoczyć, więc wszystko wyszło tak, jak powinno być. Miałyśmy razem dużo zabawy, przygotowując to wszystko! Ode mnie za to dostał bilety na TO wydarzenie.


Dzień później urodziny miała Alicia! Było o wiele więcej prezentów i, według mnie, bardzo fajnie, że nie dostała znowu miliona zabawek, które zaraz rzuciłaby w kąt. W zamian za to dostała sporo fajnych, bardziej edukacyjnych rzeczy, jak np. książka z przeróżnymi eksperymentami, które może sobie robić i uczyć się w ten fajny sposób (bo wiecie, jak to jest - jak się człowiek czymś interesuje, to o wiele łatwiej wszystko wchodzi do głowy! Dlatego niektórzy mają takie problemy w szkołach - nikt nie lubi być do niczego zmuszany.) Albo ta rzecz, gdzie budujecie wieżę albo cokolwiek, co chcecie, i puszczacie małą metalową kulkę, która leci na dół, skacząc po kolejnych stopniach... Całkiem spoko. Oglądając miliony różnych rzeczy w sklepie z zabawkami i tego typu rzeczami, właśnie to spodobało mi się najbardziej.



Wiecie, co jeszcze się wydarzyło?! KONCERT BEYONCE!!!!!! Mieliśmy mega dobre miejsca, o czym kiedyś już wspominałam. Poza tym, dobrze jest być wysokim, bo nie ma się problemu z tym, by wszystko widzieć ;). Faktem, który mnie nieco zdziwił, było to, że 98% ludzi na koncercie, było czarnoskórych. Białych policzyć można było na palcach obu rąk, a ja byłam chyba jedyną naturalną blondynką, bo wiecie - czarnoskóre blondynki się nie liczą ;). Ale to taka ciekawostka tylko, ja oczywiście nie mam nic przeciwko. 
Sam koncert był niesamowity! O wiele lepszy, niż ten w Warszawie podczas Orange Warsaw Festival. Dźwięk był milion razy lepszy! W ogóle mówiłam Wam, co się stało na koncercie w Wawie? Byłam tam z dwiema koleżankami i miałyśmy plakat o treści "WE LOVE YOU". Beyonce spojrzała na nas, wskazała palcem, uśmiechnęła się i powiedziała "I love you!!". To było takie super! No ale wracając do Atlanty... Koncert odbył się na stadionie Georgia Dome (KLIK) i był w ramach "On The Run Tour", czyli wpólne tournee Beyonce i Jaya-Z. Ja Jaya nie słucham w ogóle, nie znam jego piosenek, więc, jak dla mnie, było go trochę za dużo. Sama Bey była genialna, ale to jest więcej, niż oczywiste. Śpiewała nie tylko piosenki z nowej płyty, ale też te stare, np. "Baby boy", "Crazy in love", a na samym początku razem zaśpiewali "Bonnie & Clyde". Zabrakło mi "XO" oraz "Blow", a najbardziej podobało mi się... Co mi się podobało najbardziej, hmm... Nie wiem. Wszystkie jej piosenki mi się podobały najbardziej! Pokażę Wam trochę naszych zdjęć i filmik, który skleiłam z kilku, które mamy. 

















Można by powiedzieć, że mam zdjęcie z Beyonce haha

Na filmiku poniżej znajdziecie fragmenty z następujących piosenek: "Baby boy", "Drunk in love", "Forever young" (cover), "Hunted", "Love on top", "Partition", "Resentment" oraz "Why don't you love me". 


W najbliższą niedzielę mam spotkanie au pair, ale znowu nie idę. Bylam tylko na jednym, niecałe dwa tygodnie po moim przylocie do Stanów, o którym pisałam TUTAJ. Denerwują mnie dwie rzeczy... Pierwszą jest to, że au pairki nie mają nic do powiedzenia w kwestii tego, co będą robić na spotkaniu. Drugą jest to, że wszystkie spotkania są na północy! Ja rozumiem, że większość au pair mieszka właśnie tam, ale jednak nie wszystkie, więc fajnie byłoby, gdyby pomyśleli też o tych z południa. Chociaż tak z drugiej strony... Może to i lepiej ;).

W związku z tym, że nadal bardzo boli mnie moje ramię, postanowiłam iść na jogę... Nigdy wcześniej tego nie robiłam, więc trzymajcie kciuki, żebym się nie połamała.

To chyba tyle na razie.

Do następnego!
Aga

PS. Tak, spędzam dużo czasu z Nathanem :).